Co Cię trapi?

Ni mom kolorku, ani jak na razie nie udzielam się fabularnie... ale jak nie wywalę z siebie paru kilo to no rozniesę świat...

Uwaga dla wrażliwych może pojawić się tutaj nadmiar wulgaryzmów... aby nie było, że nie uprzedzałam

Co mnie nie smuci, nie denerwuje a wręcz po prostu WKURWIA.... dosłownie wkurwia do takiego stopnia, że mam ochotę rozjebać cały ten świat w drobny mak. Wkurwiają mnie ostatnie wydarzenia jakie mają miejsce u nas w kraju, i nie nie chodzi o to co niektóre partie odjebują, bo ja mam to głęboko w dupie i staram się być totalnie bezpartyjna... ale kurwa nie da się normalnie funkcjonować w chwili kiedy nie ważne jaki kanał w tv włączysz gadają cały czas o tym samym, radio dokładnie to samo... kurwa nawet mój fb jest zasypany jakimś patriotycznym gównem i więcej czasu zajmuje mi ukrywanie tych postów aby tego na oczy nie widzieć. Wkurwia mnie pierdolenie starych ludzi którzy trują dupę o stanie wojennym i innych pierdołach, chociaż realnie na to patrząc nie ma na to szansy bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Koniec końców jest taki, że człowiek nie może skupić się na niczym innym bo kurwa cały czas po łbie latają mu myśli pod tytułem "ciekawe co się teraz dzieje" I kurwa jestem w stanie zrozumieć wszystko... dosłownie wszystko. Protesty, kłótnie... odpierdalanie jakiegoś szajsu w sejmie, ale kurwa nie rozumiem nagonki mediów... tych ich pojebanych nagłówków które jedyne co robią to napawają niepokojem i nakręcają całą maszynę strachu i tylko podburzają...
NOSZ KURWA nie da się normalnie w tej chwili funkcjonować i wcale nie jest to spowodowane sejmem czy innym gównem tylko mediami których ja mam już osobiście kurwa dosyć... niech ktoś rozpierdoli wszystkie wieże które przesyłają sygnały i będzie spokój z tv i radiem!!!!!

Koniec kazania...

O SZYKUJCIE SIĘ NA ELABORAT BO JAK TEGO Z SIEBIE NIE WYJEBIE NA JAKIŚ NEUTRALNY GRUNT TO WYBUCHNE

Moja cudowna szkoła w okresie wakacji rozpoczęła remont całego kampusu szkoły, termomodernizacja te sprawy. Właśnie się dowiedziałam, że remont poszedł nie do końca tak jak planowali, połowa budynków jest w rozpieprzu, więc rozpoczęcie roku przesunięto na 18 września ze względów bezpieczeństwa. Marzenie? No nie bardzo.
Cały październik i listopad czeka nas każda sobota w szkole, bo te dni trzeba jakoś odrobić. Wspominałam o tym, że 90% szkoły w tym ja mieszka w internacie? No, to wspominam. Czyli do domu wracać będziemy dosłownie na kilka godzin i jedną noc bo w niedziele trzeba wracać. Dla mnie to po prostu spełnienie marzeń, zwłaszcza, że sobota jest jedynym dniem jaki mogłabym przeznaczyć na spotkanie z dziewczyną która mieszka półtorej godziny drogi ode mnie. A internat swoją drogą też jest w rozsypce, więc najpewniej czeka nas mieszkanie po 5 osób w jednym pokoju w którym 3 to już tłok, warunki wprost wyborne pod naukę do matury ;ppppp
A, no i zapomniałam dodać, że to szkoła artystyczna więc w czwartej klasie musimy zrealizować i obronić projekty dyplomowe. No i żeby było jeszcze piękniej, budynek specjalizacji artystycznej w którym te dyplomy powinniśmy realizować jest całkowicie rozjebany, bez dachu i do tego zalany po jakiejś ulewie więc nasze dyplomy, czyli najważniejszą część w tej szkole, będziemy robić chyba na dziedzińcu bo nie widzę innej opcji.
No dosłownie nie ma lepszego sposobu na rozpoczęcie klasy maturalnej, cieszcie się razem ze mną z mojego szczęścia <3 <3 <3

Zawiódł mnie Netflix.

Pierwszy raz coś od Netflixa mnie zawiodło.

I to jeszcze coś na co tak baaaaaardzo czekałam.

Death Note jest tak złym filmem, że chce się płakać.
Nie oczekiwałaby super ekranizacji, ale ciekawej adaptacji.
Dostałam straszny shit o nastolatkach i ponoć miłości, ale aktor grający głównego bohatera jest takim drewnem, że w pewnych momentach się z niego śmiałam, bo emocje były tak sztuczne, takie bez niczego, takie niewyrażające totalnie NICZEGO. Postacie były płytkie i nudne. Jedyne, co było fajne w tym filmie to ujęcia - zdjęcia są super, operatorzy i ludzie, którzy się tym zajmowali zrobili świetną robotę, fakt. I nic poza tym, nic nie ratuje tego filmu. No chyba, że głos Ryuka, to też na plusik. Ziomek grający L jako jedyny z aktorów grał i rzeczywiście się rozkręcał z czasem. Jednak ten scenariusz... cóż, z pustego to i Salomon nie naleje. Historia nie wciąga, nie tak jak powinna. Z wciągającego thrillera została dobrze nakręcona, ale płytka, infantylna historia dwójki naiwnych nastolatków, która nie trzyma napięcia na dłużej niż 10 sekund (a i to tylko momentami...). Jakaś walona obyczajówka bardzo wątpliwej jakości, a i nawet tym nie mogłaby się nazwać. Takie wszystko i nic, chciano łączyć najciekawsze motywy z pierwowzoru, a wyszło... cóż, problem tkwi w tym, że kompletnie nic nie wyszło w tym temacie. Nie chciałam ekranizacji, ale chciałam, żeby adaptacja miała w sobie chociaż 1/3 inteligentnego rozegrania fabularnego, co pierwowzór. To się nie stało. Z ciekawej historii o wymierzaniu sprawiedliwości i jej rodzajach nie zostało nic. Moje serce krwawi mocno.

Wszystko. Trapi mnie wszystko - kolor skarpetek u osoby obok, nienawiść na świecie, ślamazarni ludzie, brak nowej ulubionej piosenki, zastój akcji forumowej, jutrzejsze badanie krwi, brak słodyczy w domu, nieposprzątany pokój, niechęć do posprzątania pokoju, mój pies, który poszedł spać przed zabawą ze mną, za mało poduszek w łóżku, brak czasu na przeczytanie książki, zapach ulic we Wrocławiu, ciasne tramwaje, nadchodząca burza. Jak żyć?  

Proszę państwa,
Oto przed wami krótki poradnik jak spieprzyć sobie nastrój. O ile oczywiście tak jak ja staraliście się/staracie o stypendium socjalne.
Wejdź na WU, zerknij na kontakt z dziekanatem, zorientuj się, że jakiś pracownik ci odpowiedział, kliknij i dowiedz się, że w 2017/2018 są nowe standardy na tej uczelni, wedle których tylko wyroki alimentacyjne będą brane pod uwagę. Utoń w rozpaczy, bo:
a) Twoi rodzice nie mieli ślubu więc nie mają też rozwodu,
b) Twoi rodzice nie byli w sądzie ani nic w tym rodzaju i tak zwane "alimenty" były dogadywane na własną rękę,
c) Nie wiesz, co masz kurwa ze sobą zrobić w tej sytuacji, a musisz płacić grube hajsy za tę uczelnię (hajs stypendium poniekąd pokrywał tę kwotę plus jeszcze byłam w stanie kupić sobie miesięczny bilet autobusowy, wow, szaleństwo).

Jestem na ten moment w dupie z licencjatem, ale mam coś innego xDDDDDDD