Go down
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Park nad Niemnem - Page 5 Empty Re: Park nad Niemnem

Czw Maj 10, 2018 12:26 am
Panna Felicis jeszcze nie wiedziała, że los miał się do niej w najbliższej przyszłości uśmiechnąć pod względem materialnym, ale i tak wciąż promieniowała optymizmem. Profesor van Dijk był wyjątkowo interesującym rozmówcą, w dodatku bardzo inspirującym. No wprost urodzony pedagog!
- Oh, z pewnością w końcu coś się znajdzie – Felice machnęła ręką niedbale, bo wizja domku nagle rozwiała jej wszelkie obawy związane z brakiem gotówki. – Właśnie sobie uświadomiłam, jak niewiele potrzeba czarodziejowi do życia… A może by tak zbudować chatkę w górach? Niedaleko Hogsmeade! Tam jest pełno jaskiń! Dobudować tylko fasadę… I może jakiś ogródek… To szalenie ważne, żeby mieć ogródek! Albo chociaż roślinkę w doniczce. Nie uważa pan? Od razu robi się przytulniej!
Zamyśliła się nad tą wizją. W jej głowie snuły się plany i to całkiem poważne! Zaczęła nawet analizować jakie zaklęcia zna, które mogłyby być w tym pomocne. Szczerze mówiąc to kompletnie popłynęła w marzeniach.
- …trochę transmutować, pozmieniać.. W razie czego można wyczarować… A w górach kamieni pod dostatkiem… I koniecznie z niebieskim dywanem, to na pewno jest do zrobienia… - mamrotała pod nosem jakiś czas, po czym nagle jakby się ocknęła. – Wszystko do rozważenia? Fantastycznie! To zupełnie jakby powiedział pan „TAK”! A ja chętnie odwzajemnię się wiedzą za wiedzę! Znam przeróżne zaklęcia, mogę się założyć, że kilka z nich będzie dla pana zupełną nowością!
James van Dijk
Nauka
James van Dijk

Park nad Niemnem - Page 5 Empty Re: Park nad Niemnem

Wto Maj 15, 2018 1:34 pm
Na kolejne słowa dziewczyny jedynie przytakiwał lekkimi skinięciami głowy, rozglądając się przy tym po parku. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że był znudzony jej monologiem, jednak błądzący na jego ustach wesoły uśmiech utwierdzał w przekonaniu, że tak nie było. Słuchał jej z wyraźnym zainteresowaniem, ale i nutą pobłażania. On sam zapomniał już, jak to jest być tak beztroskim, i obecność panny Felicis z pewnością dodała nieco pozytywnego ducha do jego dnia. Zaczynał wierzyć, że byłaby w stanie znaleźć dobre strony we wszystkim, tym samym poprawiając ludziom humor, nie ważne co. A przynajmniej jemu. Wyglądało na to, że niewiele potrzebował, by się rozluźnić. A słuchanie wizji o życiu w górach w domu z niebieskim dywanem wydawało mu się niezwykle relaksujące.
- Z miłą chęcią odwiedzałbym panią w takowym domku na korepetycje z numerologii - skwitował cały pomysł, obdarzając dziewczynę uśmiechem. Brzmiała tak przekonywająco, że nawet byłby skłonny uwierzyć, że faktycznie wprowadziłaby swój plan w życie.
- Wiedza, to bardzo dobra waluta - pokiwał głową, z nieco skrywaną nutą ciekawości. Wszystko wskazywało na to, że panienka Felicis wiele w życiu widziała i odwiedziła wiele miejsc, nie wątpił więc w to, że miała w zanadrzu informacje, które mogłyby go zaciekawić. Pozyskiwanie wiadomości ze źródła, to najlepsza metoda.
- Wystarczy jeden list, i jestem do pani dyspozycji - skinął nieco głową, jakby w geście skłonienia. W tym roku niewielu miał uczniów uczęszczających na jego zajęcia, więc każdy chętny by zgłębiać te wiedze, był dla niego na wagę złota.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Park nad Niemnem - Page 5 Empty Re: Park nad Niemnem

Sro Lis 28, 2018 6:27 pm
Zakończenie sesji między Felice a Jamesem z powodu zbyt długiego zwlekania z postami.
[z/t x2]
Frank Dark
Ministerstwo Magii
Frank Dark

Park nad Niemnem - Page 5 Empty Re: Park nad Niemnem

Czw Kwi 04, 2019 3:30 pm
Po dziwnym spotkaniu w restauracji  gdzie zjadł syte śniadanie, ruszył do parku nad Niemnem. Dark umówił się na spotkanie z jedną osobą, która miała do niego pytania odnoście jego kuzyna. Zapomniał zmienić czasu w swym wysłużonym, skórzanym zegarku.  Jako że przybył dwie godziny wcześniej postanowił zatrzymać się w małym pub gdzie zakupił drugie śniadanie tosty francuskie oraz ciemne niemieckie piwo. Sącząc piwo zastanawiał jak dalej potoczy się jego zawód, jednak bycie Aurorem to zawód na który mało kto idzie, bo idą małe sumy a też każdy kto jest blisko ciebie może zostać zabity.  Zalał sobie wrzątkiem termos w którym była herbata owoców leśnych. Rozglądając się po małym tłumie poprawił płaszcz który był uszyty w stylu którym, używali uczniowie Durmstrangu mający obszyte wilczym futrem. Wziął głęboki oddech chowając swoje rzeczy to małej torby której trzymał prowiant i potrzeb rzeczy do pracy. Odstawił talerz i kufel przy tym płaconą  mugolskimi pieniędzmi, ruszył w stronę miejsca spotkania siadając, na jednej z ławek i biorąc głęboki wdech. Obok niego leżał swój wierny wilczur który podróżuje z Frankiem, choć miał nadzieje że do żadnej walki nie dojdzie, ponieważ to miało być zwykłe zadanie  i tyle -  Chce jeszcze wróci do domu. Do swojej narzeczonej o której myśli dnami i nocami, ufał swemu przyjacielowi, który miał na nią oko i zawsze jeśli mógł ją obronić w razie czego. - Gdy zauważył bladą osóbkę która szła w jego kierunku, czuł to w sobie że jest to wampir. Jakoś nigdy im nie ufał może to przez jego miał wilczą naturę, bądź po prostu samo to ze pili krew i nie potrafili się opanować swych pierwotnych instynktów. Choć nigdy nie byli takimi potwarzami jak same Wilkołaki. Wyjął książkę historia czarnej magii, rzecz jasna obłożył ją białym papierem i zabrawszy ją  z domu jest to księga w języku niemieckim, więc nie miał obaw że zaraz ktoś mu ją ukradnie, przy tym sączył sobie sączyć herbatę, spoglądając na swego towarzysza co jakiś czas który leżał bo jego nogami. Gdy kobieta była już bliżej niego, spojrzał z niechęcią, przy tym chowając książkę do torby wyprostowując się by jeszcze wydając się większy. - Witaj, jeśli mamy pogadać to zróbmy to w jakiś bardziej bezpieczniejszym miejscu  - Odparł po Francusku, jako że swoje podróżował nauczył się kilku języków takich jak Rosyjski, Norweski oraz Rumuński i Szkoci. Choć bardziej znał je w stopniu komunikatywnym.Wystawił dłoń gest przywitania się z niewiastą.
Milda Borgouis
Ministerstwo Magii
Milda Borgouis

Park nad Niemnem - Page 5 Empty Re: Park nad Niemnem

Pią Kwi 05, 2019 10:30 pm
Milda z jakiejś przyczyny wędrowała po mugolskiej dzielnicy Londynu i jakoś nie przypadł do jej gustu fakt, że ludzie tutaj naprawdę... sprawiali wrażenie wiecznie zajętych i różnili się od czarodziejów chociażby tą prostotą i kruchością, tą jakkolwiek ujmując po prostu byciem nikim. Kiedyś raczej splunęłaby im pod nogi. Można rzec, że jako człowiek lubowała i uczennica Beauxbatons byłaby to tego zdolna i wiedziało o tym całe grono jej rówieśników.
Minęło osiemdziesiąt lat, a Milda z aparycji choć nie postarzała, to z wiekiem zmądrzała. Stała się kimś w rodzaju starego dziada, który nie miesza się do spraw, które jej nie dotyczą czy choćby nie ma na nich wpływu. Wydałaby wtedy siebie jako istotę paranormalną albo psychopatkę zamkniętą w jakimś ciasnym pomieszczeniu na cztery spusty.
Spotkanie w parku z Frankiem Darkiem wydawało się kolejną żmudną pracą do wykonania tylko dziwiła się, że akurat było to miejsce publiczne, a Dark był znany z tego, że jako samotnik wolał miejsca gdzie nie było ani żywej duszy. Z oddali dostrzegła jego postać i pomimo tej niezadbanego wyglądu wydawał się atrakcyjnym mężczyzną. Oprócz tego nie mogła znieść jednego faktu ─ Frank był wilkołakiem ─ co niezbyt odpowiadało dziewczynie, która sama była wampirem. Niby naturalni wrogowie, ale Milda nigdy nie była nadto konfliktowa.
Podciągnęła nos i stanęła przed nim ledwie zaczerpując powietrza. Wilcza krew wydawała jej się dziksza i bardziej rzadsza niż ludzka, ale nadal to była krew. Zilustrowała go wzrokiem. Słysząc jego cierpki głos, Milda zauważyła, że Frank posłużył się jej ojczystym językiem. Wywróciła oczami.
─ Świetny z pana lingwista, ale może mówmy wspólnym ─ kiwnęła głową, chowając dłonie do płaszcza. ─ Gdyby chciałby pan mówić w bezpiecznym miejscu, nie byłoby to akurat tutaj.
Sama nie wiedziała co ma w zasadzie mu powiedzieć, ale odpowiedziała po angielsku, łamiąc jak zwykle głoski swoim marnym akcentem, który żałośnie próbowała okiełznać. Frank wysunął ku niej potężną dłoń, po czym podała swoją z grzeczności, a jej temperatura ciała była diametralnie inna niż Franka.
─ Usiądźmy może gdzieś ─ zaproponowała. ─ I niech zacznie pan od tego, jak bardzo była zażyła relacja z pańskim kuzynem. To może pomóc w dalszej dyspucie.
Ofelia Macmillan
Ministerstwo Magii
Ofelia Macmillan

Park nad Niemnem - Page 5 Empty Re: Park nad Niemnem

Nie Kwi 28, 2019 3:07 am
Wędrowanie po mugolskiej dzielnicy Londynu dla Ofelii nie było niczym wyjątkowym czy rzadkim wręcz przeciwnie, kobieta często wolnymi popołudniami przechadzała się po owych dzielnicach, zaciekawiona obserwując ich codzienne życie. Codzienne życie bez magii. Niekiedy dla dziewczyny wydawało się to takie dziwne, kilka osób skupionych na wykonywaniu jednej czynność, kiedy ona sama zrobiłaby to jednym ruchem różdżki, aczkolwiek innym razem wykonywanie codziennych czynności jak gotowanie bez magii wydaje się naprawdę interesujące i przyjemne. Tegoroczny grudzień, zamiast obdarować ich typową zimową pogodą ze śniegiem i mrozem obdarował ich tylko tym drugim. Ubrana w czerwony płaszcz, który całkowicie kontrastowała z żółtym szalem owiniętym szczelnie wokoło szyi Ofelii, aby niedostała się nawet odrobina zimnego powietrza, przechodziła właśnie przez park. Jedną dłoń zajęta miała przez pudełko zapełnione świeżym pieczywem, które przed chwilą zakupiła w piekarni znajdującej się przy samym wejściu do parku. Pieczywo niosło za sobą przyjemna woń, a sama dziewczyna co chwilę przybliżała twarz do pudełka, by poczuć wyraźniej ową woń. W drugiej zaś trzymała papierowy kubek z kawą oraz kilka nowo zakupionych książek kucharskich.
Skoro aż tak prości ludzie nie mają problemu z gotowaniem, może też powinna spróbować. Może odnajdzie nową pasję?
Z całego zamyślenia wyrwał ją znajomy głos, a następnie całkiem znajomy wygląd. Co robi tutaj Frank? Zatrzymała się, kilka metrów od mężczyzny i kobiety, z którą rozmawiał. Jeśli dobrze się zastanowi, mężczyzna ostatnim razem mówił coś o jakimś spotkaniu, jakieś rozmowie. Dziewczyna zbeształa samą siebie w myślach za swoją nieuwagę. Czy to źle o niej świadczy, że tak łatwo zapomina albo nie zwraca nawet uwagi na to, co mówi jej narzeczony? Nie, w końcu to nie ona odpowiada za miliony myśli w tym samym czasie, a z dobra pamięć również nie jest po drodze. Nawet z najprostszymi zaklęciami miała problem. Nie zważając na nic najwięcej, wraz z całymi zakupami podeszła od tylu do mężczyzny, owijając ręce dookoła jego ciała, zasłaniając mu całą twarz całą zawartością swoich dłoni. Różnica wzrostu między Frankiem a Ofelią była naprawdę zabawna, zabawny był również fakt, różnica charakteru dwóch osób. Kto by pomyślał, że taki samotnik, za którego jest brany Frank, znajdzie szczęście przy osobie tak różnej, jak Ofelia.
- Cześć Frank — powiedziała radośnie w stronę jego ucha, stojąc na palcach, oprała głowę o jego ramię, przyglądając się kobiecie przed nim.
- Przepraszam, gdzie moje maniery — odezwała się nagle, gwałtownie odsuwając się od mężczyzny. - Mógłbyś? - Spojrzała w jego stronę, podając mu swoje bagaże, aby uwolnić dłoń, która zaraz wysunęła w kierunku blondynki.
- Ofelia Macmillan, miło mi — przedstawiła się. Czy właśnie przerwała ważne spotkanie? Możliwe. Ofelia należała jednak do osób, które nie będą długo się tym przejmować.
Frank Dark
Ministerstwo Magii
Frank Dark

Park nad Niemnem - Page 5 Empty Re: Park nad Niemnem

Sro Maj 01, 2019 1:13 pm
Przyjeżdżając do Wielkiej Brytanii miał pewien problem, odnośnie zrozumie dlaczego tak wszyscy przychodzą do konkretów, brak gościnność której brakuje w tym kraju, rozumie że jest Niemcem i przez drugą wojnę świtową, nie za bardzo się ich lubi ale jednak chciał gdzieś iść no ale cóż tak już bywa. Trzeba się liczyć z wychowaniem ludzi pomyślał. Podrapał się po gęstym zaroście zastanawiając się co dalej może odpowiedzieć przecież kuzynem nie widziałem się dobra kilka lat, a ich relacja była dość trudna. No niestety jeśli jesteś Aurorem to żadna znajomość nie przychodzą łatwo ale czy to oznacza że jestem skreślony w społeczeństwie kontynuował myśli. Gdy nagle usłyszał znajomy głos aż poczuł ciepło w sercu patrząc na uśmiech swojej wybranki wziął od niech rzeczy by się przywitała, przy tym pocałował ją w dłoń nie mógł uwierzyć że taki człowiek jak on ma szansę na znaleźnie miłość, to jeszcze w czasie wojny. Może już był starym człowiekiem jak na toby nie patrzeć ale jako jedyny był w stanie zrozumieć całość zatrzymując myśli by spojrzeć Francuzce w oczy. -Cóż jak dobrze wiem to we Francji, nie lubi się języka Angielskiego więc pomyślałem że zaczniemy mówić w twoim ojczystym. Bo raczej Niemieckiego nie znasz ? - Odparł przy tym dał usiąść swojej wybrance na swoim kolanie przy tym przytulił, była to jego najwspanialszy skarb jaki mógł mieć. – Co do miejsca pomyślałem że jest tutaj dużo mugoli więc mało szpiegów, czy ludzi którzy nie powinni to słyszeć bo zobacz jak każdy się śpieszy. A jak zauważyłem poplecznicy sama wiesz kogo, raczej są czystej krwi więc brzydzą się takimi miejscami. - Nie potrafił wydusić słowa, ale wziął się na odwagę po dłużej chwili - Hej kochanie, jak tam podróż ci minęła i co cię wzięło by skrócić urlop i już wrócić do Londynu ? -
Sponsored content

Park nad Niemnem - Page 5 Empty Re: Park nad Niemnem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach