Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Herbaciarnia u pani Puddifoot

Wto Wrz 03, 2013 8:52 pm
Miłe miejsce, które chętnie odwiedzają zakochani. Mieści się w Hogsmeade. Pomieszczenie jest ciasne i zaparowane, stoliki są okrągłe i małe. Właścicielką lokalu jest korpulentna pani Puddifoot, osoba o lśniącym czarnym koku.

Napoje:
- Herbata z lipy 2 galeony
- Zimowa herbata z cynamonem i cytrusową nutą 1 galeon
- masala chai 5 galeonów
- Herbata lipowa 2 galeony
- Herbata z czystka 3 galeony
- Herbata z anyżem 1 galeon
- Herbata miętowa 2 galeony
- Zielona herbata kwiatowa 4 galeony
- herbata z pomarańczą 3 galeony
- Herbata z sokiem z cytrusów i z cynamonem 2 galeony
- Herbata z migdałami i mlekiem 1 galeon

Na słodko:
- Kajmakowy sernik na bakaliowym spodzie 2 galeony
- Ciasto z wiśniami i kremem 3 galeony
- pełnoziarniste brownie z rumem i wiśniami 1 galeon
- Tiramisu 2 galeony
- Kokosanki 1 galeon
- Sernik 3 sykle
- Szarlotka 4 sykle


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Labiryntu dnia Pon Lut 18, 2019 5:34 pm, w całości zmieniany 1 raz
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Wto Lis 26, 2013 11:33 am
Pielęgniarka ich wygoniła z Skrzydła Szpitalnego, lecz kto powiedział, że zabawa się skończyła? No ale przecież drodzy państwo, wręcz przeciwnie! Przecież dzisiaj jest szczególny dzień, dzień w którym porwie swojego kochanego do krainy pięknej znaczącej rozpaczy, bólu i znużenia.
Cieszysz się, mój panie Lestrange? Spędzimy razem dużo wspaniale spożytkowanego czasu. Przynajmniej nikt nie będzie ani jej ani jemu przeszkadzał - wszak ona na to nie pozwoli, nawet jeśli nadal czuła się niekoniecznie dobrze.
Uśmiechnęła się do niego rozkosznie, mrużąc swoje zimne oczy. Wbiła mocniej paznokcie w jego ramię, wiedząc że na pewno będą ślady.
- Najdroższy mój, dzisiaj jest wypad do Hogsmeade. Powinniśmy spędzić trochę czasu ze sobą - wycedziła i położyła głowę na jego ramieniu, sprawiając że czarne skrzydła zmieszały się z tymi czerwonymi.
I tak pociągnęła go ze sobą w wir cieni, wprost na zimno, wprost na uliczki wioski czarodziejów, by każdy mógł się napatrzeć.
Chciałeś? Chciałeś, Lestrange? To masz. Masz i się pław i się ciesz i krzycz namiętnie z tej całej radości w twym sercu ciągle tkwiącej.  
Pociągnęła go dalej. Pociągnęła go do najgorszego miejsca, do jakiego pociągnąć go mogła. Do samej przeklętej herbaciarni pani Puddifoot.
Rabastan Lestrange
Slytherin
Rabastan Lestrange

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Wto Lis 26, 2013 4:48 pm
Nie dowiedział się niczego ciekawego od Regulusa. Nie zdążył, bo błyskawicznie wypchnięto ich za drzwi. Kłótnia z nową pielęgniarką była z góry skazana na niepowodzenie, więc nie mieli innego wyjścia jak tylko posłusznie opuścić Skrzydło Szpitalne. Ani myślał uwalniać Caroline od swojej obecności. Jego zabawa właśnie robiła się coraz ciekawsza, nie miał zamiaru odkładać nowej zabawki na półkę, kiedy tak dobrze się bawił. Dlatego nie oponował, gdy wywlekła go z zamku. Miał jednak na tyle rozsądku, by wcześniej zorganizować im płaszcze i szaliki. Pogoda zdecydowanie nie rozpieszczała, a marznięcie nie jest tym o czym marzył ciepłolubny typ taki jak Rabastan.  
Teraz dla odmiany to on milczał. Wciąż przywoływał w myślach obraz poobijanego Regulusa i zastanawiał się nad tym co spotkało przyjaciela. I czemu nic o tym nie wiedział. Obiecał sobie, że wypyta go przy najbliższej okazji. Nie będę przecież trzymać go w Skrzydle wiecznie.
Jednak nie był to czas i miejsce na takie rozmyślania. Należało skupić się na bardziej naglących sprawach. Przede wszystkim, na ciemnowłosej diablicy, która ściśle przylegała do jego ramienia, sącząc swój jad samym oddechem. Nie powinien w jej obecności opuszczać gardy nawet na sekundę, bo z pewnością ona szybko wykorzysta to przeciwko niemu.
Dzwoneczek zamontowany przy drzwiach, melodyjnie oznajmił ich przybycie. Rabastan grzecznie przywitał się z właścicielką, która doskonale go znała (to nie była jego pierwsza wizyta tutaj). Zdjął płaszcz swojej towarzyszki i swój, a potem odwiesił je na wieszak zamontowany przy wejściu. Zajęli stolik w głębi herbaciarni, a potem Rabastan zniknął za podaną mu kartą. Nie żeby się bał - po prostu uwielbiał herbatę, a coś ciepłego było teraz dokładnie tym czego potrzebował. Przez moment z uwagą studiował listę serwowanych napoi, a potem zerknął znad menu na Caroline. Jego spojrzenie było modelowym przykładem stoickiego spokoju.
- Earl grey i szarlotka. Co dla Ciebie, najsłodsza? - zapytał miękko, unosząc przy tym brwi z uprzejmym zainteresowaniem. Czuł się panem sytuacji, bo w chwili obecnej byli na jego terytorium. Randki w herbaciarni? Żadna nowość. Jedyną zmienną w tym układzie zawsze były partnerki. Choć fakt, faktem żadna z nich nie darzyła go jeszcze tak silnymi... uczuciami.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Wto Lis 26, 2013 6:41 pm
Nie potrzebowała tego, żeby był wobec niej miły. Po prostu nie przepadała za tym, za tą sztucznością jego odruchów, jak u robota. Niech się nie stara i tak tutaj to na wiele się nie zda. Wiesz o tym?
Wiesz?
Coś zaczyna się dziać tam po drugiej stronie - i jej i twojego świata.
Gdyby ona wiedziała...
Ale o czym? Nie ma czego wiedzieć. Tym bardziej on, po prostu lubiła komplikować, lubiła patrzeć, jak druga osoba się krzywi. Więc poczeka na kolejny śnieg z deszczem z nieba - tym razem nastąpi to w jej oczach, kiedy go sprowokuje i on jej odda. I będą znów bezpośrednio się atakować.
A teraz co? Teraz są to jedynie słowa i gesty. Ale czy aby to nie wystarczy?
To wszakże była równie skuteczna broń.
Nie podziękowała mu - nie robiło jej wszak różnicy, czy jest gorąco, czy zimno. Przynajmniej nie teraz.
- Mocną herbatę. Nic więcej - mruknęła po chwili dość niechętnie. Nie podobała jej się jego reakcja. Myślała, no cóż myślała, że Ślizgon nie przepada za tym miejscem.
Bo ona nie przepadała. Cholernie. I sama wpadła w swoją pułapkę.
Zacisnęła mocno wargi i odrzuciła włosy do tyłu, rzucając mu zimne spojrzenie. Jej noga zbliżyła się do jego, glan niebezpiecznie przemierzał drogę na jego spodniach.
Z pewnością będą brudne.
Oparła głowę o dłoń, spoglądając mu w tęczówki.
- Jesteś taki..ohydny. W każdym calu.
Rabastan Lestrange
Slytherin
Rabastan Lestrange

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Wto Lis 26, 2013 7:06 pm
Jeden kącik jego doskonale wykrojonych ust uniósł się do góry zdradzając rozbawienie całą sytuacją. Czyżby była niezadowolona z wyboru miejsca? Mógł się tego domyślić, wszak persona z jej gustem powinna czuć się lepiej w brudnej, ale ustronnej Gospodzie pod Świńskim Łbem. Albo w innym, równie urokliwym lokalu. Czego miałaby szukać w herbaciarni? Czemu on czuł się tutaj doskonale? Bo przecież potencjalnych dziewczyn nie zabiera się do podłych karczm, tylko w miejsca, które dadzą im poczucie bezpieczeństwa. Później takie poczucie bezpieczeństwa dawały im jego ramiona. Przynajmniej na chwilę.
Z nią oczywiście wszystko i tak było inaczej. Caroline zmieniała wszystko. Zasady każdej gry, w którą dotąd grał. Teraz był graczem, nie sfrustrowanym nastolatkiem. Jeśli będzie chciała wyprowadzić go z równowagi będzie potrzebowała czegoś więcej niż takich kiepskich zagrywek.  
Złożył zamówienie, które za sprawą magii pojawiło się niemal w mgnieniu oka. Wyspał do filiżanki pół łyżeczki cukru i odrobinę mleka, zamieszał i powoli niemal ostentacyjnie oblizał łyżeczkę.
- No patrz, a Ty skazałaś się na życie u mego boku. - zaśmiał się złośliwie, a potem uniósł do ust filiżankę i upił z niej dwa łyki gorącego napoju. Od razu lepiej! Filiżanka wróciła na podstawkę, a on zabrał się za ciasto. Malutki kawałek powędrował do ust, a on zamruczał z aprobatą.  
- Pyszne ciasto, powinnaś spróbować. - rzucił konwersacyjnym tonem, a potem przesunął talerzyk na środek stolika dając do zrozumienia, że może się częstować. Łokcie oparł na blacie i pochylił się, zmniejszając odległość miedzy nimi. Ignorował póki co jej nogę, ale już zanotował sobie w głowie, że po powrocie z ferii będzie biegała po zamku tylko w kobiecych pantofelkach. Przyszła pani Lestrange powinna mieć klasę. On tego dopilnuje.
- Zastanawiam się czemu tak bardzo nienawidzisz siebie samej. - kontynuował tym samym lekkim tonem, jednocześnie gmerając w cieście. - Jakaś trauma z dzieciństwa? Tatuś Cię dotykał? Albo jakiś wujek? - uśmiechnął się do niej złośliwie.
- Nie martw się, ja będę delikatny. A przynajmniej spróbuję. - łyżeczka z kolejnym kawałkiem ciasta zawisła przed jej nosem. - Jedz. Jesteś zdecydowanie zbyt chuda żeby rodzić mi zdrowych synów.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Wto Lis 26, 2013 8:23 pm
Zapomniała, że ma do czynienia z kimś, kto przecież kocha przebywać w tych wszystkich uroczych i dziewczyńskich knajpkach, pełnić rolę chłoptasia, który niby usługuje, a potem z łagodnie sztucznym skruszonym uśmiechem odchodzi do następnej.
Nigdzie nie będzie tak naprawdę bezpieczna, więc co to za różnica? I tak nic się nie zmieni, prawda?
I tak ciągle i ciągle on nowa cała ta machina.
Wzięła większego łyka herbaty, patrząc na niego bez emocji. Jedynie oczy, jak zawsze wyrażały wszystko to, co czuła.
A w tym momencie miała ochotę wepchnąć mu tę łyżeczkę głęboko do gardła.
- Nie prosiłam się o to, ale jakby nie patrzeć to przecież... wielka przyjemność dla mnie, że będę Twoją. Już. Na. Zawsze - powiedziała niezwykle wolno i też zbliżyła, tak że teraz stykali się nosami.
Chcesz się droczyć? Proszę bardzo, ale będzie Cię to drogo kosztowało.
- Nie, dziękuję. Boję się, że twoja ślina mi zaszkodzi - syknęła z jadowitym uśmiechem i ręką sięgnęła po resztę ciasta i wepchnęła mu do ust.
- Ale to Ty kochanie powinieneś się lepiej odżywiać, by mieć więcej sił. Sam nie wyglądasz najlepiej - wyszeptała i resztki ze swojej dłoni rozmazała mu na twarzy. Zignorowała tymczasowo uwagę o swoim ojcu, o którym nie miał w gruncie rzeczy prawa wspominać.
Kochała ojca. Kochała swoich braci. Ale to była jej osobista sprawa.
Odsunęła się od niego i przekrzywiła głowę na bok. Glan znalazł się niebezpiecznie blisko jego krocza, a oczy żmii błysnęły.
No dalej, Lestrange. Dalej. Drażnij żmiję, a ona Cię w nagrodę ukąsi.
Leciutko przycisnęła buta w tym jakże ważnym miejscu rudowłosego.
Rabastan Lestrange
Slytherin
Rabastan Lestrange

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Czw Lis 28, 2013 11:19 pm
Przez moment czuł gniew. Miał ochotę złapać ją z te czarne kudły i pociągnąć. Mocno. Tak żeby zabolało. Iskra rozdrażnienia na ledwie ułamek sekundy rozpaliła szarość jego tęczówek, ale szybko zgasła. Rabastan westchnął z politowaniem i sięgnął po serwetkę, by otrzeć twarz. Patrzył na Caroline jak na niegrzeczne szczenie, które pod nieobecność właściciela pogryzło buty stojące w przedpokoju. Oblizał usta z resztek cukru pudru i okruszków, a potem upił łyk herbaty, by przepłukać gardło. Stanowczo, ale bez widocznej złości złapał ją za kostkę i przesunął jej but poza niebezpieczny rejon. Potem unieruchomił ją, przyciskając jej nogę do własnego kolana. Jego palce powoli przesunęły się wyżej i musnęły skórę nad krawędzią glana. Na ustach Rabastana zamajaczył się kolejny drwiący uśmiech.
- Tak. Moja. - szczupłe palce znacząco zacisnęły się na jej łydce, a on w duchu podziękował pani Puddifoot, za długie obrusy i przygaszone światło w lokalu. Wolałaby żeby ich drobne przekomarzanki pozostały tylko ich sprawą. Na szczęście póki co nie było wokół zbyt dużo ludzi, a sama właścicielka zniknęła za grzechoczącą kotarą z koralików, która broniła wejścia na zaplecze.
- Więc nie tatuś. - podjął przerwany wątek. - Może mamusia? Nie układa wam się najlepiej, co? - najwyraźniej nie miał zamiaru odpuścić. I jak to nie miał prawa pytać o jej krewnych? Przecież lada chwila to będzie również jego rodzina!
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Pią Lis 29, 2013 10:14 am
Niech więc spróbuje, niech da się ponieść tym najdroższym emocjom. Chodź do mnie Rabastanie, chodź bliżej, niech otoczy Cię moja ciemność i uniesie, byś potem mógł spadać w nieskończoność na samo dno.
Uśmiechnęła się szeroko, akcentując dołeczki w policzkach. Uśmiechała się, bo on znowu stracił swoją maskę opanowania, bo wiedziała, że kiedy dobrze go sprowokuje będzie robił to, co chciała. Ale to trwało zdecydowanie za krótko - i gdzie tu miała być radość?
Gdzie tu miało się objawić spełnienie?
Na jego słowa zacisnęła mocno szczęki i spojrzała w jego oczy, pozwalając by przyglądał się śnieżnym chmurom w nich tkwiących. Burza.
Burza śnieżna, czerwony wężu.
Długie białe palce dotknęły jego ciepłych warg. To wszystko było tylko nic nie wartym przedstawieniem, grą o atakach z zaskoczenia, kiedy nikt nie patrzył.
Obnażyła zęby, a w oczach pojawiły się błyskawice.
Matka. Mamusia. Mateczka.
Szyderczo się do niego uśmiechnęła.
- To nie twój interes, Lestrange - starała się powiedzieć to w miarę spokojnym głosem, po czym rozejrzała się po herbaciarni, a kiedy nie zauważyła nikogo zbliżyła się jeszcze bardziej, łapiąc go obiema dłońmi za twarz.
Powinieneś uważać. Igrasz wszak z zimnym ogniem, Królową Śniegu, ze Śmiercią być może w tańcu nogami przebierasz.
I skończy się nagle wszystko, tak jak się nagle się rozpoczęło, kiedy już będziesz jedynie wyprutym z wszystkiego nędznikiem.
- A Ty? Gdzie twój ukochany brat? Gdzie twoja...męskość? Bo chyba ją straciłeś, chcąc się wpasować w otoczenie - wyszeptała. - Jesteś nikim, jesteś ohydnym pasożytem. Brak Ci jakieś większej głębi, jesteś jedynie maską przyklejoną do kukły...Kim Ty jesteś, Rabastanie Lestrange?


Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Sob Gru 14, 2013 7:15 pm
Zakończenie sesji! Z/t dla obojga!

Rachunek:


Rabastan Lestrange:

2x herbata (2x 4 sykle)
1x kawałek szarlotki (1x 6 sykli i 12 knutów)
Razem:  14 sykli i 12 knutów
Adam Miracle
Martwy †
Adam Miracle

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Nie Sty 04, 2015 10:15 pm
Podobno do herbaciarni u pani Puddifoot udawali się tylko zakochani. Ale czy aby na pewno? Adam głowił się bardzo nad miejscem spotkania z córą. Otrzymał krótką informację, że będzie organizowane wyjście do Hogsmade. Pierwsza myśl powędrowała od razu do słynnych Trzech Mioteł. Bardzo lubił ten lokal, jednak bardzo dobrze wiedział, że inni również go uwielbiają. Zaczął rozważać różne opcje. W końcu padło na herbaciarnię. Przesłał kilka słów córze poprzez swojego kruka Antoniego. O wybranej porze i oczywiście TYM dniu, pojawił się w wiosce. Ruszył wolnym krokiem do herbaciarni. Wioska czarodziejów nie zmieniła się ani trochę. Mężczyzna aż uśmiechnął się na wspomnienia.
Pchnął drzwi do herbaciarni, a kiedy to zrobił rozległ się delikatny dźwięk dzwoneczków. Uśmiechnął się. To również pamiętał. Nie raz, nie dwa ani nawet nie trzy razy był tutaj na randce, często z zupełnie innymi dziewczynami. W pewnym stopniu zrobiło mu się żal, że uczniowskie lata już dawno się skończyły. Co by było, gdyby teraz wrócił do Hogwartu? Coś zmieniłby w swoim życiu? Zająłby się czymś innym? Właściwie to nie znał odpowiedzi na te pytania… Nigdy się wcześniej nad tym mocno nie zastanawiał.
Usiadł przy jednym ze stolików, uprzednio ściągając płaszcz. Jak zwykle był ubrany w ciemne spodnie, koszulę oraz bezrękawnik w złoto - czerwone pasy. Niektóre rzeczy naprawdę się nie zmieniały. W łyżeczce do herbaty poprawił włosy, chociaż i tak nigdy nie udało mu się nad nimi zapanować. Zamówił dla siebie jedną czarną herbatę i cóż… Zaczął czekać na swoją dziatwę.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Pon Sty 05, 2015 10:47 am
Gdy tak szła przypomniała sobie coś bardzo ważnego, że do jasnej cholery miała spotkać się z tatą w herbaciarni. Przywaliła otwartą dłonią w czoło i szybko zawróciła uderzając mocno podczas biegu ciężkimi glanami w ziemię. Zapomniała o tym, ponieważ umówiła się też z Greyem.
- Cholerny Krukon - warknęła do siebie i dalej biegła.
Po chwili na jej jasnej twarzy były już rumieńce od zimna, bo przyznajmy - ona nie była zbyt ciepło ubrana. Jedynie szara, męska bluza, która wisiała na niej jak worek, pod spodem czarna, cienka bluzka i wąskie spodnie, które sama sobie zwężała włożone w glany. Kilka razy jeszcze się przewróciła, a ludzie będący jeszcze na ulicy dziwnie na nią patrzyli. Dobiegła do odpowiednie miejsca oddychając ciężko. Zatrzymała się i otworzyła drzwi z akompaniamentem dzwoneczków. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, gdy zobaczyła swojego tatę. Uwielbiała takie momenty, bo przez szkołę czasu nie miała, aby się z nim widywać. Podeszła do niego i przytuliła z wesołym "Witaj" na ustach.
Teraz już nie ma żadnych problemów ani sercowych, ani tych z Danielem, który nie chce jej widzieć na własne oczy, bo zbyt cierpi, a ona nie cierpi? No cóż, ale jeśli tego chce to co ona będzie mu zabraniać? Usiadła na przeciwko swojego taty nie przestając się uśmiechać. Ona też zamówiła czarną herbatę - oczywiście dosypie sobie cukru, bo za gorzkimi rzeczami to ona nie przepadała.
Adam Miracle
Martwy †
Adam Miracle

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Pon Sty 05, 2015 10:59 am
Zapomnieć ludzka rzecz, Adam raczej nie zrobiłby scen, gdyby córka zapomniała o spotkaniu. Zresztą! Kto by chciał spotykać się z ojcem w takiej herbaciarni?! Jeszcze ktoś by pomyślał, że młoda idzie na randkę? Auror wysiorbał już nieco herbaty zanim Puchonka przyszła. Trzeba było przyznać, że rozradował się na jej widok. Odkąd siedem lat temu poszła do Hogwartu… W domu było tak jakoś smutno. Pewnie, Miracle mógł jeszcze bardziej poświęcić się pracy, ale bez córy, która cię witała u progu, nie było to wszystko takie samo.
- Co tam? – zagadał na sam początek. Raczej nigdy nie wtryniał nosa w nieswoje sprawy, ale i tak chciał wiedzieć jak wiedzie się córce w szkole. W końcu przez listy raczej nie powinno być się za bardzo wylewnym, ponieważ mogły być przejęte. Ot, taka mała paranoja naszego aurora. Pod względem bezpieczeństwa zawsze świrował.
- Dowiedziałem się, że macie wypad do Hogsmeade i pomyślałem, że może staruszka chciałabyś zobaczyć. A przy okazji staruszek chciał się wymigać od papierkowej roboty. – Jakby na to nie patrzeć, Miracle powinien być teraz w biurze w Ministerstwie i zajmować się stertą formularzy. To mogło jednak poczekać… Do zawsze. Adam miał nadzieję, że do zawsze. Nienawidził tej części roboty.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Pon Sty 05, 2015 11:21 am
Siedziała jak taki szczęśliwy piesek, bo w końcu Adam ją przez cały czas wychowywał i strasznie się do niego przywiązała. Nie wyobraża sobie życia inaczej niż ze swoim tatą. W końcu nie patrząc mógł ją oddać do domu dziecka, co nigdy jej nie przyszło nawet do głowy, bo nie znała prawdy. Może tak jest lepiej? Kto wie. Co do spotkania z ojcem - ona się z niego cieszyła, ale trochę się wydarzyło i po prostu zapomniała. W prawdzie nie lubiła tego miejsca, ale na spotkanie z ojcem jest dobre, bo w Trzech Miotłach jest zbyt głośno na rozmowy.
- Wszystko dobrze i po staremu - stwierdziła.
Co z tego, że było w tym trochę kłamstwa? Nie chciała go martwić, on miał swoje problemy w Ministerstwie, a ona w szkole. Zaśmiała się. Tez by nie chciała mieć tej papierkowej roboty - ona za szybko by się w tym rozproszyła, chociaż kto wie, co przyniesie jej przyszłość. Może się trochę zmieni? Chociaż w tych czasach i świecie przyszłość jest niestabilna i każdy twój krok jest pierwszym krokiem do śmierci, a szczególnie Aurorów. Czasami się bała o swojego tatę, ale starała się to ukryć.
- Już się nie mogę doczekać końca roku, bo nauczyciele tak ścigają z tymi zadaniami, że masakra - powiedziała.- Chociaż czasami już tęsknie za tymi murami, bo świadomość, że nigdy tam już nie wrócę jako uczeń jest dołująca, bo poznałam kilku fajnych ludzi z młodszego rocznika i tak jakoś smutno - wyszczerzyła się. Może i było to smutne, ale ona nie potrafi się nie uśmiechać przy swoim tatusiu. też się napiła herbaty, która znalazła się przy niej, dosypała dwie łyżeczki cukru oczywiście, a potem rozejrzała się po wnętrzu pomieszczenia.
- Czemu akurat tu?- zapytała z uśmiechem.- O i chcesz fasolkę? Byłam w Miodowym Królestwie dzisiaj - wyciągnęła z paczki fasolki wszystkich smaków i wyciągnęła w twoją stronę.
- A co tam u ciebie, tato?- zapytała po chwili.
Adam Miracle
Martwy †
Adam Miracle

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Pon Sty 05, 2015 11:34 am
No wiecie! Adam nigdy nie rozważał oddania córeczki do domu dziecka. Bardzo żałował, że wyszło jak wyszło, ale starał się ze wszystkich sił, aby Kim miała jak najlepiej. Wyrosła naprawdę na piękną pannicę, która miała główkę do różnych rzeczy, więc Adam był ze swojej pracy dumny. Spełnił się jako rodzic. Czego mógł pragnąć więcej?
- Dobrze i po staremu? Rany, ja również tęsknię za Hogwartem! Naprawdę! Chciałbym być egzaminatorem na tegorocznych SUMach i OWuTeMach. Spróbuję coś zdziałać w tym kierunku. Dwa lata temu byłem, może w tym roku też mi się uda. – Westchnął ciężko. Trzeba było zostać nauczycielem, wtedy nie opuściłby zamku nigdy! Wybrał sobie jednak bardziej niebezpieczne zadanie, był aurorem. Matuszka była dumna, kiedy oznajmił jej, że jest kimś pokroju czarodziejskiego policjanta.
- Więc ciesz się z chwil w zamku póki możesz. Niedługo pstryk! Egzaminy końcowe i wyfruniesz. I z zamku i z domu rodzinnego. I co ja wtedy zrobię? – Zrobił głupią minę, ale zaraz się roześmiał. Adam miał łagodne usposobienie, był typowym wesołkiem. Siorbnął nieco herbaty.
- Zawsze też możesz zostać w Hogwarcie, pracować w bibliotece czy coś. Ja tam nie będę narzekał. Wiesz przecież, ze to Twój wybór. Cokolwiek byś nie wybrała, będę za Tobą. No chyba, że chodzi o przyszłego zięcia. Wtedy sobie poważnie porozmawiamy, jeśli takowy się pojawi u mojego progu. – Oj no co? Nie chciał po prostu powtórki z rozrywki. Nie chciał, aby Kim wpadła w takie sidła jak Adam. Widział dla córki o wiele lepszą przyszłość niż brzuch, samotne wychowywanie dziecka i opowiadanie mu kłamstw na temat drugiego rodzica. Nikomu tego nie polecał.
- Dzięki, ostatnio natknąłem się na taką o smaku brudu spod pachy, mam uraz. – Skrzywił się. – Wolę więc czekoladowe żaby, stanowczo. A dlaczego tutaj? Bo na uboczu i nie ma takiego gwaru jak w słynnych Trzech Miotłach.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Pon Sty 05, 2015 12:18 pm
Zaśmiała się. Chciałaby już wrócić do domu, aby chwilę się z tobą powygłupiać. Spojrzała na niego i milczała, aż do końca jego słów, a gdy wspomniał o zięciu spuściła głowę z niepewnym uśmiechem. Jakoś siebie nie wyobrażała u boku jakiegoś faceta. Wolałaby się nigdy w nikim nie zakochać, byłoby mniej problemów. Nie musiałaby uważać, aby tej osoby nie zranić, nie spowodować, aby od niej odeszła.
- Będę cię odwiedzać, a poza tym chcę być Aurorem - powiedziała stanowczo.
Jest tego pewna jak amen w pacierzu. Koniec i kropka. Będzie tak dobra jak tata i koniec.
- Jakoś nie sądzę, abym miała jakiegoś chłopaka. Dobrze wiesz, że większość z nich uważa mnie za siostrę, na przykład moja paczka z Londynu - uśmiechnęła się na ich wspomnienie.
Tyle przygód z nimi i tarapatów. Tyle zabawy, że nie można się nie uśmiechnąć. Tylko szkoda, że jeden nie chce jej znać. każdy się o niego martwi, nawet ona. Taki egoista można pomyśleć, ale kto to wie.
- Byłam w Trzech Miotłach z koleżanką - powiedziała.- Uwielbiam tamto miejsce - schowała do kieszeni paczuszkę i siorbnęła ciepłej herbaty.
Poprawiła swoje potargane przez wiatr włosy i podkasała rękawki bluzy, aby jej w niczym nie przeszkadzały. Co miała teraz mu powiedzieć?
Cieszyła się, że jej tata nigdy się nie dowie o Greyu, nadal jest jej wstyd, że pozwoliła na to co się wydarzyło. Trochę śmieszne i zawstydzające. No cóż, ale tak bywa.
Sponsored content

Herbaciarnia u pani Puddifoot Empty Re: Herbaciarnia u pani Puddifoot

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach