Go down
Eileen Gray
Gryffindor
Eileen Gray

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Nie Kwi 29, 2018 9:42 pm
Eileen chciała zaczepić Ventusa zaraz po lekcji. Było jej źle z całą tą sytuacją. Naprawdę nie znosiła mieć wrogów, a sytuacja między nią a Ślizgonem zrobiła się zdecydowanie zbyt napięta. Chciała żyć w zgodzie ze wszystkimi, tym bardziej, że z nim uczęszczała na te same zajęcia. I dochodziło do takich sytuacji jak przed chwilą... Nie, nie mogła tego tak zostawić. Tym bardziej że po wizji, której doświadczyła... No, wolała się dogadać i mieć spokojną głowę. I była ciekawa. Problem w tym, że chłopak wyprysnął z sali jak oparzony i dziewczyna nie zdążyła zamienić z nim ani słowa...
Cóż. Była zdecydowana na tę rozmowę, więc nie miała już czasu na pakowanie reszty swoich bibelotów. Chwyciła je w ręce i wybiegła za Zabinim, ale się spóźniła. Był już daleko. Ale przynajmniej zobaczyła w którą stronę zmierzał, więc ruszyła biegiem w tym samym kierunku. To nie było łatwe. Miała długie nogi, ale proporcjonalnie do własnego wzrostu. Czarodziej był dużo wyższy od niej, w dodatku miał większą siłę przebicia. A uczniów wszędzie było pełno, jak to na przerwie.
- Przepraszam... przepraszam...! - dziewczyna starała się w miarę kulturalnie przepychać między ludźmi, brnąc naprzód. Obawiała się, że go zgubi, że zanim do niego dobiegnie on już dawno zaszyje się w lochach i z rozmowy nici. Nie wiedziała czy udałoby jej się zebrać w sobie na tyle, by zainicjować rozmowę przy innej okazji. Może tak, ale...
Ughh, przeciskając się przez tłumy wpadła na jakiegoś idiotę tarasującego przejście. No to już naprawdę trzeba być stukniętym, żeby w takim... Oh!
Pełna poirytowania myśl urwała się, gdy Gryfonka ujrzała któż był przeszkodą od której się odbiła, niemal upuszczając książki. Jej oczęta rozszerzyły się w ten swój dziecięcy, spłoszony sposób. Zupełnie zapomniała języka w gębie. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale nagle miała w głowie kompletna pustkę, więc zamknęła je, nie wiedząc co zrobić.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Nie Kwi 29, 2018 10:31 pm
Poczuł nagle jak coś go uderza. Jedynie lekko pochylił się do przodu zaraz na powrót prostując plecy. Nie reagował przez dłuższą chwilę. Nie usunął się z drogi. Nadal trwał zawieszony gdzieś pomiędzy jawą, a snem. Był daleko i nikt nie wiedział, gdzie ukrył się ten chłopak. Wzrok miał nieobecny. Myślał, jego oczy po chwili poruszyły się. Zaczęły szybko i uważnie śledzić osoby, które prześlizgiwały się między nimi. Korytarz powoli pustoszał. Ludzie umykali na kolejne zajęcia, chowali się w pokojach wspólnych próbując odpocząć po wyczerpujących lekcjach. On trwał, a jego umysł zaczynał się budzić. Coś zakłócało jego przestrzeń, coś stało gdzieś w pobliżu i go obserwowało.
Nagle!
Odwrócił się gwałtownie lekko taranując Gryfonkę, która chwilę temu na niego wpadła. Jego nieobecny wzrok zaczął powoli wracać do żywych. Spojrzał na nią ściągając blisko siebie brwi w grymasie niezrozumienia, zaskoczenia i jeszcze większej wściekłości. Chyba dobitnie jej pokazał na zajęciach, że nie chce z nią rozmawiać, że lepiej będzie dla niej, aby ta się trzymała z daleka, ale zapomniał, że Gryfoni są zbyt uparci, aby odpuścić.
Czego? – zapytał ostrożnie. Może to ona specjalnie próbuje spędzać z nim czas. Jaki miała w tym cel? Czy chciała mu zniszczyć życie tak jak inne osoby? Najpierw Krukon, potem Puchonka, a teraz Gryfonka. Kiedy przyjdzie czas na jakiegoś Ślizgona? Kiedy pojawią się wszystkie osoby istniejące w tej szkole i zniszczą mu życie?
Eileen Gray
Gryffindor
Eileen Gray

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Nie Kwi 29, 2018 10:56 pm
Potrzebowała chwili, by ochłonąć, ale na szczęście Ślizgon zareagował z wystarczającym opóźnieniem, by chodź trochę odzyskała nad sobą panowanie. Rzecz jednak w tym, że kiedy się odezwał, znów to panowanie zaczęła tracić. Czemu był tak wrogi? Czy naprawdę zrobiła coś aż tak złego, by darzyć ją tak negatywnym uczuciem? Ta wściekłość... Gryfonka widziała taką tylko u młodszej siostry, gdy ta była tą gorszą wersja siebie. Ciężko było jej sobie poradzić z aż taka wrogością. Ale! Była zdeterminowana. Da radę.
Opanowała się w końcu i odpowiedziała czarodziejowi, przechodząc od razu do rzeczy.
- Słuchaj, ja naprawdę nie chcę się kłócić ani nic w tym rodzaju. - powiedziała prosto z mostu. Z każdym słowem nabierała pewności, że postępuje właściwie. - To co wczoraj zaszło... Przepraszam, że celowałam w ciebie różdżką, ale nie dałeś mi wyboru! Choć może zareagowałam zbyt obcesowo.
Odetchnęła, dając sobie i jemu chwilkę na przetrawienie informacji i uporządkowanie myśli.
- Po prostu... Uważam, wierzę w to, że mimo kiepskiego początku możemy dojść do porozumienia. Że może być dobrze. Nie jesteśmy dziećmi, żeby się dąsać i unikać, nie rozmawiać nawet jak musimy współpracować na zajęciach.
No. To powiedziała co jej grało w duszy. Czuła lekkie zmieszanie, w końcu Ventus był jej w gruncie rzeczy obcy, ale... No, nie mogła tak po prostu tego zostawić. Chciała rozwiązać problem jak dojrzały człowiek.
- To jak? - spytała na koniec, tak żeby podkreślić, że spodziewa się odpowiedzi. Byłoby słabo jakby po prostu zmierzył ją tym swoim spojrzeniem i odszedł. To by zniszczyło wszystko, a przecież... po co robic problemy tam, gdzie ich nie ma? - Zgoda?
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Pon Kwi 30, 2018 10:55 am
Ventus był wrogi z natury. Zawsze traktował ludzi jak kogoś, kto chce mu wyrwać serce i sprzedać na czarnym rynku. Był przywiązany do tego mięśnia, bo to on pompował w nim życie, a póki nie miał odwagi na to, to nie chciał umierać. Było to logiczne, ponieważ ludzie zawsze boją się śmierci, a on był wielkim tchórzem. Zawsze o tym wiedział i nie będzie się tego wyzbierał. Może jak ktoś trzeci mu powie, że nim jest będzie się wzbraniał, ale póki co? Nie ma takiej opcji, aby sam sobie kłamał o swojej odwadze. Był wrogi wobec ciebie Eileen, ponieważ byłaś Gryfonką, brudną szlamą, a on był czystokrwisty i nie miało racji bytu, abyście w ogóle ze sobą rozmawiali, abyście chodzili po korytarzach Hogwartu i byli jak reszta tych głupich jełopów, którzy was śledzą.
Słuchał wpatrując się w ciebie intensywnie jak wcześniej na wieży. Patrzył, śledził, obserwował twoje usta, które wypowiadają te głupie, tandetne i nienormalne słowa. Chciał cię odstraszyć, abyś już więcej nie pojawiała się w jego życiu, abyś dała sobie spokój i odczepiła się. Jesteś jak rzep, który uczepił się psiego ogona. On nie był normalny. On był zawsze wycofany, powinnaś o tym wiedzieć, powinnaś pamiętać to w jaki sposób grał w Quidditcha. Grał brutalnie, a gdy schodził z miotły był spokojny, zamknięty i wycofany. Powinnaś wiedzieć, że on nigdy nie miał wokół siebie zbyt wielkiej ilości osób. Powinnaś kojarzyć jego siostrę, piękną, wredną i pewną siebie. Siostrę, która poruszała się tam, gdzie można było kogokolwiek podręczyć i pokazać swoją siłę.
Dał krok do przodu zmuszając ją, aby się cofnęła. Jego twarz była zastygła, bez emocji. Był groźny. Zrobił kolejny krok, aby się cofnęła. Ludzi było jeszcze mniej po chwili zostali sami, a Ven zmuszał ją do cofania się i uderzenia plecami o coś twardego. Pokręcił głową.
Spójrz na mnie, spójrz na siebie. Kim jestem? Kim ty jesteś? – zapytał spoglądając na nią chłodno. — Jestem Ślizgonem, jestem dobrego domu, a ty? Kim ty jesteś? Nie znam twojego imienia, nie pamiętam cię. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Nie możemy jakkolwiek ze sobą współgrać. Ty jesteś normalna. Ja jestem... — nie dokończył, ale jasne było, że on należał do osób zniszczonych psychicznie. — Jesteś osobą, która dobrze się uczy, jesteś Gryfonką. Znajdź sobie normalnych przyjaciół. Nie zajmuj się Ślizgonem, który może w każdej chwili wbić ci nóż w plecy – wysyczał schylając się do jej ucha.
Jak zareagujesz? Posłuchasz się jego próby odepchnięcia kolejnej osoby ze swojego życia? Pozwolisz na to, aby ponownie się wycofał? Zapomnisz o nim i będziesz żyć jak spokojnie? Tak jakby waszych spotkań nie było?
Eileen Gray
Gryffindor
Eileen Gray

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Pon Kwi 30, 2018 12:46 pm
Eileen naprawdę się cieszyła, że jej pochodzenie nie jest powszechnie znane. Nigdy nikt jej o nie nie pytał, ona sama o tym nie mówiła, a jej obeznanie z magicznym światem widoczne od pierwszych dni w Hogwarcie sprawiało, że inni odruchowo brali ją za czarownicę półkrwi. Samotny tryb życia tylko ułatwiał utrzymywanie wszystkich w tym przekonaniu, bo nie było ludzi którzy takim drobiazgiem się interesowali. A jednak Ślizgon patrzył na nią tak, jakby wiedział o wszystkim, jakby jej brudna krew roztaczała wokół smród, który czystokrwisty czarodziej wyłapywał już od pierwszej chwili.
Cofnęła się, zmuszona do tego jego ruchem. I znów. I jeszcze raz, i jeszcze, aż natrafiła na ścianę. Nieprzerwanie wpatrywała się w jego oczy, starając się doszukać w nich czegoś więcej niż wrogości i chłodu. Odpychał ją, chciał wystraszyć… Ale dlaczego? Coś musiało się za tym kryć. Gdyby rzeczywiście chciał się jej pozbyć, wystarczyło ją wyśmiać, miotnąć zaklęciem, odejść. A on z nią rozmawiał. Chciał ją przekonać, że ta znajomość jest skazana na porażkę, że przyniesie jej tylko ból. Dlaczego? Czy faktycznie tak uważał i tylko jakaś przyzwoitość kazała mu załatwić to w ten sposób? Czy może chciał przekonać nie ją, ale siebie?
Wstrzymała powietrze, gdy się pochylił. Czuła na skórze jego oddech i to momentalnie przywołało sceny z wizji… A właściwie z późniejszych koszmarów nią inspirowanych, bardzo krwawych i jednoznacznie prezentujących Ventusa w wampirzej roli… Bała się. Teraz naprawdę się bała, czując się jakby jej życie naprawdę wisiało na włosku.
Uspokój się. Nie masz pewności. Nie wiesz. To nie musiał być on.
Ale stał nad nią… I krew…
Nie wiesz tego. I póki się nie przekonasz, nie powinnaś się bać.

Odetchnęła, przywracając się do porządku. Milczała przez chwilę, uspakajając rozszalałe serce, aż w końcu była zdolna, by mu odpowiedzieć.
- Jesteś uczniem Hogwartu – powiedziała cicho. – A ja uczennicą. Chodzimy do tej samej klasy, więc nasze światy tak czy inaczej się łączą. A czarodziejów nie ma aż tak wielu, po co do tego dzielić się na Gryfonów, Ślizgonów, na tych szlachetnie urodzonych i tych mniej?
Tak, w końcu odzyskała równowagę. Jej głos był pełen spokoju i tylko przymknięte oczy, których nie otwierała póki Ventus był nad nią pochylony, świadczyły o tym, jak bardzo spłoszyła ją cała ta sytuacja.
- Nie zamierzałam proponować przyjaźni, tylko… rozejm. Neutralność. Ale właściwie, dlaczego nie? – otworzyła oczy i spojrzała prosto na niego z zadziwiającą determinacją. – Bo ktoś powiedział, że nasze Domy muszą się nie lubić? Bo uważasz, że ja jestem normalna, a ty nie? Bzdura!
Na jej bladej, wciąż wyraźnie zmęczonej nocą twarzy wykwitły rumieńce. Nie zawstydzenia. Rumieńce pasji, z którą wypowiedziała ostatnie słowa.
- Nie chcę mieć w tobie wroga. I nie widzę powodu, dla którego ty miałbyś widzieć wroga we mnie. Jeśli nie chcesz więcej ze mną rozmawiać, uszanuje to. Nie będę się narzucać. Ale jeśli tylko masz odwagę – oh, lwica nie wahała się przed wejściem Ślizgonowi na ambicję. – Jeśli nie boisz się spróbować…
Zawiesiła głos, pozwalając czarodziejowi domyślić się dalszego ciągu. Spojrzała na niego łagodnie, z nowym spokojem i ciepłem. Może nawet zapraszająco.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Pon Kwi 30, 2018 5:47 pm
Oh, Eileen jesteś bardzo bystra. Szybko zauważasz to, czego inni nie potrafią się nawet domyślić. Doskonale odkryłaś, że to on chce siebie przekonać. Zawsze siebie przekonuje, że nie potrzebuje ludzi w swoim życiu, a ty byłaś dla niego zagadką. Rzadko kiedy z jakimkolwiek człowiekiem się dogadywał, a ty przychodziłaś do niego i wyciągałaś do niego rękę. Nie pojmował tego. Doskonale zdawał sobie sprawę, że wtedy to on przekroczył granicę. Wiedział, że nie powinien zakłócać twojej przestrzeni osobistej. Było to niestosowne, nie kulturalne, a on tak się zachował. Otoczył cię i zamknął w klatce. Nie rozumiał twojego postępowania.
Widząc twoje przerażenie nie przerywał. Miał zamiar wystraszyć cię jeszcze bardziej, abyś wycofała się ze swojego głupiego pomysłu.
Znowu to robisz. Znowu zakłócasz jej przestrzeń, ale to dobrze. Zobacz jaka jest przerażona. Powinna teraz dać ci spokój. Jesteś taki jaki inni. Taki jak twój...
Cofnął się gwałtownie widząc jej przerażenie, jej zamknięte oczy. Był nienormalny... Odezwała się. Zaczęła mówić, a on słuchał. Dla swojego celu nawet użył innych poglądów. Takich jakich oczekiwali inni Ślizgoni. On sam nigdy nie lubił tych etykietek, nie lubił zwracać uwagi na czystość krwi. Ta Lwica była zaskakująca. Nie rozumiał tego, co tu się właśnie działo. Nie rozumiał, dlaczego jej zależało na dobrych relacjach. Relacje nic nie dają jedynie druga osoba stara się wykorzystywać ciebie, tego który ma dobre intencje. On nie chciał cię wykorzystywać dlatego stawiał kolejną ścianę, abyś przestała tak do niego lgnąć.
Skończ – mruknął. — Nienawidzę tych etykiet, ale lepiej dla ciebie, abyś nigdy się do mnie nie zbliżała. Nie jestem osobą, przy której będziesz mogła żyć normalnie. Nie chcę mieć przyjaciół, czy dobrych relacji. Nie rozumiesz? — dał krok do przodu — Nienawidzę was. Jesteście robakami, które robią to, co inni wam karzą. Chcę zniknąć i nie mieć powiązań z innymi ludźmi. Przejadłem się tym – odwrócił się do ciebie plecami. Nie wiedział dokąd chciał iść, dlatego zatrzymał się w połowie kroku.
Przejadł się. Oj, tak. Pokochał w młodym wieku i nie chciał już się przywiązywać. Nawet jeśli chodziło o przyjaźń. Nie potrzebował tego, ponieważ bał się tego, że będzie jak ojciec. Będzie niszczył i ranił, a tego nie chciał. Nie chciał sprawiać takiego samego bólu innej osobie jak sam doświadczał.
Eileen Gray
Gryffindor
Eileen Gray

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Pon Kwi 30, 2018 7:27 pm
Im bardziej Ventus próbował ją odepchnąć, tym bardziej nabierała przeświadczenia, że wcale tego nie chciał. A jak chciał, to z jakiegoś bzdurnego, urojonego powodu. Nagle jawił się w jej oczach jak ktoś głęboko cierpiący i wewnętrznie rozdarty, choć nie potrafiła uzasadnić swojego odczucia i na pewno nie zamierzała się nim dzielić.
- A skąd pomysł, że ja chcę żyć normalnie? – spytała nieco gniewnym tonem. – Albo wyobrażenie, że moje życie kiedykolwiek było normalne? Nie masz pojęcia z czym muszę się zmagać, a ograniczanie  mnie ramką przykładnej uczennicy jest żałosne. I płytkie. To tak jakbym teraz powiedziała, że jesteś nadętym czystokrwistym dupkiem, który myśli, że jest pępkiem świata i na tym skończyła cały swój osąd, bo przecież taka jest arystokracja. A przecież wiem, że jest w tobie coś więcej.
Ahhh, odwrócił się! Znowu! Znowu to zrobił! Trzecie ich spotkanie, trzecia ucieczka?! Nie. Ona na to nie pozwoli. Nie tym razem. Rozgniewał ją. Nie do granic możliwości, ale zdecydowanie ją rozgniewał. Obeszła go i stanęła przed nim, zagradzając mu drogę.
- Tchórz! – wypaliła mu prosto w twarz, a jej oczy płonęły ogniem. Tchórzostwo dla prawdziwego Gryfona było zbrodnią. – Masz czelność nazwać mnie robakiem, a potem uciekasz?! I to kolejny raz! Podkulasz ogon jak zbity pies chcący się zaszyć w swojej ciasnej, ciemnej budzie! Nienawidzisz, nie chcesz przyjaźni, dobrych relacji, powiązań… A tak naprawdę zwyczajnie się boisz! Naprawdę tak cię przeraża zaznanie czegoś dobrego? A może przeraża się, że włożysz w coś wysiłek i to stracisz? To się nazywa życie, wiesz? O dobre rzeczy trzeba walczyć. Ale jasne. Uciekaj. Lepiej zniknąć, schować się pod ziemią.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Wto Maj 01, 2018 4:10 pm
Ventus zawsze uciekał. Zawsze chciał być z dala od ludzi. Nikt tego nie rozumiał i były osoby, które starały się go sprowadzić na ziemię. Tak jak teraz Lwica. Nie rozumiał, dlaczego tak jej zależało. Zacisnął pięść na jej słowa i oddychał ciężko. Wbijał paznokcie w dłonie zadając sobie niepotrzebny ból, ale nie chciał reagować. Starał się uspokoić i odejść, ale nadal nie wiedział, nie potrafił się ruszyć. To go męczyło i powodowało, że serce waliło mu jak skrzydełka kolibra.
Może chcę, abyś mnie za takiego brała? – warknął czując jak zasycha mu w gardle i z trudem wypowiada słowa. — Może ja po prostu jestem dupkiem, a ty jesteś ślepa? Nie widzisz tego kim jestem! – powiedział słabo i bez przekonania. Ona godziła go w miejsca, które tak bolały, ponieważ były prawdą. Robił właśnie to na co zawsze narzekał. Oznaczał ją etykietką i chciał żyć w tym przeświadczeniu. — Po co masz brać na siebie...
Tchórz.
Wypowiedziała te słowa, które były prawdą. Był tchórzem, ale nikt nie powienien mu tego mówić. Nikt nie powinien zniżać się do tego poziomu i go w ten sposób nazywać. On miał tylko do tego prawo. Zesztywniał, wyprostował się i mocniej zacisnął dłonie w pięści czując, że krew już mu się tam pojawia. Twarz miał wręcz kamienną jak posągi rzeźbione przez idealistów.
Tak! Kurwa, jestem tchórzem. Tak! Nie chcę relacji, bo się ich boję i nic ci do tego, rozumiesz?! – pochylił się do jej twarzy czując, że wściekłość i słowa prawdy, którymi go ugodziły zaczęły mieszać się jak składniki jakiegoś bolesnego eliksiru. To bolało, a on czuł, że nie wytrzyma. Nie chciał już więcej się angażować, ponieważ już jedną osobę stracił. Może przez swoją głupotę. Nie wiedział, ale nie chciał więcej relacji. — Nie chcę kolejny raz się angażować! Jesteście wszystkie takie same. Pojawiacie się, a potem człowiek zostaje... – nie dokończył. Spojrzał na swoje dłonie pełne krwi. Cofnął się i schował je szybko do kieszeni nie bacząc na to, że może ubrudzić sobie ubranie. — Odpuść – dodał szybciej uświadamiając sobie, że właśnie się obnażył. Czuł się jakby stał przed nią nagi, a ona mogła wszystko dokładnie zobaczyć. Usłyszała to, co mu leżało na duszy. Nie wszystko rzecz jasna, ale pewien zalążek. — Nie jestem odpowiednią osobą, abyś zaprzątała sobie mną głowę – dodał czując, że głos mu drży, że jeśli teraz nie pójdzie to będzie koniec.
No odejdź.
Eileen Gray
Gryffindor
Eileen Gray

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Wto Maj 01, 2018 4:44 pm
Ochłonęła. Nie zdarzało jej się wybuchać tak, jak zrobiła to przed chwilą, a przynajmniej nie jakoś specjalnie często. Czuła wstyd, że tak ją poniosło, ale trudno, mleko się rozlało, nie ma co nad nim płakać. Słuchała jak zaczarowana jego słów, nie spodziewając się zupełnie, że powie jej aż tyle, że tak się otworzy… Nie mogła tego zaprzepaścić. Po prostu nie mogła, nie mogła sprawić, by tego pożałował. Nie odpowiedziała od razu, nie chcąc palnąć czegoś głupiego.
- Więc się nie angażuj – powiedziała po chwili milczenia, patrząc na niego z delikatnym, ciepłym uśmiechem. – Ostatnie, czego chcę, to przysporzenie tobie i sobie samej więcej zmartwień. Z tego co rozumiem oboje mamy ich aż nadto. Dlatego możemy być dla siebie nawzajem źródłem spokoju. Po prostu. Chociażby ucząc się razem. Wczoraj wyszło to zupełnie nieźle…
Do czasu.
- … a przynajmniej póki się uczyliśmy. Znasz nowe zaklęcie. Przydatne, prawda? Jeśli tylko nie będziesz starał się na siłę mnie zniechęcić do siebie, to możemy sobie nawzajem pomóc. Stworzyć własny kawałek świata pozbawiony tych wszystkich etykiet, bólu, poświeceń, oczekiwań… Potrzebujesz tego! Takiego oderwania od zmartwień. I ja też, więc czemu nie mielibyśmy sobie tego nawzajem ułatwić?
Urwała w końcu, patrząc na niego, chcąc przekonać go tym spojrzeniem, żeby choćby rozważył tę propozycję, żeby nie odwrócił się znów, żeby nie uciekał. W końcu jej słowa miały sens, prawda?
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Wto Maj 01, 2018 4:51 pm
Wysłuchał jej, nie odzywał się tylko znowu zaciskał dłonie w kieszeni. Bał się tego, że udało się jej wyciągnąć z niego to, co nawet sam przed sobą nie był w stanie przyznać. Nie chciał, aby ona była w jego życiu. Chciał się jej pozbyć póki jeszcze niczego nie było. Ona jednak nie odpuszczała, a sam nie był w stanie jej teraz zaprzeczyć, czy też logicznie wyjaśnić dlaczego nie.
Niczego nie obiecuję – wyminął ją. — Możemy pouczyć się w piątek rano nad jeziorem – mruknął i ruszył w stronę lochów.
Czy on właśnie umówił się z człowiekiem na spotkanie? Chyba oszalał, a świat jutro się skończy. Nie był pewny, ale czuł gdzieś w środku, że wszystko się źle skończy, że coś pójdzie nie tak. Bał się tego cholernie, a do tego pozwolił, aby ona widziała jego łagodną stronę. Bał się, to mało powiedziane.


[z tematu x2]
Sponsored content

Korytarz - Page 10 Empty Re: Korytarz

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach