Go down
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Pon Sie 14, 2017 4:01 pm
Ruda doskonale pamiętała Nathalie. Nie mogłaby zapomnieć kogoś takiego, z cała pewnością. Rozmowa w sowiarni dała jej wiele do myślenia! A w zasadzie jej własna wersja rozmowy, ta którą równocześnie z tą rzeczywistą toczyła we własnym umyśle. Taka "lepsza" wersja. No i nieco się jej zlewało jedno z drugim. Często tak miała. Ale Nathalie pamiętała doskonale.

- Ah, wiem jak to jest... -  Felice pokiwała głową ze zrozumieniem i współczuciem. - Atena również wierniejsza jest mym rodzicom niż mi samej. Ale nie da się kupić przyjaźni, ni siłą jej zdobyć. Przyjaźń się rodzi w ogniu wspólnych przeżyć. Może zabierze cię kiedyś na statek, twój bosman Grim. To dobre warunki do zgłębienia łączącej was więzi.

Panna Felicis już zdążyła popłynąć. Jej wewnętrzne oko, bynajmniej nie jasnowidzące, podsyłało jej obrazy morskiej bitwy, krakena i dzielnego kociego pirata osłaniającego Powell własną piersią. Jakim cudem jej umysł pamiętał pojedyncze wyobrażenie sprzed dwoch miesięcy? Ah, któż mógł wiedzieć. Podświadomość Krukonki była terenem dzikim i niezbadanym, z cała pewnością niebezpiecznym dla zwykłych pijaczy dyniowego soku.

- Doprawdy nie wiem, Nathalie. Jeśli ty nie wiesz czemu twój kot jest piratem, ciężko żebym ja to wiedziała - Felice była dumna ze swego logicznego, rozumowego podejścia do problemu. - Ale to jego życie, nie powinnyśmy oceniać jego wyborów. Odpuśćmy mu zatem i skupmy się na rzeczach mniej wzniosłych niż morskie wojaże. Czy któryś z tych cudów literatury szczególnie zwrócił twoją uwagę?
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Pon Sie 14, 2017 4:45 pm
Dziewczyna zaczęła sięgać pamięcią do spotkania z Felice, w którym także uczestniczyła Darkówna. Zaczęła kojarzyć jakie wtrącenia rudowłosej o bosmanie i statku, którym miała płynąć. To wszystko składałoby się w jedną całość... No może nie do końca, bo nikt prócz Krukonki nie wspomniał nawet słowem o wodzie, a co dopiero o jakimś rejsie. Fantazja i wyobraźnia jaką posługiwała się dziewczyna przechodziła najśmielsze oczekiwania Puchonki, więc wolała jedynie przytakiwać.
- Masz rację, lecz gdyby była taka możliwość to pewnie zostawiałabym go w domu. Niestety mój tata przez cały okres szkolny ciężko pracuje i prawie nie ma go w domu. Nikt nie zająłby się tym małym rozrabiaką. - Wytłumaczyła się nieco - Wierz mi, Grim to taki mały potworek i nie można go za długo zostawiać bez opieki.
Poszukiwania "cudów literatury", o których z takim zamiłowaniem mówiła Felice, nie poszło za dobrze Nathalie. Właściwie blondynka nie za bardzo wiedziała jak się zachować. Krukonka kojarzyła jej się z osobą bardzo oczytaną i pełną energii do poznawania wszelkich zagadnień. Powell taka nie była. Raczej skupiała się na swoich zainteresowaniach i mocnych stronach.
Puchonka w końcu spojrzała na tkwiącą w jej rękach książkę, która z pewnością nie była największym odkryciem edukacji.
- Czy ja wiem czy zwróciło coś moją uwagę... - Zaczęła nerwowo mielić egzemplarz w swoich rękach - Znalazłam jedynie ciekawostki o znanych graczach w Quidditcha. - Pokazała do góry swoją zdobycz. - Po prostu jest tu za duży wybór, a ja się gubię w tym wszystkim. Nie potrafię zdecydować co jest ciekawsze... - Tłumaczyła uśmiechając się nieco krzywo i czekając na jakąś reakcję.
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Pon Sie 14, 2017 5:43 pm
- PRAWDA?! - Felice niemal zakrzyknęła tryumfująco. Doprawdy, a już zaczęła sądzić że jest nieco stuknięta w tej swojej książkowej manii, ale panna Powell RÓWNIEŻ uważała, że wśród takiego wyboru ciężko się zdecydować. Cóż za pokrewieństwo dusz! Felice od początku darzyła Nathalie sympatią, ale teraz znajdywało to dużo głębsze uzasadnienie. - Oh Nath, tak doskonale rozumiem co czujesz! Sama jestem zagubiona w tych wszystkich książkach. Część znam, części nie, a wszystkie mają takie dobre ceny! No popatrz choćby na to. Nowiusieńkie "Wyzwanie tysiąca zaklęć" za jedyne szesnaście sykli i osiem knutów! Nie kupić tego to grzech, ale cóż ja poradzę na to, że tak mnie spłukały lekcje teleportacji...?

Westchnęła cierpiętniczo i z drobną rezygnacją odłożyła tomik do wiklinowego kosza. Prócz książkowego zagubienia obie dziewczyny miały jeszcze jedną wspólną rzecz. Quiddith. Oczywiście Felice nie była aż taką fanką jak Nathalie, ale i ona nieco latała, a w dodatku była oczytana w temacie i mogła podpowiedzieć koleżance całkiem interesujący tytuł.

- Myślę, że mogę podpowiedzieć coś ciekawego. Znasz Szkołę Magii Mahoutokoro? Jest w Japonii, w nefrytowym pałacu! Piekne miejsce, naprawdę wyjątkowe. W Mahoutokoro bardzo intensywnie trenują Quiddith. I to w każdych warunkach! Nawet przy wzburzonym morzu, a w dodatku musza uważać na wielkie, latające mugolskie pojazdy, których mają tam całe mnóstwo. Powstała o tym książka, "Quiddith Kwitnący Wiśnią". Opisują w niej różne taktyki tamtejszych drużyn. Zobacz, może cię zainteresuje. Moim zdaniem naprawdę warto!
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Pon Sie 14, 2017 7:42 pm
Blondynka czuła się momentami nieco zagubiona w rozmowie z Felice. Nie wiedziała czy dziewczyna żartuje czy może mówi w pełni poważnie. Były momenty gdzie chciała się zaśmiać lub zareagować nieco dziwnie, ale ukrywała to jedynie uśmiechem. Nie mogła powiedzieć nic złego na Krukonkę. Była nadzwyczaj uprzejma i gadatliwa. Może wydawać się dla niektórych irytująca, ale właściwie Nath to w ogóle nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Uwielbiała osoby, które są w stanie ją przegadać i dodać nieco nowości do jej życia, które czasami wydawało się zbyt nudne.
- No właśnie... - Powiedziała lekko zdezorientowana, ale wciąż uśmiechnięta zerkając na egzemplarz, który pokazywała jej rudowłosa. Raczej nie byłaby zainteresowana kupnem tej książki, ale co kto lubi. - Wydaje się, że to tak niewiele, a jednak za dużo. Ja też niestety teraz mam bardzo okrojone fundusze, ponieważ większość poszła na kreację balową.
Puchonka zorientowała się nagle, że nawet nie spojrzała na cenę swojej książki. Właściwie to wszystko było prawdą, nie miała za dużego budżetu. Chodź by chciała coś nabyć, to raczej jej nie stać. Ujrzała niewielki napis na tyle tomu, który ewidentnie nie pasował na jej kieszeń.
- Nie miałam pojęcia, że w Japonii jest taka szkoła magii. - Powiedziała szczerze nasłuchując wypowiedzi towarzyszki. - Z wielką chęcią Felice, lecz będę musiała z tym poczekać. Może dostanę ją w bibliotece szkolnej, jak myślisz? Nie trzeba kupować książek by móc je przeczytać. - Uśmiechnęła się do niej pocieszająco, a właściwie pocieszała to chyba siebie. - Już się trochę stęskniłam za szkołą. Nawet nauczycieli mi brak...
Zaczęła mówić sentymentalnie, no i była to prawda. Jak teraz pomyśli ile straciła nie korzystając np. z biblioteki, to robi jej się szkoda. Może i jest leniwa, ale chciałaby poprawić nieco swoje wyniki.
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Pon Sie 14, 2017 8:16 pm
Felice w najmniejszym nawet stopniu nie wyczuła zakłopotania rozmówczyni. Wręcz przeciwnie - bawiła się świetnie. Dyskusja o książkach i Quiddithu była dla niej doskonałym sposobem na oderwanie się od bólu istnienia związanym z ilością tytułów będących na wyciągniecie ręki i jednocześnie zupełnie poza jej zasięgiem. Tak więc zaczęła się wkręcać w temat Japońskiej szkoły, zanim Puchonka się obejrzała.

- Oooo, oczywiście że jest! I to jaka! Uczniowie tam lataja na ogromnych ptakach, ich szaty zmieniają kolor, a naukę zaczynają już siedmioletnie dzieci! Jest o czym opowiadać, zapewniam cię! A przy tym poznałam od nich tyle baśni. Ale TYYYYYLE baśni... Cóż za wyjątkowy świat, wyjątkowi ludzie... no i ten Quiddith... - Piegowata twarz Felice nieco zmarkotniała na wzmiankę o szkole. - Musze przyznać, że ja też tęsknię. Uczęszczałam do tylu magicznych szkół, do Hogwartu tylko przez pół roku, ale i tak czuję się z nim związana. Szkoda, że już tam nie wrócę jako uczeń... Hej, a gdyby tak ogłuszyć jakiegoś pierwszoroczniaka, zabrać mu różdżkę i bilet i tożsamość i rozpocząć naukę w Hogwarcie raz jeszcze...? Oh, oczywiście nie mogłabym tego zrobić... nikomu nie powinno się odbierać takiej szansy, ale jak pomyślę o tamtejszej bibliotece...!

Nathalie przywołała temat, który niesłychanie zainteresował Felice. Biblioteka! Czy istniała jakas magiczna biblioteka w Londynie? Chyba czarodziele mogli mieć dostęp do jakiś ksiąg nie kupując ich przy tym...? Zbudowanie biblioteki wyłącznie w Hogwarcie byłoby daleko idącą niesprawiedliwością.

- Nathalie, czy w Londynie jest biblioteka...?
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Pon Sie 14, 2017 10:15 pm
- To niesamowite, że tak mało wiemy o innych szkołach. Na historii nigdy nie było o tym wspominane. Myślisz, że nauczyciele specjalnie to omijają czy dają nam możliwość samodzielnego odkrywania takich zagadek?
Nathalie bardzo zaciekawiła opowieść Felice o Japońskiej szkole. Szczególnie te fragmenty o przemieszczaniu się na ptakach, już nawet nie wspominając o jej kochanym sporcie. Miała ochotę na więcej takich historii, lecz jej czas powrotu zbliżał się nieubłaganie. Nawet nie zwróciła uwagi jak zaczęło się robić coraz później.
- Powiem ci szczerze. że nie mam pojęcia. Ja nie mieszkam w Londynie, lecz na obrzeżach. Nigdy nie miałam potrzeby pójść do biblioteki, a szczególnie nie zastanawiałam się nad tymi magicznymi. - Zastanowiła się przez chwilę. - A może spytasz sprzedawcy? On powinien wiedzieć.
Uśmiechnęła się do dziewczyny przyjaźnie i zaczęła poszukiwać wzrokiem kogoś, kto mógłby im w jakiś sposób pomóc. Szybko jednak zmieniła obiekt zainteresowania, gdyż naglę do jej uszu dotarło, że rudowłosa nie będzie uczęszczać już do Hogwartu.
- Czemu? Jak to? - Zaczęła zadawać pytania jak opętana - Co się dzieje, że nie wracasz do szkoły? Przecież to twój ostatni rok, czemu nie możesz go dokończyć? - Zaskoczona wyznaniem Krukonki nie mogła uwierzyć w to co się właściwie tu dzieje.
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Wto Sie 15, 2017 9:36 am
Felice spojrzała na Nathalie jak na objawienie. Spytać! No oczywiście! Tak proste, a tak niespodziewane rozwiązanie... Sprzedawca musiał wiedzieć. No musiał. Nie mogła się jednak ewakułowac bez słowa.

- Nath, jesteś genialna! Spytać sprzedawcę, że też sama o tym nie pomyślałam! Jesteś wielka. - Już miała odejść, kiedy sobie przypomniała, że poza tematem biblioteki Powell poruszyła jeszcze jedną kwestię. - Ahh, no i to BYŁ mój ostatni rok. Hmmm, myślisz, że mogłabym jednak oblać egzaminy? I uczyć się jeszcze raz? Ahh, trzeba było o tym pomyśleć już wcześniej... No ale trudno. Życie idzie do przodu. Równie mocno tęsknię za Castelobruxo. TO dopiero był ból. Zapewne jeszcze nie jedno miejsce na tym świecie obdarzę miłością. To na swój sposób piękne, prawda? Być rozrywanym namiętnościami serca po całym globie!

Westchnęła cichutko, z rozmarzeniem wspominając przeróżne miejsca, które zdarzyło jej się szczerze pokochać, ludzi, z którymi nadal łączyły ją wiezi przyjaźni, mimo odległości, która ich dzieliła.

- Nie spotkamy się już w Hogwarcie. Jako uczennice. Ale możesz być pewna, że będę pisać! No i zawsze możesz dać znać kiedy będzie wyjście do Hogsmeade! Wyskoczymy na kremowe piwo do Trzech Mioteł. Będzie wspaniale! A teraz wybacz, koniecznie muszę spytać o tą bibliotekę! Do zobaczenia!

Piegowata dziewuszka uśmiechnęła się promiennie, uściskała Nathalie na pożegnanie, a później odwróciła się i już jej nie było.

z/t x2
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Nie Sty 21, 2018 12:27 am
Simon nie był z siebie dumny, z tego, że uciekł z zaułku ulicy, ale nie miał innego wyjścia. Co miał niby zrobić, kiedy zaatakowało go troje osób i pozbawili go różdżki? Zachował się instynktownie, ratując życie i bronił się w możliwie jedynie, rozsądny sobie sposób. Sposób znany mężczyznom od zarania dziejów, kiedy nie znano ani mieczy ani broni czy kijów. Mianowicie użył pięści, zachowując się tym samym jak zwykły mugol, za którego tak go uważali. Nie dziwne więc było, że w podłym nastroju wpadł do księgarni, gdzie uprzednio kierował swoje kroki, zanim został wciągnięty w zasadzkę.
Esy i Floresy to miejsce, które odwiedzał tylko raz w roku, by zakupić książki. Nie zdarzyło mu się jeszcze wchodzić tu bez potrzeby, ani nawet nie wysyłał nigdy sowy w roku szkolnym, by coś domówić, gdyż dbał o swoje książki. Poprzysiągł sobie, że w tym roku bardziej przyłoży się do nauki i gdy znalazł się wewnątrz księgarni, sięgnął, do torby, by rozwinąć swoją długą listę książek potrzebnych na ten rok, a gdy to zrobił, włożył z kolei rękę do kieszeni, by sprawdzić obecność sakiewki z pieniędzmi  i natrafił na puste płótno wnętrza dżinsów, które miał na sobie. Kieszeń świeciła pustką, domyślił się zatem, że sakiewka musiała mu wypaść kiedy biegł lub podczas szamotaniny. Nie chciało mu się jednak tam wracać. Zrezygnowany przysiadł na jednej z szarych puf, czekając na być może kogoś znajomego, kto akurat dzisiaj zechce tu przyjść kupić dla siebie potrzebne egzemplarze. Może zdecyduje się zapytać kogoś o drobną pożyczkę.
Nagle zza jednego z regałów wyszedł wysoki, barczysty chłopak, w którym Jordan rozpoznał Isaaca, Krukona, który rok temu nauczył go zaklęcia Expelliarmus. Dzięki tej lekcji w sumie się zakolegowali i wszystko zaczęło się układać, gdy nagle Isaac spadł z miotły i zapadł w śpiączkę. Simon odliczał dni i godziny, licząc, że wreszcie się obudzi, ale rok szkolny się skończył i musiał wracać, a teraz oto, stał sobie tutaj, cały i zdrowy i kupował sobie książki. Natychmiast zerwał się z pufa, a na jego twarzy od razu wykwitł szeroki uśmiech, blokowany przez uszy, bo inaczej śmiałby się dokoła.
- Fawler! Wreszcie się wyspałeś, śmierdzący leniu. Swoją drogą, obrałeś niezły sposób na uniknięcie egzaminów. Szkoda, że sam na niego nie wpadłem - powiedział żartobliwie. Zdawał sobie sprawę, że to był wypadek i na pewno nie było to zrobione specjalnie, ale chciał jakoś na początek zacząć wesoło.
Isaac Fawler
Ravenclaw
Isaac Fawler

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Nie Sty 21, 2018 1:10 am
Odwiedzając Esy i Floresy co rok przed rozpoczęciem szkoły Isaac zauważył, że za każdym razem jego książki robią się coraz grubsze, a przez to i więcej ważą. Roztropnie zdecydował się więc pozostawić ich zakup na sam koniec, po załatwieniu spraw w aptece i u Madame Malkin. Odwiedził również sklep ze sprzętem do Quidditcha i Magiczną Menażerię, gdzie jak co roku oparł się pokusie zakupienia pupila. Na siódmym roku czekało go sporo pracy i nie mógł się rozpraszać; pocieszyła go myśl o zbliżających się zajęciach z ONMS. Przechodząc wzdłuż regału z materiałem z dziedziny Transmutacji poczuł jak jego serce mimowolnie przyspieszyło swoje bicie. Przedmiot ten spędzał mu sen z powiek. Zrządzeniem losem, akurat w tym momencie usłyszał, jak ktoś woła jego nazwisko. Gdy ujrzał znajomą twarz, uśmiechną się szczerze. Tak dawno nie widział nikogo z Hogwartu!
- Simon! - Zawołał dość głośno, jednak w księgarni był o tej porze roku taki tłok, że nikt się na niego nie obejrzał. - Będziesz miał okazję spróbować za rok - odpowiedział pamiętając, że Puchon sam nie przepadał za lataniem. W rzeczywistości Isaac był dość zażenowany całą tą sytuacją. Spaść z miotły, naprawdę... był w końcu pałkarzem w drużynie swojego domu. W jego głowie ponownie zaczęły się rodzić wątpliwości, ale szybko je zignorował. To nie był czas, ani miejsce na takie przemyślenia.
- Jak wakacje? I bal? - Po tonie głosu chłopaka dało się wyczuć, że to właśnie odpowiedź na to drugiej pytanie bardziej go interesuje. Nie przyznałby się do tego drugiemu facetowi, ale bardzo wyczekiwał wówczas tej imprezy. Zdecydował się nawet przełamać i zaprosić dziewczynę, którą lubił, ale potem... ten głupi wypadek wszystko zepsuł. Isaac nadal nie do końca się z tym pogodził, choć minęły już ponad dwa miesiące. To było dla niego upokarzające, ale wiedział, że okazanie tego było najgorszym co mógłby zrobić. Poza tym chciał miło spędzić dzień, a Simon ze swoją pogodą ducha mógł mu w tym pomóc. Cieszył się, że pierwszą osobą, którą spotkał po wakacjach był właśnie Puchon.
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Nie Sty 21, 2018 11:33 am
Ostatni rok w Hogwarcie z pewnością będzie bardzo ciężki i niezwykle pracowity. Simon wiedział to w momencie, gdy otrzymał wakacyjny list ze szkoły z listą potrzebnych mu materiałów, bowiem był o wiele, wiele grubszy niż zazwyczaj. Przedmiotów miał, co prawda, nieco mniej, z uwagi na to, że kontynuuje tylko te, które pomogą mu w dalszej karierze, ale i tak będzie miał napięty grafik. Dlatego widok znajomej, uśmiechniętej twarzy, nieco rozwiał mu przyszłe, szkolne zmartwienia.
- Dobrze, że chociaż pamiętasz jak mam na imię - zaśmiał się. W końcu leżał w śpiączce, po tym jak uderzył się w głowę. Z medycyny znane są przecież przypadki, że ktoś mógł zapomnieć swoje dawne życie i uczyć wszystkiego od początku tego kim jest i na nowo poznawanie swoich znajomych. Jordan cieszył się zatem, że z głową Krukona wszystko jest w porządku i że nie musi niczego go od nowa uczyć. - Taak, na pewno skorzystam - mruknął z niezadowoleniem. Problem Simona polegał na tym, że miał lęk wysokości i za nic nie wlezie na miotłę i nie oderwie nóg od podłoża. Nauczyciele o tym wiedzieli i w pierwszej klasie, podczas egzaminu z latania, profesorce wystarczyła wiedza teoretyczna. Przykład Isaaca pokazał mu, że latanie jest groźne. Skoro spada z niej doświadczony gracz Quidditcha i traci świadomość na ponad trzy tygodnie to dla Jordana wystarczająco jasny znak, żeby trzymać się od tych środków transportu z daleka. A najlepiej używać tylko do zamiatania podłóg.
- Bal może być, aczkolwiek poszedłem tam tylko po to, żeby zjeść coś lepszego niż te posiłki, które jemy na co dzień, a wakacje? Cóż. Jakieś dziesięć minut temu zostałem napadnięty przed trzech gnojków, którzy zwyzywali mnie od szlam i kazali oddać różdżkę - wzruszył ramionami. Nie był to powód do chwalenia, ale Isaac na pewno nikomu nie powie, zdążył się co do tego sporo przekonać.
Isaac Fawler
Ravenclaw
Isaac Fawler

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Nie Sty 21, 2018 12:26 pm
Ostatniej wiosny Isaac miał okazję zamienić z puchonem więcej niż kilka słów, dlatego jego twarz była trwale zakorzeniona w jego psychice. Z drugiej strony miewał problemy, aby przypomnieć sobie zawodników rywalizujących drużyn Quidditcha, co było nie do pomyślenia. Ta gra była jego życiem, a przecież po tym wszystkim obawiał się ponownego wejścia na miotłę.
- Nic mi nie jest - zapewnił nie do końca zgodnie z prawdą. Wydawało mu się, że ostatnio często to mówił i od teraz będzie to robił jeszcze częściej. Isaac nie potrafił i nie chciał okazać słabości, szczególnie w towarzystwie innego faceta. To było wbrew jego instynktowi. - To się zdarza zawodnikom Quidditcha, ale jesteśmy twardsi niż się wydaje. - Jeśli Simon zwróciłby na to uwagę, to mógł również dostrzec, że krukon urósł od wakacji o kilka centymetrów nie tracąc przy tym swojej postury typowego pałkarza. Poza tym jego wygląd nie zmienił się znacząco od kiedy się ostatnim razem widzieli. Isaacowi przeszło przez myśl zapytać puchona o egzaminy, ale zdecydował się tego nie robić w ostatnie dni wakacji. Choć oboje pochodzili z mugolskich rodzin i zapewne nie mogli się doczekać początku roku szkolnego to wspominanie o nauce i jej efektach potrafiło przygnębić niejednego maniaka magii. Zamiast tego, Simon niespodziewanie podzielił się z nim swoimi przeżyciami... a sytuacja, którą opisał zrobiła na nim większe wrażenie, niż chciałby przyznać. W takich przypadkach czuł bezsilność, niemal jak wówczas, gdy stracił kontrolę nad miotłą. Nienawidził tego uczucia, tej bezradności.
- Kto to był? - To było pierwsze pytanie, które przyszło krukonowi do głowy. Zapewne uczniowie Hogwartu, albo byli absolwenci. Nikt inny nie wiedziałby o jego pochodzeniu, a ci tchórze zawsze atakowali w grupach. Współczuł Simonowi takiego przeżycia, lecz ze względu na jego uczucia starał się tego zbyt mocno nie okazywać. Pamiętał jak bardzo obawiał się pojawienia tego całego Voldemorta i biorąc pod uwagę to co się stało nie mógł mu się więcej dziwić. - W Hogwarcie będziemy bezpieczni - zapewnił go, choć teraz, gdy pozostał im już tylko rok nie był pewny w jakim stopniu mogło go to podnieść na duchu. - Jeśli chcesz, możemy się spotykać od czasu do czasu i ćwiczyć zaklęcia z OPCM. Idzie mi to znacznie lepiej niż Transmutacja, ale po opuszczeniu szkoły to może być najważniejsza wiedza jaką z niej wyniesiemy.
Ostatnia wypowiedź Isaaca była nieco zbyt dramatyczna jak na jego gust, odkrywała bowiem przed Simonem pewne jego lęki, z których sam nie do końca zdawał sobie sprawę. Chociaż starał się być silny to wiedział, że tak jak puchon może stać się celem ataków przez sam fakt swojego urodzenia w rodzinie mugoli. Najgorsze co mogli zrobić to siedzieć biernie i czekać aż nastąpią.
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Nie Sty 21, 2018 1:33 pm
Simon nieco zmarszczył czoło, niezbyt zadowolony odpowiedzi Isaaca. Przez całą ubiegłą wiosnę zdążyli wymienić ze sobą tyle listów, że Puchon śmiało mógł nazywać Krukona swoim przyjacielem, a co za tym idzie, zdążył go w miarę lepiej poznać. Dlatego coś w tonie jego głosu mu podpowiedziało, że raczej nie do końca jest w porządku. Wiedział jednak, że jest facetem, a faceci nie upubliczniają swoich pięt achillesowych, nawet przed tą samą płcią. To zbyt uwłaczające, by przyznawać się do swoich słabych stron, wolał więc nie ciągnąć go za język.
- To bardzo dobrze, tak trzymaj - powiedział tylko z uśmiechem. Gdyby nie to, że miał ten cholerny lęk wysokości, to na pewno sam wstąpiłby do drużyny, zamiast tego pozostało mu tylko kibicować. Zauważył też, że Krukon urósł parę centymetrów i Simon, ze swoim karlim wzrostem spoglądał wysoko w górę. Czuł z tego powodu nieco dyskomfortu, ale nie mógł na to nic poradzić. Taki już był i musiał nadrabiać czymś innym. Był natomiast ciekawy jak teraz będzie wyglądała jego procedura odnośnie egzaminów. W końcu w momencie wypadku miał zdawać Sumy, które przeszły mu koło nosa. Teraz mieli jednak inny temat do obgadania.
- Nie wiem, jeden z nich na pewno chodzi jeszcze do Hogwartu, bo kojarzę go ze szkoły. Reszta to pewnie jacyś absolwenci. Na szczęście dałem sobie z nimi radę - wyjaśnił pokrótce, nie mówiąc jednak całej prawdy, bo zwyczajnie było mu wstyd. Prawdą było tylko to, że jednego kojarzył ze szkolnych korytarzy. Jedno wiedział na pewno - to potencjalni przyszli Śmierciożercy będący na usługach Sami-Wiecie-Kogo. - Tak, masz rację. Dumbledore nas ochroni - wszak póki co, nie stało się nic poważnego kiedy przebywali w zamku, a słuchy chodziły, że dyrektor Hogwartu jest jedyną osobą, której zły czarnoksiężnik się boi. Problem w tym, że w przyszyłym roku on zamek opuści i będzie skazany sam na siebie. - Jasne, że chcę. W końcu dzięki tobie nauczyłem się zaklęcia Expelliarmus, ale myślę, że Transmutacja, też może być pomocna. Wszak możesz z małego kamienia zrobić duży głaz i cisnąć nim w kogoś w razie potrzeby - zakończył. Słyszał nieco dramaturgii wypowiedzi, chociaż sam nie powiedział tego głośno. Po Hogwarcie to właśni oni będą najbardziej zagrożeni i to tylko dlatego, że ich jedynym grzechem było urodzić się w rodzinie mugoli.
Isaac Fawler
Ravenclaw
Isaac Fawler

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Nie Sty 21, 2018 2:10 pm
Fakt, że chociaż jeden z napastników uczęszczał nadal do szkoły nieco podniósł Isaaca na duchu. Nie był nieosiągalny, a w razie gdyby próbował czegoś na terenie Hogwartu oboje z Simonem mieliby oparcie z pozostałych uczniach i kadrze. Krukon nie bał się konfrontacji ze znanym sobie rówieśnikiem; istniał pewien rodzaj pewności siebie, który wynikał ze sprawności i siły fizycznej. Czarodzieje kładli znacznie mniejszy nacisk na te sprawy i to był jego zdaniem błąd. Jednak Isaac nie był chuliganem, dlatego nie zamierzał samemu szukać kłopotów. Rozpoczynał siódmy rok nauki, a tacy ludzie nie byli warci jego zachodu w tak ważnym dla całego jego przyszłego życia czasie.
- Daj znać jak go gdzieś zobaczysz. I mów, jakby znowu cię zaczepiali - powiedział. Widać będą musieli nieco bardziej w tym roku na siebie uważać. Maniacy czystej krwi, choćby słabi i nieporadni życiowo (bo tacy zwykle uciekali się do tchórzliwych napaści) często nie mieli skrupułów w okrucieństwie do mugolaków, których uważali za coś gorszego. Poza tym jeśli Voldemort miał dalej rosnąć w siłę i nikt nie był w stanie mu w tym przeszkodzić, to opłacało się zdobyć informacje na temat jego popleczników jeszcze w Hogwarcie.
- Na dniach porównamy swoje plany lekcji i znajdziemy termin. - Z miejscem nie powinno być problemu. Z tego co Isaac pamiętał, wiele przedmiotów mieli wspólnych, ale w weekendy zapewne będą się odbywały treningi Quidditcha. Z jakiegoś powodu wolał odpuścić naukę zaklęcia, które mogło uratować mu kiedyś życie, niż mecz reprezentacji szkolnej. - Niedawno wszedłem do księgarni i nie zdążyłem jeszcze niczego kupić. Rozejrzymy się za książkami na siódmy rok? - Simon nie wydawał się zbytnio obładowany, stąd krukon uznał, że pewnie sam od niedawna jest w Esach i Floresach. - Może będzie coś ciekawego z materiałów dodatkowych do OPCM?
Simon Jordan
Oczekujący
Simon Jordan

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Sro Sty 24, 2018 10:36 pm
Jordan miał tylko nadzieję, że nie będzie miał teraz problemów w szkole. W końcu postawił się tamtej trójce, a jednego nawet walnął i to właśnie tego, który chodzi jeszcze do Hogwartu. Zresztą, w szkole pewnie nie byłby już taki odważny pod okiem Dumbledore'a, ale z takimi nigdy nic nie wiadomo. Simon nie miał zamiaru nikomu się uskarżać, był na to zbyt dumny. Z OPCM miał trudności, ale już zaklęcia wychodziły mu dobrze, w razie czego mógłby skorzystać z ich pomocy. Nigdy nie czuł się też zbyt pewnie, z uwagi na swój wygląd. Był niski, chudy i nie miał mięśni, a to nie szło w parze z jakimkolwiek poważaniem i na sam widok nasuwało się określenie go mianem ofiary.
- Wiesz... to trochę głupio prosić kogoś o pomoc w takiej sprawie. Nie chcę wyjść na jakiegoś mięczaka czy coś, bo pewnie mnie za takiego uważasz - odpowiedział. Z jednej strony zrobiło mu się miło, że jest w zamku, ktoś na kogo może liczyć, ale z drugiej strony czułby się jak księżniczka, która biegnie do swojego rycerza po pomoc. W szkole na każdym kroku spotykało się osoby zbyt dumne ze swojej krwi, które wyśmiewały tych bez magicznej przeszłości. Szczególnie mocno uaktywnili się w ostatnim czasie, gdy Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać zaczął być coraz silniejszy i nawet się z tym nie kryli. Niektórzy nawet dość jawnie wyrażali swoje poglądy i chęć pozbycia się wszystkich mugolaków, zarówno ze świata jak i ze szkoły, a Isaacowi i Simonowi pozostało tylko mieć się na baczności.
- Byłoby świetnie. Ciekawe ile nam w tym roku dowalą. Zajęć mamy co prawda mniej, bo na większość z nich chodzić nie będę, ale i tak pewnie będzie co robić - wtrącił Puchon. W tamtym roku mieli wiele wspólnych lekcji, w tym roku może być podobnie, choć oczywiście, Simon wiedział też i rozumiał, że Krukon jest graczem Quidditcha i zarówno trening jak i mecze, będą dla niego priorytetem. - Prawdę mówiąc ja jestem tu jakąś chwilę i... - urwał na moment nieznacznie się rumieniąc. - Zgubiłem gdzieś swoją sakiewkę w pieniędzmi, chyba w całej tej szamotaninie z tymi gnojkami. Liczyłem na kogoś znajomego, kto mógłby mi pożyczyć na książki. Może ty możesz mnie poratować? - zapytał w końcu, w końcu był tu jedynym znajomym póki co. - Może będzie, wtedy na pewno bym coś wziął, żeby się do tego przyłożyć.
Isaac Fawler
Ravenclaw
Isaac Fawler

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Nie Lut 11, 2018 1:23 am
Słowa puchona początkowo zaskoczyły Isaaca, lecz po przemyślenia swoich własnych jego reakcja wydała mu się całkowicie zrozumiała. Chodziło mu bardziej o to, by Simon wskazał sprawcę niż biegł do kolegi na ratunek, lecz wyprowadzenie go z błędu wydawało mu się w tym momencie raczej kłopotliwe.
- Nikomu nie zaszkodziłoby popracować nad swoim ciałem, mnie również. - Krukon był szczery w takich sprawach, szczególnie w rozmowie z kumplem. Niektórzy faceci reagowali na takie uwagi alergicznie i szukali wymówek, ale jeśli któregoś uda się zmotywować do pracy nad sobą to było warto. W świecie czarodziejów nie była to sprawa dużej wagi, lecz Isaac wychodził z założenia, że uderzenie kogoś pięścią w twarz mogło być równie skuteczne co nie jedno zaklęcie zajmując przy tym znacznie mniej czasu. Choć nie mógł przekonać wszystkich to jednak starał się gdy nadarzała się ku temu okazja, jak tym razem.
- Miejmy nadzieję, że będziemy wystarczająco zajęci nauką, by nie mieć czasu martwić się rzeczami, na które nie mamy większego wpływu. - Ostatni rok z pewnością da im w kość, lecz Isaac nie martwił się tym zbytnio. Jedyne czego się obawiał, to że będzie musiał czasem odpuścić trening Quidditcha co było dla niego nie do pomyślenia. Niegdyś poważnie rozważał zawodową karierę w tej dyscyplinie lecz teraz nie był już tak pewny. Choć rozmyślanie o lataniu nie stanowiło problemu to inaczej sprawa się miała z praktyką.
- Zrobiłem już resztę zakupów, więc moja sakiewka jest prawie pusta... Możliwe, że będziesz musiał się tu wrócić, ale pożyczę ci z tego co mi zostanie. - Wobec tego będzie musiał udać się jeszcze raz do Gringotta przed wyruszeniem do Hogwartu, na co z pewnością znajdzie czas. Simon za to mieszkał w Londynie więc nie powinno być problemu. - Mam nadzieję, że to nie było dużo pieniędzy. - Powiedział wyciągając listę zakupów, którą przyniosła szkolna sowa kilkanaście dni temu i zaczął się rozglądać za tomami.
Sponsored content

Esy i Floresy - Page 2 Empty Re: Esy i Floresy

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach