Go down
Pandora Travers
Slytherin
Pandora Travers

Wybieg dla zwierząt - Page 2 Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Wto Lip 03, 2018 8:31 pm
Panda miała dość. Tak zwyczajnie i po prostu. Rok szkolny niedawno się zaczął, a ona dochodziła do wniosku, że chyba już woli siedzieć w swoim pokoju w ogromnej posiadłości i udawać, że nie istnieje niż tkwić wśród tych wszystkich idiotów, którzy uparcie twierdzili, że są fantastyczni. Żartuję, wszystko było lepsze od widoku rodziców i schodzenia, na obowiązkowe wspólne kolacje. Nienawidziła tego, całą sobą, całym swoim zimnym sercem, nienawidziła posiadłości, rodziców i wszystkiego co było związane z jej rodziną. Istniał tylko jeden wyjątek - jej brat. Miał swoje wady i Pandorze zdawało się, że tylko ona je potrafi dostrzec. A jednak, w tej jego idealnej buźce, nienagannej postawie było coś co albo przyciągało, albo odpychało, swego rodzaju fałszywość. Panda też coś takiego miała, z tą różnicą, że było to szczere i niezależne od niej. Chodziło o jej sposób bycia i roztaczanie wokół siebie tej aury tajemniczości. Jedni obchodzili ją szerokim łukiem, a inni przegrywali z ciekawością, schodząc jeden stopień do piekła. Prawdę mówiąc, ku niezadowoleniu dziewczyny, bo zdecydowanie preferowała pierwszą grupę, tę która dawała jej święty spokój.
Cóż, tego dnia go nie miała, gdyż jakiś pierwszoklasista zdawał się być odporny na rzucane noże w jego stronę, kiedy tylko Travers otwierała usta. Zastanawiała się co jest z tym dzieciakiem nie tak, ale szybko doszła do wniosku, że po prostu wszystko.
Całe szczęście był wieczór, a wieczory dla pierwszoklasistów równały się z posłusznym siedzeniem w pokoju wspólnym. Za to Panda mogła w końcu odetchnąć, od ludzi, którzy działali jej na nerwy i byli wirtuozami w graniu na nich.
Zdecydowała, że pójdzie do chatki Hagrida. Ku jej zdziwieniu nawet gościa polubiła i przede wszystkim dzieliła z nim zamiłowanie do zwierząt. To była ta nić porozumienia, którą złapali. Całkiem często tam bywała. Kto by pomyślał, że tak zimna osoba jak ona, będzie w stanie wypić tę koszmarnie słodką herbatę z niezwykle ciepłym gajowym. Fakt faktem, to Hagrid przede wszystkim mówił w ich rozmowach, które nawet można już nazwać monologami. Panda nawet nie do końca go słuchała, ale gajowy zdawał się tego nie zauważać. Dla Pandory liczyło się to, że mogła tam przyjść i posiedzieć w zagrodzie, olewając zadania domowe i spędzić czas ze stworzeniami, z którymi łapała kontakt od razu, a jej serce nieco topniało. To ją uspokajało prawie tak dobrze, jak zapalony papieros - czyli bardzo.
Viviene Woolf
Hufflepuff
Viviene Woolf

Wybieg dla zwierząt - Page 2 Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Wto Lip 03, 2018 9:02 pm
Mimo, że rok szkolny dopiero co się zaczął to Viv już czuła w kościach, że będzie to ciężki rok. W sumie następny ciężki rok, a może jak każdy poprzedni? Nie ważne, nie zastanawiała się nad tym co już było. To poprostu przeszłość, wspomnieniem nic nieznaczące dla kogoś kto stara się żyć chwilą. Zdecydowanie Viv była lekkoduchem, nie zajmowała sobie głowy błahostkami, może postępowała źle, no, a już napewno nie tak jakby życzyli sobie tego jej rodzice. Nie chciała być lalką w ich rękach, oczywiście bardzo ich kochała, ale z wiekiem nabierała coraz wyraźniejszego obrazu tego jak bardzo ją sobie podporządkowali. Oczywiście byli pierwszym z jej autorytetów, ale wiadomo wiek nastoletni okres buntu i takie tam, zrobiły jednak swoje. Mimo powierzchowności, którą dziewczyna starała się zachowywać, w środku buzowała jej młodzieńcza energia. W szkole fakt, nie była geniuszem, uczyła się przeciętnie mimo nacisków nie potrafiła, nie chciała się przemóc do przedmiotów, których najzwyczajniej w świecie nie lubiła. Gdy była zdała od domu, w szkole, często łapała się na rozmyślaniu jakby to było gdyby, nie dała sobie tak wejść na głowę. Jakby wyglądało jej życie, czy wizerunek uśmiechniętej miłośniczki zwierząt i roślin nadal by jej towarzyszył? Sama nie potrafiła sobie na to odpowiedzieć, więc poprostu starała się nad tym nie rozwodzić.
Dochodził wieczór, jej ulubiona pora dnia, ponieważ ten czas był przeznaczony tylko dla niej. Wieczór był czasem wolnym od zajęć szkolnych, lekcji, esejów i wszelkich zmartwień dnia codziennego. Nie martwiła się o to co było i co będzie. Liczyła się dla niej chwila, z której mimo wszystko chciała czerpać jak najwięcej i jak najmocniej. Niczego więcej nie pragnęła. Tylko spokoju ducha, nic więcej. Wieczór, również był odpowiednim czasem aby udać się Hagrida na pogawędkę na interesującej ją tematy. Zdecydowanie rozmowy z pół olbrzymem były dla Viv niezwykle interesujące tym bardziej, że tak chętnie dzielił się z nią swoją wiedzą i spostrzeżeniami.
Droga do jego chatki nie była długa, dziewczyna pokonała ją w zaledwie kilka minut. Kiedy tylko stanęła przed drzwiami zapukała kilka razy i nie czekając na pozwolenie weszła do środka. Jakież było jej zdziwienie, kiedy w pomieszczeniu dostrzegła dziewczynę o jasnych włosach.
- Cześć - przywitała się jak kultura nakazywała. Wślizgnęła się do pomieszczenia nie spuszczając dziewczyny z oczu. Miała bardzo dziwne wrażenie, że gdzieś na szkolnych korytarzach minęły się, ale za nic nie potrafiła sobie przypomnieć jej imienia. Czuła się dość niepewnie pod naporem jej wzroku.
- Co tu robisz? - zagadnęła z wymuszonym uśmiechem.
Pandora Travers
Slytherin
Pandora Travers

Wybieg dla zwierząt - Page 2 Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Nie Lip 08, 2018 1:22 pm
Panda była wręcz pewna, że ten wieczór spędzi sam na sam z Hagridem. Rozmawiała z nim ostatnio, że ktoś musi nakarmić bahanki. Nie było to zbyt przejmujące zajęcie, ale Panda musiała zając czymś myśli, więc nie narzekała. Wiedziała, że pół-olbrzym przepadał za tymi niebezpiecznymi stworzeniami i prawdę mówiąc ją również do nich ciągnęło, ale jednak miał na tyle oleju w głowie, że nie do końca pozwalał jej się nimi zajmować. Pandora była przekonana, że kiedyś się uda go przekonać, żeby pozwolił jej porozmawiać z centaurami w Zakazanym Lesie, ale na razie nie był przychylny tej propozycji. Co jakiś czas wracała do tej rozmowy i zawsze kończyła się szybkim ucinaniem jej prze Hagrida, ale nie poddawała się. Może kiedyś się uda. Na razie był bardzo na nie, ale może jeszcze uda się zmienić jego zdanie.
Wzięła łyk zdecydowanie zbyt słodkiej herbaty i zamyśliła się. Powinna teraz zając się zdaniem domowym na eliksiry, ale miała to w nosie. Profesor Slughorn był jednym z niewielu nauczycieli, których Pandora lubiła. Właściwie to chyba nawet jedyny. Jasne, bywał irytujący jak każdy, ale miał coś w sobie. Był dziwny, nieco osobliwy, ale to w nim lubiła. Nie do końca podobało jej się, że niemal została zmuszona przez rodziców do członkostwa do klubu Ślimaka. Właściwie doskonale zdawała sobie sprawę, że była w nim tylko przez nazwisko. Nie uważała, że się nadaję do tego klubu snobów, ale nie miała zbytniego wyboru. Rodzice już jej nienawidzili, a po tym jak podpaliła ogród nie wiedziała nawet czy ma po co tam wracać. Aczkolwiek Panda nie musiała o tym myśleć aż do czerwca, a myśl, że nie będzie musiała oglądać twarzy swoich rodziców jeszcze przez osiem miesięcy. Taka wizja napawała ją nietypowym optymizmem. Rzecz jasna na święta nie zamierzała wracać. Żałowała tylko, że nie zobaczy się prawie przez rok z Tonym. Zazwyczaj widzieli się regularnie, w pokoju wspólnym, na korytarzach. To był pierwszy rok kiedy była w szkole zupełnie sama, a samotność dawała jej się we znaki. Dlatego szukała towarzystwa tak bardzo i przesiadywała u Hagrida.
Kiedy zobaczyła, wchodzącą blondynkę lekko zmarszczyła brwi. Nie spodziewała się tutaj nikogo o tej porze, zwłaszcza, że kojarzyła dziewczynę. Pandora sprawiała wrażenie, że nic do niej nie dociera, a tak naprawdę rejestrowała całkiem sporo. Nie pamiętała jej imienia, ale wiedziała, że były na tym samym roku. Wzruszyła jednak ramionami, pewnie ogarnęła te eliksiry wcześniej. Tylko Pandora zostawiała wszystko na ostatnia chwilę, chociaż dużo częściej po prostu wcale ich nie robiła.
Piję herbatę. – odparła ze stoickim spokojem i lekko wzruszyła ramionami.
Viviene Woolf
Hufflepuff
Viviene Woolf

Wybieg dla zwierząt - Page 2 Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Wto Lip 10, 2018 8:24 am
Viv wstała w miejscu nie wiedząc co dalej uczynić. Niespodziewane spotkanie wybiło ją nieco z rytmu, który sobie wyznaczyła. Liczyła na miłą pogawędkę z gajowym, a tu taka niespodzianka w postaci inne dziewczyny. Oczywiście nie miała nic przeciwko innym gościom odwiedzających Hagrida. Sama bardzo lubiła towarzystwo ludzi, zwierząt, a nawet roślin. Szczególnie te ostatnie bardzo ją uspokajały i sprawiały, że nawet najgorszy dzień stawał się nieco pogodniejszy.
Puchonka przechyliła lekko głowę w bok delikatnie się uśmiechając mimo, że twarz drugiej nie wyrażała zbyt wiele. Viv z natury była bardzo przyjacielska, raczej nie miała problemu z nawiązywaniem przyjaźni o ile druga strona też tego chciała. Po za tym czasami zdarzało się, że była nachalna, ale tylko w ekstremalnych przypadkach kiedy ktoś lub coś ją niepokoiło. Wtedy musiała wszystko w miarę możliwości wybadać. Taka trochę pani detektyw.
Jednak w obecnym przypadku nie czuła potrzeby zbytniego zagłębiania się rozmowę, taka lekka niewiążąca pogawędka zdawała się być w porządku. Chociaż z drugiej strony Viv miała wrażenie, że rozmowa może nie być aż tak łatwa i przyjemna. Kojarzyła dziewczynę i coś jej się wydawało, że nie należy do osób zbyt rozmownych.
- Mam nadzieję, że dobra - drobny uśmiech nie opuszczał jej ust, nawet kiedy miała coraz silniejsze wrażenie, że dziewczyna nie bardzo ma ochotę na rozmowę.
- Jestem Viviene - powiedziała zamykając za sobą drzwi. Nie bardzo wiedząc co dalej zrobić, bardzo powoli podeszła do swojej rozmówczyni i wyciągnęła w jej stronę dłoń w geście przywitania. Oczywiście spodziewała się odrzucenia, ale gdzieś w środku miała nadzieję, że tak się nie stanie.
Pandora Travers
Slytherin
Pandora Travers

Wybieg dla zwierząt - Page 2 Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Nie Lip 22, 2018 5:37 pm
Panda siedziała w miejscu i piła tę cholerną herbatę, starając się nie myśleć o tym, że przecież ona nawet nie lubiła herbaty. Uważnie patrzyła znad kubka na dziewczynę, która wyraźnie nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Zapewne tak samo jak Pandora nie spodziewała się spotkać żadnego ucznia u Hagrida, z tą różnica, że Travers nie dała tego po sobie poznać, a dziewczyna i owszem. Twarz Pandory pozostawała bez wyrazu, patrzyła obojętnie czekając na jakiś ruch drugiej dziewczyny. Przez chwilę miała nawet wrażenie, że ta się cofnie i wydusi z siebie coś w stylu „to ja wrócę później”. Nie zdziwiłoby jej to, wiele osób uciekało przed obojętnością Traversówny. Nie każdy był w stanie stawić czoło tak lekceważącej postawie. Uniosła więc lekko brwi, prawie w niezauważalnym geście, kiedy dziewczyna się odezwała, próbując nawiązać większy kontakt z Pandą. Tego się nie spodziewała, raczej patrząc na jej postawę liczyła na coś sztywnego, siedzenie bez słowa w swoim towarzystwie.
Jej wyraz twarzy pozostawał bez zmian, kiedy postanowiła odpowiedzieć. trochę po czasie, jakby namyślała się nad odpowiedzią, a nie oceniała każdy ruch swojego towarzystwa. Nie odwzajemniła uśmiechu, nie oderwała od niej wzroku, nie przejmując się, że druga strona może poczuć się nieco nieswojo.
- Jedyna w swoim rodzaju. – odparła zgodnie z prawdą. Nie mogła powiedzieć, że to najlepsza herbata jaką piła, z racji tego, że zdawało się, że została zrobiona z samego cukru. Oprócz tego Pandora nie pijała herbat, więc co ona mogła tam wiedzieć. - Pandora. Travers. – powiedziała i nie wiedząc czemu dodała swoje nazwisko. Zabrzmiało to trochę jak ostrzeżenie – „nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, wycofaj się póki możesz”. Miała jednak wrażenie, że dziewczyna i tak zacznie brnąć w to dalej, nie wyczuwając nic pomiędzy tymi dwoma słowami. Nigdy nie wyczuwali, a potem cierpieli, tacy byli ludzie. Patrzyła na wyciągnięta w swoją stronę dłoń i zwlekała z podaniem swojej. Panda nie lubiła kontaktu z drugim człowiekiem. Nawet jeśli było to tylko głupie podanie ręki, musiałaby zrobić to wbrew całej sobie. Nie dała rady, nie tym razem. Patrzyła tylko na smukłe palce dziewczyny i przełknęła ślinę. Nie tym razem. Postanowiła więc kontynuować tę imitację uprzejmej rozmowy, jakby była wspaniałą rozmówczynią. Charyzmatyczną jak jej brat. - A co cię tu sprowadza?

Przepraszam, że dopiero teraz!! jakoś tak mnie zjadło trochę życie, trochę bezwenie.
Sponsored content

Wybieg dla zwierząt - Page 2 Empty Re: Wybieg dla zwierząt

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach