Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite Empty Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite

Pon Lis 26, 2018 7:24 pm
Kiedy tylko wejdziesz do środka,uderzy cię smakowity zapach pieczonego chleba i słodkich ciasteczek.
Zaraz po tym dojrzysz przed sobą masę półek i lodówek z najróżniejszymi smakołykami - od zwykłej bułki przez słodycze dla dzieciaków aż po wykwintne torty na przyjęcia.
Jeżeli postoisz jeszcze chwilkę, w mig dopadnie cię pani Marie Marguerite witając się jak ze starym, dobrym znajomym!
Zapewne zapyta cię o samopoczucie i zaproponuje kilka produktów dnia. Kiedy coś jej zostanie z dnia, część rozdaje najbliższym, a część zanosi biednym i potrzebującym. Ma tylko jedną wadę - straszna z niej plotkara!

Co oferuje piekarnia i cukiernia:
Cytrynowy Rajd
Malinowy Chruśniak
Smocze espresso
Chochlikowe cappuccino
Bazyliszkowe Macchiato
Syrenie Latte

Eklerki, pączki, ptysie, rurki z kremem
Kremówki, wuzetki, muffinki, mini tarty
Sernik, szarlotka, brownie, ciasto kajmakowe
Ciastka do kawy
Drożdżówki, jagodzianki, słodkie bułeczki z nadzieniem
Trójkąty z ciasta francuskiego z nadzieniem
Croissant z czekoladą, konfiturą, musem owocowym
Bagietka, świeże pieczywo, gorące bułki
Tort pieczony na zamówienie
Moira Dearborn
Ministerstwo Magii
Moira Dearborn

Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite Empty Re: Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite

Pią Mar 08, 2019 12:56 pm
Sobotni poranek nie był najlepszym czasem na wybieranie się po zakupy. Mieszkając od niemal dwóch lat na Pokątnej zdążyła się już tego nauczyć i zwykle starała się omijać poranne godziny szcytu jak ognia. Dziś jednak okoliczności zmusiły ją do wmiszania się w tłum goniących za sprawunkami czarownic i czarodziejów. Gdyby wczoraj po powrocie z pracy zdobyła się na przejrzenie szafek w kuchni, nie musiałaby teraz tu być. Jedna dopiero tuż po wstaniu odkryła, że półki w jej mieszkaniu świeciły pustkami, a w żółądku ssało z głodu. Wciąż przecierając zaspane oczy naciągnęła więc na głowę kaptur płaszcza i owinęła się szalikiem, by zmierzyć się z przeciwnościami losu. Lodowate smagnięcia grudniowego wiatru były dla niej niczym w porównaniu z manewrowaniem pomiędzy ludźmi na ulicy. Och jakże ona nienawidziła takich tłumów! Zagryzając ze złością zęby, wymijała kolejnych przechodnów, których spacerowe (w jej mniemaniu) tępo tylko utrudniało poruszanie się po zaśnieżonych ulicach. Na szczęście nie wybierała się daleko - zaledwie kilka kamienic dalej znajdował się cel jej podróży: piekarnia Marie Marguerite. Skoro już była na nogach od samego rana i zmagała się z takimi nieszczęściami, należała jej się odrobina cukru na pociesznie, prawda? Z ulgą nacisnęła klamkę i wpakowała się do wnętrza sklepu, tylko po to by zaraz jęknąć z rozpaczą na widok kolejki do lady. Najwyraźniej nie tylko ją skusiły dziś swieże wypieki. Zrezygnowana zrzuciła z głowy kaptur i poluzowała szalik, który do tej pory zakrywal jej pół twarzy. Rozkoszne zapachy uderzyły ją w nos, a pusty żołądek zaburczał ze skargą. Nienawidziła kolejek, nienawidziła tłumów ludzi, którzy stali zbyt blisko. Ale bycie głodną też było okropne, więc cierpliwie zajęła ostatnie miejsce i starała się nie krzywić za bardzo (nie wychodziło jej). Jak na zlość właścicielka swoim zwyczajem musiała zagadywać absolutnie każdego klienta, którego obsługiwała - czas oczekiwania znacząco się przez to wydłużał. Moira zapłakała w duchu nad swoim losem. Cóż to był za okropny początek dnia! Szybko policzyła ile osób dzieli ją od kontuaru i pomnożyła uzyskaną liczbę przez ilość czasu marnowaną przez Marie Marguerite. Miała przynajmniej pietnaście minut do zmarnowania. A co ważne: marnowanie czasu nie leżało w jej naturze. Z cichym westchnieniem wyciągnęła z torby książkę (zawsze miała przy sobie przynajmniej jedną na takie i podobne okazje) i otwarła ją na zaznaczonej stronie. Z nosem między stronnicami starała się ignorować coraz bardziej rozpaczliwe narzekania swojego brzucha i czekała aż nadejdzie jej pora na złożenie zamówienia. Szybko zatraciła się w treści książki na tyle, że całkiem zapomniała, że powinna się pewnie odsunąć od drzwi i przesunąć do przodu razem z kolejką...
Elias Martinelli
Przestępczość
Elias Martinelli

Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite Empty Re: Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite

Pią Mar 08, 2019 1:20 pm
Elias wraz z rodziną w momencie kiedy tylko zaczynała się zima przeważnie pakował walizki i wyjeżdżał na rodzinną Sycylię, aby rozkoszować urokami słonecznych dni, i podśmiewać się z tych, którzy musieli w tym samym momencie brnąć po kolana w śniegu. Co się więc stało, że tym razem nie wyjechał. Winę mógłby zrzucić na wiele czynników. Zastój w interesach, złe warunki pogodowe, oraz przede wszystkim chyba zbyt późne ogarnięcie się całej familii. Dlatego w tym roku nici z zimowania. Mężczyzna musiał obejść się smakiem dojrzałych winogron, które matka hodowała za ich przytulną posiadłością. Zima dla Eliasa zawsze była nijaka. Co rano kiedy się budził za oknem widział dokładnie ten sam krajobraz, a słońca było jak na lekarstwo. Co wyjątkowo go dobijało. Był zdecydowanym zwolennikiem ciepłych słonecznych dni, które w Anglii nawet latem nie są zbyt częstym zjawiskiem. Całe szczęście, że po tylu latach zamieszkiwania tego kraju jakoś przywykł do tej przeważnie ponurej i deszczowej pogody.
Mimo wszystko dzisiejszy dzień zaczął się dla niego całkiem przyjemnie. Wyjątkowo rodzina pozwoliła mu wziąć sobie dzisiaj wolne, w pizzerii nie było dużego ruchu, a przynajmniej o poranku mało kto tam wchodził, a ich mały podziemny biznes również na chwilę obecną nie wymagał czułego doglądania. Dlatego mężczyzna pozwolił sobie na bycie trochę bardziej bezużytecznym. Po zjedzonym śniadaniu uznał, że nie ma co siedzie w domu. W pośpiechu narzucił na siebie ciepły płaszcz, ubrał rękawiczki oraz szczelnie obwinął się szalikiem, aby nie złapać przypadkiem jakiegoś choróbska, i teleportował się z domu prosto na ulicę pokątną. Miał ochotę po obcować z ludźmi. Zakotwiczyć się w jakiejś kawiarni i po prostu popatrzeć przez szybę na tych wszystkich czarodziejów, którzy gnali w różne strony. Swoje kroki więc skierował do ulubionej kawiarni w której po za doskonałymi ciastami, można zakupić równie wyśmienitą kawę, a co jak co, ale na kawie to Elias zna się jak mało kto. Zaczął się przedzierać przez zatłoczoną i zaśnieżoną ulicę pokątną, by wreszcie dotrzeć do upragnionego miejsca. Chwycił za klamkę drzwi, chcą je otworzyć, ale w pewnym momencie usłyszał jak ktoś krzyczy jego imię, odwrócił się w tamtą stronę i dostrzegł jednego znajomego, który w pędzie po prostu pomachał mu, a Elias odpowiedział tym samym gestem, uchylając w końcu tym samym drzwi. Te niestety nie otworzyły się tak łagodnie jak tego mógł się spodziewać. Poczuł dziwny opór, więc jak skończony idiota, pchnął drzwi jeszcze mocniej, by je ostatecznie uchylić, i zaraz po tym odkryć co, a raczej kto blokował mu możliwość wejścia do kawiarni. Popatrzył na dziewczynę przez chwilę nie do końca rozumiejąc co tutaj się stało, dopiero po chwilce kiedy kulki się zderzyły, mężczyzna rzucił się na pomoc niewieście.
-Wybacz...nie wiedziałem, że ktoś tu stoi- Powiedział łagodnie ze śpiewnym akcentem, ujawniając tym samym fakt, że rodowitym Anglikiem na pewno nie jest.
Moira Dearborn
Ministerstwo Magii
Moira Dearborn

Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite Empty Re: Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite

Pią Mar 08, 2019 2:02 pm
Jej oczy błyskawicznie prześlizgiwały się między zdaniami. Chciwie spijała z kart książki kolejne paragrafy traktujące o terorii zaklęć, zupełnie tracąc przy tym kontakt z rzeczywistością. Właśnie dlatego zawsze miała przy sobie coś do czytania - mogła przetrwać najbardziej niesprzyjające warunki, gdy jej umysł miał się czym zająć. Ale jak widać miało to też swoje wady. Gdyby wciąż nerwowo przestępowała z nogi na noge w kolejnce z pewnością byłaby już dalej od drzwi. Albo chociaż usłyszałaby, że ktoś się do nich zbliża, a zawiasy skrzypią znacząco. Mogłaby usunąć się na czas. Nie zrobiła tego. Ze świata zaklęć wyciągnęła ją mocne szturchnięcie w plecy. Na tyle mocne, że nie miała najmniejszczej szansy na reakcję. Zanim zorientowała się co dokładnie się dzieje, już leżała rozciągnięta na podłodze. A już myślała, że ten dzień nie może być gorszy Zamrugała szybko, budząc się jakże nieprzyjemnie ze swojego literackiego transu i szybko zaczęła oceniać swoją sytuację. Jej ulubiony płaszcz właśnie wyszorował podłogę w lokalu. Z pewnością będzie brudny i mokry, bo z miejsca, w którym znajdowała się aktualnie doskonale widziała resztki topiącego się śniegu, które klienci wnosi na butach z Pokątnej. Nie czuła bólu w żadnym miejscu ciała, ale zrzuciła to na karb szoku i nagłego skoku adrenaliny. Z pewnością lada moment znów spróbuje ocenić ewentualne szkody na swoim zdrowiu, ale teraz jej myśli mknęły już w inną stronę. Ludzie z kolejki przyglądali się całej sytuacji z mieszanymi wyrazami twarzy. Część była zaskoczona, a część wyrażnie rozbawiona. Cały ten ciąg myślowy zajął jej zaledwie kilka sekund. Gdy już podjęła decyzję, że trzeba się podnieść z podłogi, obok niej pojawił się mężczyzna, który zapewne przed chwilą znokautował ją drzwiami. Moira wlepiła w niego szaro-niebieskie oczy, wciąż szeroko otwarte w zdziwieniu. W milczeniu przyjęła jego pomoc i stanęła na nogach. Znów zastanowiła się czy coś jej nie boli i teraz była już pewna, że będzie mieć siniaka na barku, gdzie drzwi natarły na nią z największym imptem i obite kolana, które spotkały się z podłogą jako pierwsze. Nie było to jednak nic z czym podstawowa magia lecznicza nie powinna sobie później poradzić. Od tego ma się koleżanki w Magicznym Pogotowiu Ratunkowym, by uczyły ją takich prostych czarów, prawda?
- Nic się nie stało. - odparła spokojnym, może nawet odrobinę zrezygnowanym tonem. - Stałam za blisko drzwi, to częściowo moja wina. - dodała zgodnie z prawdą. Jesli czegoś można być pewnym, gdy idzie o Moirę to, że zawsze będzie trzymała się faktów. Nie czuła złości w stosunku do męćzyzny, ani w stosunku do siebie samej. Była jedynie odrobinę znużona tym jak bardzo wszystko nie układało się od chwili, gdy otwarła dziś rano oczy. Poświeciła sekundę na kontemplację stojącego przed nią człowieka. Była w stanie szybko ocenić, że był od niej starszy o dobre kilka lat. Ewidentnie nie był z pochodzenia Brytyjczykiem, to było słychać i widać po jego typie urody. Z pewnością przystojny w oczach wielu kobiet. Po zakończeniu tych krótkich, bardzo pobieżnych obserwacji spuściła wzrok na swoją książkę (delikatnie pobrudzoną mieszanką błota i śniegu, z wygiętą okładką). Rosnące plamy wilgoci na beżowym materiale płaszcza również nie umknęły jej uwadze. Zmarszczyła nieco nos, dając w ten sposób upust niezadowoleniu jaki wywołał ten widok i sięgnęła po różdżkę, by naprawić szkody. Dwa zaklęcia póżniej jej płaszcz znów był suchy i czysty, a książka prezentowała się jak nowa. Moira schowała różdżkę i lekko uniosła książkę do góry.
- Muszę przestać czytać wciągające książki w kolejkach. - westchnęła jakby z cieniem rozbawienia, a na jej ustach pojawił się nawet blady półuśmiech. Jej brzuch znów zaburczał cicho. No tak na chwilę zapomniała, że była okropnie głodna.
Elias Martinelli
Przestępczość
Elias Martinelli

Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite Empty Re: Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite

Pią Mar 08, 2019 2:25 pm
Całe życie Eliasa składało się z takich drobnych wypadków. Dzięki temu może powiedzieć, że udało mu się poznać wielu interesujących ludzi. Najwyraźniej tarowanie ich było najlepszą formą przywitania. Nie mniej mężczyzna nadal nie przywykł do tego, i każdy taki nieszczęśliwy wypadek sprawiał, iż wstyd ogarniał jego ciało. Teraz nie było inaczej. Patrzył na rozpłaszczoną na ziemi dziewczynę, a kiedy tylko jakoś pomógł jej stanąć na nogi, uwadze jego nie umknął ubrudzony płaszcz i książka, która z każdą kolejną chwilą była w coraz gorszym stanie. Całe szczęście, że czarodzieje byli przygotowani na takie wypadki, i dziewczyna również uporała się z tymi wszystkimi szkodami niezwykle szybko i sprawnie. A więc Elias mógł odetchnąć z ulgą. Chociaż poczucie winy nadal wypełniało jego ciało. Ściągnął więc z głowy czapkę, aby szybkim ruchem dłoni poprawić włosy, które potargały się przez ten czas.
-mogę zapewnić, że powalenie swojego przyszłego rozmówcę na ziemie, jest dobrym wstępem do rozmowy- Zażartował i uśmiechnął się lekko w stronę dziewczyny. Ulga jaką odczuł po tym jak odkrył, że jego atak, jednak nie był na tyle silny, aby zrobić dziewczynie większą krzywdę był porównywalny do momentu, kiedy w szkole kiedyś udało mu się wymigać od szlabanu.
-Och czytanie interesujących książek zawsze jest usprawiedliwieniem wielu rzeczy- Elias lubił czytać, chociaż nie robił tego tak często jak by tego chciał. Życie dorosło zabierało mu niestety sporo wolnego czasu, a to oznaczało, że książka którą zaczął czytać od jakiegoś miesiąca była nieruszona i leżała sobie na półce u niego w pokoju. Po skończeniu szkoły zaczął doceniać swoje lata młodości. Lata kiedy miał czas na znacznie więcej rzeczy, no i oczywiście znacznie więcej rzeczy można było mu wybaczyć.
-Pozwoli pani, że w ramach przeprosin zaproszę na ciastko i kawę. Marie jest mistrzynią w parzeniu wyśmienitej kawy. Ja stawiam i nie przyjmuję odmowy- Widział różnicę wieku pomiędzy sobą, a dziewczyną, którą przed chwilą niechcący staranował. Być może mógłby nazwać ją gówniarą, ale był kulturalnym czarodziejem. Rodzice z niezwykłą dokładnością pielęgnowali w nim szacunek do innych ludzi, bez względu na to jaka przepaść wiekowa miała go dzielić. No i niestety chociażby chciał to inaczej nie umiał postępować. No...chyba, że ktoś nadużywał jego cierpliwości oraz dobrego wychowania, ale nawet wtedy starała się trzymać nerwy na wodzy.
Sponsored content

Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite Empty Re: Piekarnia i cukiernia u Marie Marguerite

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach