Go down
Mary Macdonald
Oczekujący
Mary Macdonald

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Sob Gru 14, 2013 11:10 am
Spojrzała mu posłusznie w oczy widząc, że trochę się denerwuje. W sumie sprawiało jej satysfakcję to, że w końcu przestał ją olewać i się zainteresował, chociaż nawet w tak dość negatywnym wydźwięku, jak teraz jej się wydawało. Patrzyła i patrzyła, a rosnący znak zapytania wprost wypełniał jej twarz, metaforycznie, bo nie widziała nic, co mogłoby sprawić, że zerwałaby się na równe nogi. A oczy miał piękne, tylko trochę inne. Żadnych figlarnych błysków, żadnej ciekawości, w ogóle żadnych błysków… Faktycznie były jak otchłań, w której drobna Mary niemalże się zatopiła, ale z przyjemnością. Wpatrując się w nie zapomniała się prawie od razu, przestając zwracać najmniejszą uwagę na to, co się dzieje dookoła, a nawet na twarzy Sahira. Wszystko, tylko te oczy…
Ocknęła się, kiedy znowu się odezwał i zamrugała szybko mając nadzieję, że to, co przed chwilą zrobiła nie było tak bezsensownie dobitne i oczywiste. Inaczej znowu by się zarumieniła, a mimowolnie czuła, że ten moment nadchodzi. Zaśmiała się jednak krótko i dźwięcznie na odpowiedź na wszystko: „jesteś dziwna”, ton i mina.
- Zdefiniuj pojęcie dziwna – wyszczerzyła się do niego, zupełnie nie czując się w jakikolwiek sposób urażona czy coś takiego. Nadal patrzyła na niego niesłychanie pozytywnym spojrzeniem, w którym coraz mniej było wahania, a coraz więcej stanowczości. Tak, jakby przestawała się obawiać, jeśli w ogóle przyszło jej coś takiego do głowy na samym początku. – Ty za to jesteś trochę inny, niż reszta – stwierdziła odważnie, ale bardzo delikatnie, nie chcąc mu w jakikolwiek sposób ubliżać. Ale uczucia nie kłamały, a ona czuła coś zupełnie innego siedząc z nim na posadzce, niżby czuła z jakąkolwiek inną osobą z tej szkoły. Trochę jak na szpilkach, trochę oszołomiona i trochę zmanipulowana w dość niespotykany sposób, którego sama nie potrafiła zdefiniować.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Sob Gru 14, 2013 1:37 pm
Negatywnym - och tak, był całkowicie negatywny, bo owiany poczuciem tego, że tak naprawdę nigdy go tutaj być nie powinno, jeśli spojrzymy na to, kim był, co robił i do czego zdolny był, jeśli spojrzymy do tej ponurej głębi, w której nie było niczego... Lecz spójrz głębiej, Mary. Głębiej. Przypatrz się uważniej temu miejscu bez granic, zatoń w tej nieskończonej przestrzeni kosmicznej, bo następnym razem może być ona zupełnie inna... I może już nie zechcieć cię wypuścić, a to wcale by Ci się nie spodobało - jestem tego więcej niż pewien... Lecz masz, co chciałaś, pożera cię przez to satysfakcja? Masz na sobie jego skupienie, choćby chwilowe, nawet jeśli za chwilkę miałoby przeminąć z powodu głupiego poczucia wstydu, który za to zżerał jego myślą, że ta parodia bajki nie potrwa długo, a koszmary powrócą...
Delikatnie spinasz mięśnie i zaraz je rozluźniasz - drapieżniku, gotów do skoku..? Jest blisko, twoja ofiara sama, dobrowolnie obnaża przed tobą swoją szyję i zaprasza do posiłku - uciekające z niej życie, ach, jakie by to było piękne do zobaczenia, jak cudowne do skosztowania..! Tak, czy nie? Mami cię ta wizja? Słusznie. Powinna. Jesteś potworem. Odrzuconym przez wszystkich, nawet samego siebie - tylko naiwny Dumbeldor wierzył, że zdołasz się oprzeć swej naturze. Może to dlatego zaprosił Vincenta do szkoły? Żeby Ci pomógł? Absurd... Pochodziliście z zupełnie innych krańców nocy - Ty stałeś w blasku księżyca, a On..? On wzbudzał w Tobie ciarki, było w tym nauczycielu coś, co niemal nakazywało paść ci przed nim na kolana. Nie podobało ci się to. Nie chciałeś mieć z nim żadnej styczności.
-Co cię tak... bawi..? - Zerkasz kolejny raz na nią - ooch, przestała się rumienić, nareszcie, zaczynało cię to powoli doprowadzać na skraj szaleństwa... Mimo to jej zapach, wciąż taki wyraźny - dobrze, że jest dzień, dobrze, że jesteście na korytarzu pełnych uczniów, dobrze... Nie, zaraz, o czym Ty myślisz? Nie dobrze! Nie dobrze, że w ogóle bierzesz pod uwagę możliwość ugryzienia jej! Wariujesz, gardło pali, ciało rozrywa ból...
Ale siedzisz tutaj spokojny i opanowany.
Skrzywiłeś się lekko, niepewnie poruszając na posłyszane pytanie, nie mając pojęcia, jak na nie odpowiedzieć - mimo wszystko było dla ciebie za trudne, zbyt skomplikowane dla zdziczałego dziecięcia nocy czekającego na swoją chwilę przekroczenia progu wieczności.
Żartuje, Sahir wcale na to nie czekał.
Sięgnąłeś dłonią do gardła, zaciskając na nim palce.
Nie jest dobrze.
Czy teraz już zawsze będziesz tak reagował na bliskość człowieka? Czy to tylko dlaczego, że od wielu tygodni, miesięcy, nie skosztowałeś krwi..?
Podniosłeś się i zachwiałeś, łapiąc automatycznie ściany obok, zaraz pochyliłeś, nie mogąc złapać równowagi - świat wirował wokół Ciebie i chciał połknąć, odbierajac świadomość po raz kolejny od niezliczonej ilości dni - nie wytrzymasz...
Niech mnie ktoś zabije...
Trochę inny niż reszta... Jak to ładnie brzmi...
Mary Macdonald
Oczekujący
Mary Macdonald

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Sob Gru 14, 2013 2:13 pm
Siedziała rozbawiona tak długo, jak jej na to pozwolił. Śmiała się, niemal już przyzwyczajona do tego, że niemalże cedził słowa. Zapewniona o tym, że wcale, ale to wcale mu nie przeszkadza rozluźniła się i akurat w momencie, kiedy jej się to udało, cała sytuacja musiała się odwrócić do góry nogami. Naprawdę nie zastanawiała się, co też dolegało Sahirowi. Może był chory – tak się zachowywał, takie sprawiał wrażenie, a z drugiej strony przecież siedział tu z nią, prawie normalny, co prawda nie śmiejąc się i żartując, ale przecież wystarczyło, żeby ona to robiła, dla stworzenia pozorów chociażby. Nie, żeby to było jakoś specjalnie ważne.
- Nic, nic – odparła i przymknęła się trochę, obserwując to, co się teraz miało zadziać. Drgnęła tylko, kiedy zerwał się na nogi po raz kolejny z delikatną furią w oczach, ale jego zachwianie się i ogólne wrażenie osoby, która potrzebuje pomocy, poruszyły w Mary wszelkie ludzkie odruchy, których w przeciwieństwie od tych samozachowawczych, nie potrafiła zignorować.
- Wszystko w porządku? – zapytała zaaferowana, starając się nie krzyczeć i nie podnosić alarmu. W jednej sekundzie była na dwóch nogach i wyciągała do niego dłoń, żeby mu pomóc: dać mu się o siebie oprzeć i zając się nim, jeśli trzeba. I tak uchwyciła jego łokieć, szepcząc tylko gorączkowo. – Chcesz iść do skrzydła szpitalnego? – zapytała zniżając głos. Sahir zdawał się być w blasku fleszy, bo też każde jego gwałtowniejsze zachowanie było od razu notowane przez uczniów naokoło. A może oni po prostu na niego uważali? Może wiedzieli trochę więcej, niż Mary? Bzdura, wyrzuciła tą myśl z głowy, skupiając się na nim. – Jej przepraszam, wcale nie myślałam, że jesteś inny. Żartowałam tylko – dodała gorączkowo, zrzucając winę na efekt tego, co powiedziała.
Bo jak inaczej można wytłumaczyć fakt, że w jednej chwili wyglądał całkiem dobrze, a w drugiej sprawiał wrażenie, jakby się dusił?
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Sob Gru 14, 2013 9:23 pm
Szarpnąłeś się do przodu, wyrywając rękę z jej uścisku.
- Zostaw mnie. - Przez tyle lat szedłeś przez życie sam i iść dalej musisz - tak lecieć, swobodnie opadać i zatapiać się w nicość - kiedyś było źle, teraz jest jeszcze gorzej. Lecisz coraz szybciej... Zderzasz znowu ze ścianą, plecami, prawie tego nie czujesz, wszystko to przez głupi brak równowagi, który powinieneś mieć w nadmiarze, który teraz zawodził, chwiejąc tobą na boki, nie pozwalając dostrzec wyraźnych konturów przedmiotów. Torba..? Leżała dalej, kiedy Ty puściłeś się biegiem korytarzem...
[z/t]
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Sro Sie 27, 2014 7:58 pm
W ciemnym korytarzu rozległ się cichy stukot butów i uparte miauczenie. Ślizgonka przyspieszyła kroku, przerwacając wymownie oczami
- Cicho siedź. Mogłeś zostać - rzuciła do kota. Nadal widać miał jej wyjątkowo za złe, że wyszła nagle z Pokoju Wspólnego gdy wygodnie leżał na kanapie. Dziewczyna nie widziała jednak innego wyjścia, skoro do pomieszczenia nagle wpadła banda pierwszo- czy drugoroczniaków. Z całym szacunkiem dla Salazara, ale nie znosiła tych bachorów. Nie, nie żeby miała coś do dzieci ogółem. Jednak takie rozpieszczone potrafiły na prawdę działać na nerwy, zwłaszcza ślizgońskie....
Cholera, też byłam taka wyniosła i upierdliwa?!
Kay usiadła na jednym z szerokich parapetów i podciągnęła jedno kolano pod brodę, wbijając spojrzenie w błonia. Wyszłaby na spacer, ale nie pomyślała o zabraniu kurtki a wieczory jednak były już dość chłodne. Co jak co, ale miała bardzo dobry humor poza tym jednym incydentem, więc nie uśmiechało jej się szczękać zębami przez kolejną godzinę. Podrapała odruchowo Kaya za uszami, żeby go nieco udobruchać
- Tu też możesz spać leniu. - mruknęła jeszcze do kota i wyciągnęła różdżkę, z nudów rzucając jakieś proste zaklęcia w korytarz.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Sro Sie 27, 2014 10:06 pm
Szedł korytarzem, pogwizdując cicho. Trzymał dłonie w kieszeniach, a koszula w kratę wystawała niedbale ze spodni. Wracał do Pokoju Wspólnego, choć nieco dłuższą drogą, nie korzystając ze skrótów. Taki spacer po Hogwarcie, w świetle świec. Tak bardzo romantycznie. Aż zasmiał się pod nosem sam do siebie. Doszedł dopiero na pierwsze piętro, kiedy tuż przed sobą zobaczył błysk światła. Zatrzymał się w samą porę, aby zaklęcie nie trafiło w niego. Rozejrzał się zdezorientowany, marszcząc brwi. Jego spojrzenie zatrzymało się na dziewczynie, siedzącej na parapecie. W dłoniach trzymała, oczywiście, różdżkę. Zdaje się, że kojarzył ją skądś, ale właściwie nie był pewny. Nieważne, wszystkie twarze zlewały się w jedno, jeśli osoba go nie interesowała. Chociaż ta dziewczyna była bardzo ładna.
- Nieładnie tak rzucać zaklęciami w niewinnych uczniów - odezwał się do niej. - Ciesz się, że mam dobry humor, bo inaczej chyba musiałbym Ci oddać - uśmiechnął się łobuzersko.
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Sro Sie 27, 2014 10:48 pm
Szczerze, nawet nie myślała o tym żeby kogoś tutaj mogła spotkać. Tym bardziej trafić w jakiegoś ucznia zaklęciem... na prawdę. Może czasem była porywcza, zwłaszcza jak umiejętnie się ją sprowokowało, ale przecież nic takiego nie miało miejsca.
Z tego też powodu gdy usłyszała głos chłopaka ze zdziwieniem popatrzyła na niego, otwierając lekko usta jakby chciała coś powiedzieć, ale zabrakło jej na moment słów. Po krótkiej chwili zorientowała się że jej różdżka nadal jest uniesiona i skierowana w gryfona, więc opuściła ją szybko. Na twarzy powrócił normalny wyraz. Ona dość dobrze go kojarzyła, Black. W sumie ciężko go przegapić na korytarzu, czy nawet Wielkiej Sali.
- Wiem, dlatego tych niewinnych zostawiam w spokoju - odpowiedziała z cwanym uśmiechem, lekko przechylając na bok głowę.
- Cóż za szczęście - zironizowała, jednak przez dość przyjazny wzrok dziewczyny, ciężko było odebrać to jako złośliwość - jak na razie jednak to ja tutaj mam ciągle różdżkę w ręce, Black - stwierdziła, poszerzając uśmiech z rozbawienia. Trochę droczenia się nie zaszkodzi. Ślizgonka przyglądała mu się uważnie, czekając na reakcję. Może dla innych byłoby to haniebne, jednak ona nie widziała problemu z normalną rozmową z kimś z domu lwa. Nie dzieliła ludzi na 'domy', tylko według własnych priorytetów. Jeśli miałaby tolerować jedynie ślizgonów i z nimi tylko spędzać czas to dość szybko musieliby ją zamknąć w Mungu...
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Sro Sie 27, 2014 11:36 pm
Przekrzywił lekko głowę, trochę jakby ją przedrzeźniając i uśmiechnął się kątem ust. Już wyczuwał, że rozmowa z tą dziewczyną będzie bardziej interesująca niż te, które zwykle musi prowadzić.
- I słusznie, bo Ci mniej niewinni będą potrafili się obronić. Więc przyznajesz, że specjalnie się na mnie zaczaiłaś? - uśmiechnął się szeroko. Nadal stał na środku korytarza, więc teraz podszedł w jej kierunku kilka kroków, wbijając w nią wzrok. Miał nieznośny - dla niektórych - zwyczaj patrzenia prosto w oczy przy rozmowie.
- Masz rację - przyznał. - Jednak... - rzucił okiem na jej rózdżkę i błyskawicznym ruchem wyjął swoją. - .. ja już też mam - co jak co, ale miał w tym wprawę. Czasem trzeba było "odpowiednio" potraktować kilku Ślizgonów.. - I co teraz? - zapytał nieco rozbawiony. O, tak, on też lubił się czasem podroczyć. Próbował sobie przypomnieć, z którego domu jest owa dziewczyna. Na pewno nie z Gryffindoru, to pewne. Wydawało mu się, że jak na Hufflepuff ma zbyt cięty język. Może Ravenclaw? Slytherinu nie brał pod uwagę, każda Ślizgonka, którą znał.. cóż, nie warto o tym wspominać.
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Czw Sie 28, 2014 12:11 pm
- Taa, za nudno by było - odpowiedziała, wzruszając ramionami. Co to za frajda jak ktoś nawet nie może się bronić? Słysząc pytanie, ślizgonka parsknęła śmiechem
- Ja? Skąd. Wybacz, miałam ważniejsze sprawy od zgadywania gdzie pójdziesz, żeby móc się na ciebie zaczaić - odpowiedziała, przyglądając mu się z zainteresowaniem.
- Równe dobrze mogę uznać, że to ty mnie śledzisz - stwierdziła podejrzliwie - czekam więc na wyjaśnienia - dodała, próbując opanować drżenie kącików warg z rozbawienia.
Akurat Kayleigh odbierała wpatrywanie się w oczy jako zaletę. Sama zresztą też miała na tyle silną osobowość, by nie ulegać i odpowiedzieć tym samym, wytrwale nie spuszczając wzroku.
Na widok wyciągniętej różdżki gryfona, odruchowo ścisnęła nieco mocniej swoją w ręce, mimo że tak na prawdę wcale nie miała ochoty na żadne pojedynki. Odwróciła się w jego stronę, spuszczając obydwie nogi z parapetu
- Pięknie, pięknie... daj znać kiedy mam zacząć się czegoś obawiać - zaśmiała się cicho, nie spuszczają jednak z chłopaka wzroku - ty mi powiedz, co teraz - rzuciła dość wyzywająco, w sumie nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Był straszy, co dodatkowo nie zachęcało do rozpoczynania jakiegoś pojedynku, z drugiej jednak strony nieźle się jak na razie bawiła i nie chciała kończyć rozmowy.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Pią Sie 29, 2014 3:26 pm
Syriusz machnął rękę.
- Dobra, dobra, już się nie wymiguj - uśmiechnął się łobuzersko. - Przyznaj, że od dawna wzdychasz do mnie po kryjomu - zażartował, zastanawiając się czy dziewczyna podejmie ten ton i odpowie w tym samym guście.
- Ja Ciebie? - spojrzał na nią, unoszą brwi. - To byłoby dość dziwne, zważając na fakt, że prawie wpadłem pod Twoje zaklęcia. Czy gdybym Cię śledził i obserwował właziłbym Tobie przed różdżkę? Są lepsze sposoby poznawania się, wierz mi - oparł się nonszalancko o ścianę przy parapecie. Kiedy wyjął różdżkę zauważył, że dziewczyna ścisnęła mocniej swoja i zaśmiał sie pod nosem. On zaczął leniwie przewracać swoją między palcami.
- W zasadzie powinnaś obawiać się cały czas. Oboje mamy różdżki w rękach, ale kto wie czy zaraz Cie nie zaatakuję? Równie dobrze mogę być wrogiem w przebraniu. Twoje szczęscie, że nie jestem - uśmiechnął się szeroko, pokazując rząd białych zębów. - Ale każdy by tak powiedział, prawda? Więc to Ty zdecyduj, kiedy masz sie obawiać - powiedział, dobrze bawiąc się tą rozmową. - A co teraz? Zapewne nic. Dalej będziemy stać jak głupki z różdżkami w rękach, próbując się wystraszyć i prowadzić dalej tą śmiesznie ironiczną konwersację, w konsekwencji nie rzucając żadnych zaklęć - uniósł lekko kącik ust. - Czy masz jakiś inny domysł co się będzie działo dalej? - spojrzał na nią z zaciekawieniem, unosząc lekko podbródek.
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Pią Sie 29, 2014 7:03 pm
Kay wybuchnęła śmiechem, który odbił się echem po korytarzu. Uniosła ręce w geście poddania się
- Okeey, wygrałeś. Dzisiaj nastał ten wiekopomny dzień, gdy moja tajemnica wyszła na jaw - powiedziała, szczerząc się do chłopaka - a szkoda... wzdychanie po kryjomu o wiele lepiej brzmi, bardziej dramatycznie - dodała, poruszając znacząco brwiami.
- Jakie na przykład? - spytała od razu, przymrużając oczy z zaciekawieniem. Może i ta rozmowa opierała się jedynie na żartach, jednak ślizgonka czułą że właśnie tego jej było trzeba. Trochę tego typu rozrywki dobrze zrobi. Ciekawa była, czy Syriusz zdaje sobie sprawę kim ona jest. W końcu wiedziała jakie relacje panują między ich domami i o ile ona miała to daleko gdzieś, to nie wiadomo jakie było podejście chłopaka. Czy rozmawiałby z nią w ten sposób?
- Widzę że podtrzymujesz napięcie - mruknęła i przewróciła wymownie oczami, jednak słysząc słowo 'wróg' mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem lekko, jakby ironicznie. Co za zbieg okoliczności. Zapewne ktoś inny z jej domu dosłownie wziąłby go za wroga... na odwrót pewnie też. Zabawne.
- Dalej? - powtórzyła retorycznie, na chwilę się zamyślając - odłożymy różdżki i jak na kulturalnych ludzi przystało, zwyczajnie porozmawiamy, czy coś - stwierdziła, na koniec jednak unosząc kąciki warg w lekkim uśmiechu.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Sob Sie 30, 2014 1:39 pm
Pokiwał poważnie głową.
- O, tak, niczym z powieści - przytaknął. - Niestety, Twoja tajemnica wyszła już na jaw, więc nie możesz być cierpiącą z miłości panną, której obiekt westchnień nawet jej nie zauważa - westchnął głęboko. - Skoro już jednak wszystko się wydało może chociaż poznam imię i nazwisko dziewczyny, której serce nichcący skradłem? - powiedział, wpatrując się w nią i łapiąc się za miejsce, w którym powinno znajdować się jego serce. Gdyby ktoś stał z boku nie wiedziałby czy żartują czy wszystko jest naprawdę. Syriuszowi czasem udawało się być dobrym aktorem. No cóż, w końcu lata wprawy! Musiał czasem tłumaczyć się czemu opuszcza lub musi opuścić lekcje czy dlaczego nie odrobił zadań.
Jeszcze raz starał sobie przypomnieć z jakiego jest domu, ale wydawało mu się, że za każdym razem kiedy ją widział była w normalnych ciuchach, a nie w szkolnych szatach.
Uśmiechnął się kątem ust.
- Jakie? Na pewno nie zgrywanie bezradnego Puchona - odparł. Nie miał nic do Puchonów, ale niezdarność niektórych z nich czasem go zdrażniła. - Najłatwiejszy jest bezpośredni, prawda? Podejśc i zacząć rozmowę. Nie rozumiem dlaczego niektórym sprawia to taki problem - wzruszył ramionami. No tak, on nie widział w tym nic trudnego. Jego charakter w połączeniu z niemałym powodzeniem sprawiał, że łatwo nawiązywał kontakty. Niestety nie mógł wiedzieć jak to jest, gdy nieśmiałość i lęk przed odrzuceniem paraliżuje wolę, co nie pozwala tak swobodnie podejść i porozmawiać.
- Pomysł mniej ekscytujący, acz bardziej rozsądny w tej chwili - uśmiechnął się lekko. Chociaż szczerze mówiąc porzucałby sobie zaklęcia, tak dla zabawy. Z takim przeciwnikiem mogłoby być ciekawie. - No to wprowadź swój pomysł w życie i chowaj różdżkę - powiedział, robią dłonią ruch w kierunku kieszeni, ale jeszcze nie schował różdżki.
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Nie Sie 31, 2014 4:55 pm
Kay zaśmiała się w myślach i westchnęła głośno
- Widzisz, i tak wyszło dramatycznie...nawet tragiczną postacią już nie mogę być... - wymruczała jakby przybita, po czym zrobiła dłuższą przerwę. Fakt, przedstawienie ładne dawali, a ślizgonka coś takiego o dziwo lubiła. Mogłoby się wydawać dziwne, czy wręcz dziecinne, ale jak dla niej to było dość zabawną opcją na urozmaicenie rozmowy.
Z początku zastanawiała się czy przedstawić się, ale koniec końców doszła do wniosku, że w tej szkole nie da się niczego na zbyt długo odkryć - Kayleigh Phate - powiedziała, wyciągając rękę w stronę gryfona z lekkim uśmiechem. W prawdzie ona dobrze wiedziała z kim ma do czynienia, jednak trochę formalności nie zaszkodzi.
- Nie każdy jak widać jest tak pewny siebie i odważny jak ty - stwierdziła - cały lew - dodała jeszcze, szczerząc się rozbawiona. Tak, ta sytuacja coraz bardziej wydawała się dziewczynie śmieszna. Aż nie mogła doczekać się już momentu gdy kolega dowie się z jakiego jest domu... chociaż może ją zaskoczy i to niczego nie zmieni? Kto wie.
- Nie martw się, jeszcze będzie okazja do pojedynku, może nawet powód znajdziemy stosowniejszy - powiedziała, poruszając znacząco brwiami. Słysząc propozycję gryfona, popatrzyła tylko na niego z politowaniem i uniosła swoją jeszcze wyżej, na przekór
- Chyba żartujesz. Sam swoją nadal trzymasz. Sam pierwszy schowaj, ja tu jestem dziewczyną, czy może nie? - spytała dość retorycznie, z nieco złośliwym uśmiechem. Co jak co, ale czasem natura ślizgońska się przebija, z jakiegoś powodu do tego domu trafić musiała przecież.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Pon Wrz 01, 2014 11:10 pm
Wyciągnął rękę i poklepał ją pocieszająco po ramieniu.
- Spokojnie, jeszcze zdążysz być tragiczną postacią, całe życie przed Tobą - powiedział, udając powagę, ale kąciki ust zadrgały mu od powstrzymywanego uśmiechu. On też lubił rozmowy w tym stylu. Były zabawne, pół-żartem, pół-serio, pełne aluzji i niedomówień. Spojrzał na nią pytająco, oczekując aż pozna jej imię. Kiedy się przedstawiła, wyciągnął rękę i zamknął jej dłoń w męskim uścisku.
- Syriusz Black, żeby było tak oficjalnie, ale to chyba już wiesz - mrugnął do niej, uśmiechając się szelmowsko. - A dziękuję, dziękuję - skinął głową z miną uprzejmego przyjmowania komplementów. - Wiadomo, Tiara Przydziału wiedziała co robi, prawda? - uśmiechnął się. W duchu błogosławił Tiarę Przydziału za to, że przydzielila go do Gryffindoru. Ale swoja droga, Syriusz nie pasowalby do Slytherinu, tak odcinajac sie od wszystkiego co mialo zwiazek z rodzina Blacków. Byl zupelnie inny niz czlonkowie jego rodziny. Szczegolnie braciszek.
- Jak już tak przy lwach i innych jesteśmy.. Które zwierzę jest w godle Twojego domu? - zapytał. Mógł zgadywać, ale czasem Tiara Przydzialu jest nieprzewidywalna. Wedlug niego najbardziej prawdopodobny był Ravenclaw, ale kto wie?
- Mam nadzieję. Możesz okazać się ciekawym przeciwnikiem - powiedział, przechylajac lekko glowe jakby ja oceniajac, mimowolnie dając jej komplement. Zdawala sie pewna siebie i zdolna, jednoczesnie. Pojedynek moglby byc iście widowiskowy. Byl ciekaw jej umiejetnosci magicznych.
Rozesmial sie glosno.
- A czy w pojedynkach jest sie dżentelmenem? - zapytał. - Trzymając rozdzki jest to swego rodzaju rozpoczecie pojedynku, choc taka cisza przed burzą. Płeć nie jest wazna - powiedzial z figlarnym usmieszkiem na ustach. - Wierze, ze zrozumiesz, ze przezorny zawsze ubezpieczony - powiedzial, stajac nonszalancko z jedna reka w kieszeni. W drugiej ciagle bawil sie rozdzka. - Razem? - spojrzal na nia z blyskiem w oku.
Kayleigh Phate
Oczekujący
Kayleigh Phate

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Wto Wrz 02, 2014 10:29 am
- Uf. - mruknęła jedynie, ucinając tym samym już dyskusję na temat jej nieudolnie tragicznej osoby. Żarty żartami, ale nigdy nie chciała nad sobą litości, ani u innych tego nie lubiła. Wychodziła z założenia że każdy na wszystko co go spotyka zasłużył - w większej lub mniejszej części.
- Ciężko cię nie znać, tak szczerze - stwierdziła, wzruszając ramionami. W sumie nie był to minus, ani jakiś plus jak dla niej. Taki fakt. Kay nawet nie zdawała sobie sprawy że komplementuje chłopaka, więc przy jego podziękowaniach przewróciła tylko wymownie oczami
- No tak, ona się podobno nigdy nie myli - przytaknęła, przez chwilę się nad tym zamyślając. Wiele osób się dziwiło z początku, czemu panienka Phate wylądowała w domu Salazara, jednak gdyby się przyjrzeć cechom jej charakteru, to czemu nie? W końcu tam nie lądują osoby 'złe' i lubiące się znęcać nad innymi, wredne i złośliwe (choć z tymi ostatnimi to jakoś tak zazwyczaj wychodzi). Tak się jedynie utarło, a przecież chodzi tu głównie o ambicje, spryt, dążenie do celu... dziewczyna mrugnęła kilka razy oczami, ledwo zauważalnie, jakby chcąc już odegnać te myśli i wątpliwości, wracają do rozmowy.
W końcu nadeszła chwila prawdy, na którą czekała, tada da daam.
- Wąż. - odpowiedziała krótko i przymrużyła oczy, przyglądając się gryfonowi z cwanym uśmiechem. Może tego właśnie się spodziewał?
- Więc też będę czekać ze zniecierpliwieniem, aż się okazja jakaś trafi - powiedziała po czym popatrzyła na niego z rozbawieniem - ładnie wybrnąłeś.
- Fakt, tak będzie sprawiedliwie - przyznała i kiwnęła głową, ze stoickim spokojem. To nagle się jednak będą bawić w Puchonów...? Oj nie, Kay nie zdradzała niczym zamiarów, ale z pewnością nie zamierzała tutaj dostosowywać się do zasad, cóż.
- Na trzy. Raz, dwa...trzy!
Sponsored content

Kamienny parapet - Page 2 Empty Re: Kamienny parapet

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach