Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Sob Maj 09, 2015 5:00 pm
Przywołanie do porządku podziałało i kosztem urwania kontaktu wzrokowego, sędzina kupiła zebranym kolejne kilka minut spokoju. Przypuszczalnie kilka minut, ponieważ nawet nie znając Nailah'a widziała, że jego zachowanie wewnątrz robiło się coraz bardziej chaotyczne i nieprzewidywalne – sprawa ta najwidoczniej wybudzała w nim różne skrajne emocje. To zjawisko również trzeba było rozwiązać.
- O jakich jeszcze sprawach mówił Panu oskarżony? – w środku jej wypowiedzi maszyna do pisania po raz kolejny zmieniła kartkę i wypluła w górę tę zapisaną po same marginesy, jaka następnie łagodnie opadła na już ułożony stosik obok.
Kolejne nazwisko przewinęło się przez salę i zostało uwiecznione na raporcie.
- To profesor Hucksberry jest tym nauczycielem, który jako pierwszy znalazł Pana, oraz martwe ciało Profesora Nightray'a w gabinecie? – w tym przypadku pytanie również było na poły retoryczne. - Jak kontaktował się z Panem stwórca? Listownie? Osobiście? Ma Pan jakieś dowody na fakt przeprowadzenia takiej rozmowy?
Znowu drążone były bardzo osobiste tematy, ale ten fakt miał się jeszcze z minuty na minutę pogarszać. Dowody były zawsze na wagę złota, ludzie, którzy je niszczyli, prowadzili tylko do własnej zguby. Ale dowody mogły być nie tylko rzeczami materialnymi, to mogły być również emocje oraz wspomnienia – choć na tym przesłuchaniu nie pozwolono na użycie Veritaserum, oraz nie zezwolono na wyciąganie świadkowi wspomnień prosto z umysłu, to sędzina i tak posiłkowała się pytaniami. Nierzadko bardzo niewygodnymi i bolesnymi.
- Panie Nailah, proszę na mnie spojrzeć. - urwała do chwili w której znowu miała dojście do widoku oczu czarnych jak węgle. - Zadam teraz Panu pytanie w którym wyjątkowo nie musi Pan wchodzić w szczegóły, a w ostateczności odmówić na nie odpowiedzi. Czy Vincent Nightray zmuszał Pana do czynności sprzecznych z Pańską oraz ogólnie przyjętą moralnością, albo wykorzystywał Pana, łamiąc przy tym prawa Świata Magii oraz Prawa Człowieka?
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Sob Maj 09, 2015 5:16 pm
Sądziłeś, że uwolniłeś się od tego? Oczywiście, że nie – mogłeś co najwyżej zacierać to wszystko budując następne mury i odgradzając od siebie rzeczywistość przeszłości, ale zawsze wiedziałeś, że jeśli tylko pozwolisz sobie na słabość, jeśli ludzie ją w tobie wyczują, wszystko zacznie być jeszcze gorsze – każdy szukał ofiary, na któą mógłby wylać swoje irytacje, nikt nie chciał słuchać narzekań na świat i nie chciał ciągle przebywać w okolicach kogoś, którego aura przybijała... więc zamiast znosić to wszystko, łatwiej było przywdziać czarną zbroję i roztoczyć wokół siebie aurę niechęci, by odpychała wszystkich potencjalnych rozmówców, dopuszczając do siebie tylko nielicznych. Więc tak – to czaiło się w cieniach, czasami wypełzając na zewnątrz i zatruwając twoje życie, a teraz uderzyło w pełni, przysłaniając słońce i sprowadzając czarne chmury z błyskawicami. Nie ma ucieczki. Tutaj nie mogłeś wstać i zaszyć się w swoim kącie, starając się jakoś ogarnąć ten chaos, który coraz mocniej rozpalał się w twym wnętrzu, prowadząc do niepokoju, rozrywając wnętrzności...
Żyjmy wszyscy tak, jakby nie miało być jutra.
Carpe diem, tak, Colette?
- Mówił mi... prawie o wszystkim. Chociaż i tak nigdy nie wiedziałem, co tak naprawdę zamierza. - Wyznałeś, czując, że ciągle nie potrafisz zapanować nad drżeniem dłoni, siedząc ze zwieszoną głową i matowiejącymi otchłaniami. - Mówił, że obudził Bazyliszka i otworzył Komnatę Tajemnic, żeby zabić wszystkie wilkołaki, że zamierza odbudować armię wampirów i przejąć kontrolę nad ludźmi, tak jak było kiedyś... Starałem się o tym powiedzieć nauczycielom, ale rozkaz wydany przez władcę jest jak imperio. Po prostu nie da się temu sprzeciwić. - Nie musiałeś wszystkiego rozjaśniać, nie musiałeś dodawać pewnych sprawach, której, jak na to liczyłeś, pozostawały tylko w twoim zasobie wiedzy i powinny zostać pogrzebane razem z tobą. - Tak, to on. Wypytywał mnie o Władcę już wcześniej, ale jak wspomniałem, nie byłem w stanie niczego powiedzieć. - Władcę? Przestań go tak tytułować, to tylko śmieć, już go nie ma, nikt ci nie będzie kazał znowu zwracać się do niego z szacunkiem... teraz ty nim jesteś, pamiętasz?
Nie, jakoś w tej chwili nie czułeś się żadnym władcom – czułeś znowu jak ten żałosny Krukon snujący się jak smród po gaciach po cieniach korytarzy z idiotyczną, błazeńską nadzieją, że będize mieć "przyjaciół".
Żałosne.
Bardzo żałosne.
- Miałem wysyłać mu listy, ale to wliczało się w zakaz milczenia narzucony przez... Nightraya. Od niego nie dostałem żadnej wiadomości aż do dziś. - Chociaż Nightray zginął... I wolałeś, żeby Gabriel już nigdy się nie odezwał.
Zgodnie z życzenie sędziny ociężale podniosłeś na nią wzrok – w swoim roztargnieniu nawet nie bardzo zdołałeś zauważyć, że na sali są dziennikarze.
Rozchyliłeś wargi, czując nieprzyjemny nacisk na żołądku, jakbyś zaraz miał zwymiotować i wzdrygnąłeś się, zaraz ten kontakt wzrokowy zrywając, by znowu opuścić głowę.
- Tak. - Nie zamierzałeś się na ten temat rozwijać. Nie chciałeś nawet.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Sob Maj 09, 2015 5:33 pm
Septima Nott nie była złą kobietą, ale od sędziów wymagano zdecydowanych posunięć oraz profesjonalizmu, który zabijał empatię oraz litość. Sprawiedliwość i informacje były ponad wszystkim, ale potrafiła też bronić honoru ludzi, z którymi rozmawiała. Zwłaszcza w tak szacownej instytucji jak Ministerstwo Magii. Tym razem zamilkła na dużo dłużej, tym razem nie wtrąciła się z dodatkowym pytaniem pomiędzy odpowiedzi, a po ostatnim, krótkim i zbolałym komentarzu odwróciła nawet wzrok od przepytywanego. I wtedy po raz pierwszy spojrzała na reprezentantów reporterów, których obecność na jej sali i jej samej nie była na rękę. Ale tak długo, jak prasa miała pozwolenie na przebywanie tu, ona nie miała prawa wyrzucić ich za drzwi.
- To pytanie oraz odpowiedź świadka będą się znajdować jedynie w notatkach sądowych, zakazuje umieszczania ich na łamach prasy. Jeśli Panowie albo Pańscy przełożeni nie dostosowują się do tego zakazu, z ramienia Ministerstwa Magii dopilnuje, aby na Proroku Codziennym zostały pociągnięte odpowiednie, ogromne konsekwencje z tego tytułu. Wliczając w to pieniężne zadośćuczynienie oraz publiczne przeprosiny. – odparła twardo a trójka mężczyzn siedzących przy najniższej ławie zgodnie i bez zwłoki potaknęła głowami, natychmiast wykreślając odpowiedni komentarz ze swoich notatek. Po tym czarownica mogła z powrotem zwrócić się do ucznia.
- Sąd dziękuje Panu za szczerość. Chcę na dzień dzisiejszy zadać Panu jeszcze jedno pytanie: Czy Pańskie poglądy są zbliżone do poglądów Pana Nightray'a?


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sob Maj 09, 2015 6:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Sob Maj 09, 2015 5:47 pm
Oooch, cisza, cisza, cisza, niech ta rozmowa się skończy, niech te pytania się skończą, niech dadzą ci już święty spokój i wsadzą do tego Azkabanu... I nawet trudno było w tym zauważyć, że nie pytali o nic na błoniach. Na to miałeś gotowe odpowiedzi, na to byłeś przygotowany, nie na to, że zaczną cię wypytywać o Nightraya i wszystko, co z nim związane – najwyraźniej sporo już mieli, skoro sędzina na końcu powiedziała, że będzie to ostatnie pytanie – może nie dosłownie, może za nim posypią się jakieś inne... Nawet nie potrafiłeś teraz docenić tego, że najbardziej drażliwa kwestia zostanie usunięta z dzienników – teraz ci dziennikarze będą wszędzie, twoje zdjęcia, cała ta sprawa... chciałeś go zabić, żeby wszystko zniknęło, żebyś mógł wreszcie zrzucić kajdany, a teraz to wróciło do ciebie niczym bumerang i zamiast zadać szkody temu, w który został wymierzony, to pierdolną ci w szczękę, łamiąc ją i zwalając z nóg.
Po raz kolejny.
Nie odpowiedziałeś od razu.
Zastanawiałeś się, jaki jest sens tego pytania... i jakie były w zasadzie poglądy Nightraya? Pewnie powinieneś powiedzieć szybkie i zdecydowane "nie", ale jakoś... nie miałeś na to sił. Pytanie to wydawało się po prostu... zbyt skomplikowane i złożone, przynajmniej dla ciebie, żeby móc jednoznacznie stwierdzić "nie", albo "tak". Chociaż w sumie...
- Nie. - Czy to prawda? Nightray chciał budować imperium wampirów... a ty wcześniej chciałeś je niszczyć, nienawidząc tej parszywej... rasy. Ale... to się jakoś zmieniło.
W jakimś stopniu wiedziałeś, że trucizna Nightraya cię przeżarła, niszcząc umysł i spychając na kompletnie nowy punkt widzenia.
Może powinieneś z tym walczyć?
Nie masz siły...
Może warto przypomnieć sobie, kim byłeś kiedyś..?
Jeszcze bardziej bezwartościowym kawałkiem gówna, niż teraz...
Więc po co zmieniać cokolwiek?
Po co sobie przypominać?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Sob Maj 09, 2015 6:50 pm
Pytanie było ostatnie. Kwestia masakry na błoniach była zupełnie inną sprawą, na którą dowody dopiero zbierano i wysłano już tam odpowiednie do tego osoby. To była sprawa na osobną rozprawę. Te na dziś należało już zamknąć, a przynajmniej zamknąć dla Sahira. Sędzina podjęła więc temat wyroku:
- Podsumowując dzisiejszą rozprawę. Panie Nailah, chcę, by był Pan świadom, że zabił czarodzieja, za co w Świecie Magii każdy musi ponieść konsekwencje. Mimo wszystko Pańskie działania podciągnąć można pod obronę własną, oraz w tym przypadku innych uczniów, więc kara będzie drastycznie mniejsza. Na tę chwilę grozi Panu od kilku miesięcy prac społecznych, do roku więzienia w zawieszeniu, gdzie podczas tych 12 miesięcy nie zostanie Pan usadzony w żadnej jednostce zamkniętej, ale dostanie zakaz opuszczania kraju oraz będzie zobligowany do regularnego odwiedzania wybranego przez Ministerstwo Magii, psychologa bądź też psychiatry. Jednak jeśli w ciągu tego czasu złamie Pan obowiązujące prawo, zostanie Pan natychmiastowo osadzony w wiezieniu. Mam nadzieje, że jest to dla Pana jasne. – pomarszczone dłonie z lekkim szelestem złożyły u dołu stronicy zamaszysty podpis i przymknęły dokument. - Podani przez Pana uczniowie również zostaną sprowadzeni przed oblicze sądu, aby złożyć swoje zeznania i potwierdzić albo zanegować Pańskie słowa. Dlatego tez rozumie Pan, że na tę chwilę wydanie wyroku jest dla mnie niemożliwe. Będzie Pan informowany o sprawie na bieżąco poprzez sowy. Wspominam również, że pomimo, iż jest Pan już pełnoletni, to z przyczyn losowych nadal uczęszcza Pan na szósty rok, więc kara zostaje przesunięta w terminie na czas ukończenia przez Pana edukacji szkolnej, ewentualnie przeniesiona na czas ferii wakacyjnych; wszystko zależne jest od jej formy.
Sędzina wyprostowała się w ogromnym krześle.
- Na dziś sąd chciał podziękować wszystkim, a w szczególności Panu za pojawienie się tu i podzielenie się swoimi zeznaniami. Do dnia następnego zostanie Pan jeszcze pod opieką Ministerstwa Magii i noc spędzi w wynajętym pokoju hotelowym, a z dniem jutrzejszym Aurorzy odprowadzą Pana z powrotem do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Oficjalnie zamykam na dziś posiedzenie sądu. – Pani Nott tym razem wyszła z sali pierwsza, a w ślad za nią wybrał się Minister Magii. Dopiero wtedy dotychczas milcząca i niby obojętna na wszystko Pani Auror w przykrywce mogła znowu przemieścić kajdanki na dłoniach Sahira i wyprowadzić go z sali.


[z/t wszyscy]

Sahir Nailah: +8PD


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Wto Cze 09, 2015 10:21 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Sob Maj 23, 2015 5:07 pm
Z samego rana dnia dzisiejszego para Aurorów, która kilka dni temu wyprowadzała ze szkoły Sahira Nailah'a, zgłosiła się nieoczekiwanie po Alexandrę Grace. Dziewczynę potraktowano jednak delikatnie: nie musiała znosić kajdan na rękach, nie robiono szumu wokół jej osoby i starano się wyprowadzić ją ze szkoły, nie zwracając na siebie nadmiernej uwagi, ale nawet w tym konkretnym czasie, kiedy dorośli przemierzali spokojnie korytarze Hogwartu, bez lekkiego echa nie przeszło, że Ministerstwo wzywa do siebie kolejnego ucznia i świat zwraca oczy coraz silniej na angielską Szkołę Magii i Czarodziejstwa. W tym przypadku Panna Grace dzień wcześniej została listownie poinformowana, iż pod eskortą ma się stawić w Ministerstwie Magii na specjalną rozprawę sądową. Szczegóły miały zostać przedstawione już na miejscu.
Kiedy cała trójka, dzięki teleportacji w budkach telefonicznych, dostała się w końcu do Londynu godzinę przed rozprawą, Pannę Grace nie czekało na szczęście stado reporterów - zrobiono jej ledwie jedno zdjęcie, a potem ukryto bezpiecznie w ogromnym budynku Ministerstwa Magii, prowadząc przez kolejne piętra i korytarze. Świadek musiał stawić się dużo wcześniej, żeby mieć absolutną pewność, iż znajdzie się on na czas w sali sądowej – jednak nie kazano uczennicy siedzieć na miejscu i najlepiej nie oddychać. Miała dojście do niewielkiego bufetu, do ogólnie dostępnych korytarzy, więc mogła spacerować, kupić coś do zjedzenia, ale bez opuszczania samego budynku.

Kiedy zbliżał się czar rozprawy, jeden z Aurorów w końcu zgłosił się po Alexandrę i otwarto przed nią ogromne wrota sali sądowej, na której w centralnej części już czekało na nią masywne, ozdobne krzesło. Poza uczennicą w sali znajdowało się dwóch strażników przy drzwiach, Auror który ją wprowadził, trzyosobowa ława świadków siedzącą z boku i sędzina Septima Nott, zasiadająca przy ogromnym biurku i najwyraźniej pełniąca w tym pomieszczeniu rolę władzy najwyższej. Obok na jej biurku postukiwała cicho maszyna do pisania, raportująca dzisiejsze zajście na papierze.
- Dzisiejszym przesłuchiwanym świadkiem jest Pani Alexandra Grace, lat piętnaście, zamieszkała w Wielkiej Brytanii, dotychczas nie karana. – sędzina rozpoczęła swoją powitalną mantrę, kiedy tylko świadek zasiadł na krześle. - Ze swojego miejsca pouczam Panią, że w tej sali obowiązuje prawo mówienia prawdy i tylko prawdy. Każde kłamstwo albo zatajenie będzie pociągało za sobą surowe konsekwencje. Informuje również, że przysługuje Pani prawo składania zeznań przed sądem, tak samo jak odmowa ich składania; jaka jest Pani decyzja? – stalowo szare oczy odlepiły się od pliku dokumentów i wbiły się w dziewczynę, oczekując od niej odpowiedzi.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Sob Maj 23, 2015 7:05 pm
Powinna się cieszyć tak? Sprawiedliwość przyjdzie i inne takie... no tak. Teoretycznie. Wszystko w praktyce wygląda inaczej. Nie miała zaufania do ludzi, których nie zna. Nie mówiąc już o tym, że na temat, który miał zostać poruszony, nie miała chęci rozmawiać. Tylko, czy ją ktoś o zdanie pyta? Sama siebie również nie mogła zrozumieć. Niby nie powinna nie chcieć brać w tym udziału. Tu przecież rozchodziło się o to, co ważne. A mimo wszystko taka wizyta, nieważne jak przeprowadzono, niczego nie zmieniała. Samo to, że to się działo było wystarczająco niejasne. Nie mogła zrozumieć dlaczego. Odpowiedź, jaka się jej nasuwała była najbardziej logiczne. Co nie zmieniało faktu, że wcale się jej nie podobała. Tyle, że Sahir z pewnością nie mówiłby o tym bez powodu. Tak dokładnie, jego podejrzewała o to, że się tutaj znajduje. W końcu wszyscy mówili o przesłuchaniu. Tam mogły paść słowa, które zaprowadziły ją tutaj. Tylko po co? Czyżby o tym, co się wydarzyło też powiedział? A może wręcz przeciwnie? Może sami jakoś do tego doszli? Za dużo pytań. Mózg jej się od tego przeżyje. Miejsce, okoliczności... to ją przerastało. Sam Londyn nie był jej obcy. Po tylu latach podróżowania na trasie Linlithgow-Londyn, aby stawić się na peronie odwożącym do szkoły znała bardzo dobrze to miasto. Mimo tego wydawało się jej tego dnia szczególnie nieprzyjazne. Pewnie to ta aura stresu to spowodowała. Lubiła wiedzieć, co się dzieje i dlaczego. Bycie przygotowanym zawsze koiło jej nerwy. A teraz znowu znalazła się w sytuacji, które pojąć nie mogła. To znaczy, oczywiście, że jakieś informacje miała. Tyle, że nikt ani nic nie mogło ją na to przygotować. A nieznane zawsze przeraża ze względu na to, że po prostu trzeba wtedy żyć zasadą "Spodziewaj się niespodziewanego". To niespodziewane zaś mogło być tak dużym wszystkim, że ciężko jej było wymyślać nawet potencjalne scenariusze. Nic nie zjadła przed wejściem, nic nie robiła. Nawet się nie uśmiechała. Oddychała tylko i miała badawczą miną, jakby ściany miały zakodowaną odpowiedź, a ona musiała zaledwie złamać szyfr. Na nic nie zwracała uwagi, ale miała tak przez całą drogę. Była zbyt zaabsorbowana swoim myślami.
Wreszcie jednak z amoku została siłą wyciągnięta i nim dobrze zdążyła się rozejrzeć, znajdowała się na sali, a sędzina już mówiła. Alexandra dalej miała tą samą badawczą minę. Nigdy nie była w mugolskim sądzie, ale tutaj jakoś specjalnie się to nie różniło raczej. Tak samo nie wywołuje miłych wrażeń. Te czytanki brzmią, jak na bardzo drętwej stypie osoby, której i tak nikt nie lubił. A gdy kobieta zaczęła na nią patrzeć to, cóż... Bazyliszek by nie pogardził.
- N... - Wymamrotała jedną literkę, by zaraz sobie pomyśleć Nie. Tylko tchórze nie potrafią mówić prawdy i to właśnie sprawiło, że musiała podjąć inną decyzję. Jednakże - to co łatwe nie jest słuszne, więc posłuchała tej części swojej duszy, która właśnie to jej wypomniała.
- Będę zeznawać - stwierdziła już pewnie, choć jej móżdżek bardziej cieszyłby się z innej odpowiedzi. Co jednak miała zrobić? Sumienie jeszcze działało, a ono na ustępstwo by nie poszło.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Sob Maj 23, 2015 9:27 pm
Zeznawanie w charakterze świadka było swego rodzaju quasi-przymusem, dawało jasny obraz tego, że sądowi bardzo zależy na zdaniu i wspomnieniach konkretnej osoby, i to do tego stopnia, że karą oraz nie-unikalnością tego zdarzenia grożono już w liście. Oficjalnym językiem, ale jednak. Wszystko dlatego, by stawić niewinną dusze przed obliczę sądu i spytać, czy chce w ogóle wnosić cokolwiek od siebie do te sprawy. Dla jednych było to niezwykle głupie, ale ostatecznie sędzina nie była Śmiercią, nawet na mecie (i właściwie to tylko na mecie) można jej było odmówić. Wtedy Panna Grace nie zostałaby pociągnięta do żadnej odpowiedzialności, wszyscy tu zebrani bez słowa skargi ani piętnowania, odesłaliby ją z powrotem do szkoły. Genialnością tego przedsięwzięcia był fakt, że już tutaj siedząc praktycznie każdy podejmował decyzje złożenia zeznań. To była gra warta świeczki i zbierania tu grupy ważnych osób.
- Dobrze więc. - po kobiecie pokroju Pani Nott, o stoickim i surowym charakterze pociągłej twarzy, ciężko było zauważyć jakiekolwiek śladowe oznaki emocji. - Została tu Pani wezwana w charakterze świadka w sprawie morderstw, jakie na przestrzeni kilku miesięcy miały miejsce w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Podejrzanym w tej sprawie jest czarodziej Vincent Nightray, który na tamten okres piastował tam pozycję nauczyciela Numerologii. Czy była Pani jego uczennicą? I czy łączyły Panią i podejrzanego relacje inne niż nauczyciel-uczennica? – padły pierwsze dwa, najbardziej ogólne pytania. Jednak, by w pytaniu nie wplątały się żadne dwuznaczne nieporozumienia sędzina podjęła decyzję rozwinięcia go do momentu, w którym będzie miała absolutną pewność, że wszyscy zebrani, na czele z przesłuchiwaną, właściwie zrozumieją pytanie: - Pytam tu o to, czy Pani kontakty z oskarżonym ograniczały się jedynie do najogólniej rozumianych dziedzin szkolnych jak lekcje, dyżury na korytarzach oraz posiłki w sali.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Pon Cze 01, 2015 7:24 pm
Człowiek zawsze ma wybór, ale nie każdy z nich należy do właściwych. Przemierzając zdradzieckie drogi życia można przekonać się o tym nie raz. Od najmniejszej decyzji zaczyna się kurs do tych większych i bardzo istotnych. W pełnej niepewności głowie Alexandry (której twarz obecnie jak najczystszy prószący śnieg na najwyższych szczytach górskich) było jeszcze miejsce na przemyślenia. Idąc z ich nurtem musiała zdecydować się na to, co uważała za najsłuszniejszą decyzję. Strach nie powinien zakrywać tego, co ważne. Niczym mgła przysłania trzeźwość osądu. Trzeba było rozwiać wszelką wątpliwość. Nie chodziło tylko o fatygę tych wszystkich ludzi. Nieważna była w tym nawet ona sama. Tutaj chodziło o prawdę. Jak mogłaby spojrzeć komukolwiek w oczy, gdyby okazało się, że jest idealistką, która rezygnuje z wyznawanych wartości w chwili, gdy coś wymaga od niej niemiłych doznań? Nie dałaby rady. Życie ze świadomością, że jest Gryfonką, której portki trzęsą się z powodu mówienia prawdy, choć normalnie gada, aż za wiele, byłoby niemożliwe. Może ludzie by nie osądzili tego tak. To dziecko. Zagubione, strachliwe i jeszcze nie do końca nakierowane dziecko. Uczennica, która miała więcej szczęścia niż rozumu już wiele razy. Pozwalając sobie na kolejną złą decyzję, niezgodną z jej moralnością, musiałaby znienawidzić samą siebie. A jak tu żyć, gdy patrząc w lustro nie znasz osoby, którą w nim widzisz?
Słowo "Hogwart" i "morderstwo" w jednym zdaniu przyprawiło ją o ciarki. Tak samo jak i kobieta, która do niej przemawiała. Dlaczego to wszystko jest... takie dziwne? Nie złe. Nie do końca. Ciężko wytłumaczyć to, co w niej siedzi obecnie. Powrót do tamtych wspomnień jest jak przykładanie rozgrzanego węgla do śladów po oparzeniach. Wystarczyło samo nazwisko jednak człowieka, by przyprawić ją o mdłości. Zamek był dla niej bezpieczną przystanią. Domem. Takie podkreślenie, że w jej szkole dzieje się źle... to tak, jakby powiedzieć komuś, że znaleziono ciała całej Twojej rodziny zamordowanej przez jego członka. Nie chciała tego tak widzieć. W sumie to najwygodniej czułaby się wtedy, gdyby nie musiała pamiętać tamtych wydarzeń, a przynajmniej wspominać tego, który zapodał jej pakiet wrażeń w 100% niechcianych. Ale pies już jest pogrzebany. Zgodziła się.
- Nie uczęszczałam na zajęcia z Numerologii - odpowiedziała na to pytanie najszybciej nie tylko dlatego, że pojawiło się na początku. Chodziło też o to, że nie musiała się jakoś specjalnie zastanawiać nad tym, co powiedzieć. Kolejne, niby ogólne pytanie sprawiało jej już trudność. Ogólne, czyli powinna umieć w prosty sposób się wysłowić. Kobieta wytłumaczyła je za chwilę nawet, więc wątpliwości istnieć nie powinny. Tylko jak wyjaśnić to tak, by zostało zrozumiane? Cóż, prostymi słowami można mówić wielkie rzeczy, trzeba je jednak pierw dobrać. Ona nie miała czasu na zbytnie zagłębianie się w samą siebie i kontemplację jak to przedstawić by wypadało.
- Tylko do pewnego momentu było normalnie. Tak więc nie, moje relacje z podejrzanym nie ograniczały się już później do czystej relacji uczeń-nauczyciel - Nie mogła i nie chciała tego tłumaczyć. Czuła jednak, że doczeka się za chwilę tego, co odsuwała od siebie. Wspomnienia zapukają do drzwi porządniej, a ona nie będzie miała jak przed nimi uciec. Przecież to kwestia kilku słów. Będzie musiała powiedzieć wiele rzeczy. Teraz jednak nie chciała być wyrywna. Odpowiadać na pytania, to przecież tych ludzi interesuje. Głos miała już spokojniejszy, ale mimo to lekko drżący. Strach jest irracjonalny, ale wciąż egzystuje. Żyje w jej głowie. Karmi się obawami. Zatrzymywała go. Chciała powiedzieć stop. Tylko komu? Sobie, czy sędzinie? A może światu? Co chcą usłyszeć? A raczej - po co i dlaczego ona miałaby wiedzieć coś, czego inni nie mogliby powiedzieć? Ach, oczywiście. Tylko panna Grace ma taki prywatny życiowy rollercoaster finansowany przez Los.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Czw Cze 04, 2015 8:37 pm
Sędzina na moment oderwała wzrok od dziewczyny tylko po to, by zanotować coś na poboczu grubego pliku dokumentów, jakie miała pod sobą. Ta obszerna notatka chwilę jej zajęła, więc po klarownej odpowiedzi ze strony Alexandry, na sali zapadła cisza przerywana tylko końcowymi postukiwaniami magicznej maszyny do pisania.
- Rozumiem. - podjęła, odkładając pióro z powrotem do kałamarza i zaplatając dłonie na biurku. - Proszę więc opisać Sądowi okoliczności pierwszego spotkania z oskarżonym oraz opowiedzieć jak doszło do tego, że kolejne zaczęły odbiegać od normy relacji nauczycielsko-uczniowskiej. - poleciła przypatrując się dziewczynie z uwagą. Septima miała niezawodny dar wyczuwania tego, czy odpowiadanie nie sprawia jej świadkom zbytniego dyskomfortu albo nie otwiera zasklepionych już ran. Co prawda dar ten w większości przypadków wcale nie zwalniał jej z powinności zadawania pytań, ale zawsze pozwalał przemeblować pytanie tak, by nie sprawiło bólu. Albo pozwolić w odpowiednim momencie nie wchodzić odpowiadającemu w szczegóły.
- I określić czym odbiegały od takowej normy. Jest to pytanie, na które Pani odpowiedź jest niezbędna, ale tym razem może się Pani posiłkować możliwością opowiedzenia ogólnikowo. Kwintesencją do której Sad dąży, to spytanie, czy oskarżony Vincent Nightray podczas nauczania w Hogwarcie zmuszał Panią do czynności sprzecznych z Pani oraz ogólnie przyjętą moralnością, albo wykorzystywał Panią, łapiąc tym samym prawa Świata Magii oraz Prawa Człowieka?
Ta sama regułka. Znowu. I odpowiedź tez zapewne będzie zbliżona.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Czw Cze 04, 2015 10:55 pm
Cisza. Za jakie grzechy musiała i ją przeżywać? Tak naprawdę nigdy nie miała z nią jakiś większych problemów. Ale w stresowej sytuacji była ja zwiastun wielkiego wybuchu. Miejsce, ludzie, to o czym ma mówić... wszystko to wystarczająco grało jej na nerwach. Do tego chyba marsz żałobny ze specjalną dedykacją. Nikt jej tam nie kroił niby, ale jej mózg widział to inaczej. Ściślej - jej dusza podzieliła się na dwa obozy. Pierwszy był spokojny i alexowaty. Drugi był spanikowany i tchórzliwy. Ten drugi miał sporą amunicję na nieszczęście pierwszego.
Rozumiesz? Ha! Świetnie. Mogę iść do domu? - takie pytania prawdopodobnie siedziały w głowie dziewczyny, ale ciężko stwierdzić, co tak naprawdę siedzi pod tą czaszką. Jedyne, co widać na pierwszy rzut oka to to, że nawet oddech musiała pilnować. Słaba sprawa, co?
- Poszłam do oskarżonego po odpowiedzi na swoje pytania. Wydawał się najbardziej kompetentną osobą do tego, gdy nauczyciel OPCM nie był obecny na terenie zamku i nie mógł udzielić odpowiedzi na moje pytania. Już pierwsze spotkanie odbiegało od normy i było chyba jedynym - Tak unikała wypowiedzenia tego nazwiska, jak i oddychała ciężko, ale wciąż w miarę dopilnowywała, by były to oddechy niezbyt szybkie. Nie chciała tego wspominać. Blokowała wszystko, by móc odpowiadać rzeczowo i konkretnie. Nie rozmyślając nad tym, co wspomina. Ani by nie powiedzieć za dużo. Była pewna, że nikt jej nie uwierzy. Nikt nie będzie jej słuchał.
Nigdy nie słuchali, więc niby czemu miałoby to ulec zmianie?
- Oskarżony przyznał się podczas tego spotkania do wielu czynów niezgodnych z jakimkolwiek prawem, jak i dokonał rzeczy niezgodnych z prawem - Oskarżony, oskarżony, oskarżony.
Tak, celowo unikała użycia słowa profesor, nauczyciel, czy tez samego nazwiska. Nogi się jej telepały dosyć mocno, ale musiała coś powiedzieć. Gdyby zamilkła byłoby źle. Byłaby tchórzem. Ale każde słowo zbliżało ją do tamtych wspomnień. Jakie pytanie padnie teraz? Co będzie musiała wspomnieć?
Napis "TOY" wyryty na jej twarzy, który rozerwała później, by nie dać tamtemu potworowi satysfakcji? Krew, szarpanie za włosy, droga przez las? Samotność w tamtym miejscu i myśl, że to koniec? Klątwę, która sprowadza na nią ślepotę?
I Sahir, który ją stamtąd zabrał... Sahir. Matko, co z nim się teraz dzieje? Alexandra chciałaby wiedzieć, skoro jest jedyną osobą, która mogła ją w to wpakować. Tak samo, jakby chciała, żeby teraz przyszedł i kazał się jej ogarnąć.
Ale go tam już nie ma. Znowu jest całkiem sama. Mogła tylko czekać na pytania i błagać swoje wnętrze, by nie pękło.
By miało siły powiedzieć to, co będzie od niej wymagane.
W końcu chciała pomóc tylko... tylko zwyczajnie, jak na dziecko przystało (którym jeszcze jest), bała się.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Pią Cze 05, 2015 12:07 am
Pani Nott przyglądała się zaistniałej sytuacji uważnie; jej uwadze nie umknęły drżące i zaciśnięte kolana uczennicy ani jej szybko wyrzucające z siebie odpowiedzi, zaciśnięte w poziomą kreskę usta. Dziewczyna bała się, to oczywiste, choć na dobrą sprawę nie miała czego. Ogromne, ciężkie wrota sali sądowej zamykały się na upiory przeszłości, więc jedyne z czym Panienka Grace jest zmuszona walczyć to z samą sobą. A była tu, aby pogrzebać tego potwora w zgniliźnie jego przewinień i by pomóc rodzinom zmarłych uzyskać wreszcie wiarygodna i poparta dowodami odpowiedź na pytanie: „kto zabrał im dziecko”?
- Do jakich czynów przyznał się Pani oskarżony? – pociągnęła temat. Chcąc wyciągnąć esencje z bezpiecznego jeszcze dla psychiki dziewczyny tematu, jaki był bardzo cenny dla tej sprawy. Była to jednocześnie szansa aby sprawdzić u bardziej wiarygodnego źródła czy składane wcześniej zeznania Pana Nailah'a były słuszne i czy pokryją się teraz ze słowami aktualnego przesłuchiwanego.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Pią Cze 05, 2015 1:19 pm
Alexandra nie ufała dorosłym. Stąd wynikał jej strach. W końcu, gdy przyszła po odpowiedzi została potraktowana bardzo brutalnie. Nie mówiąc już o tym, że nie miała ani krzty wiary w to, że ktokolwiek uwierzy w jej słowa. Nie chciała jednak decydować za innych ludzi. Powie, co wie, a co z tym zrobią... cóż, jak zwykle ta część pozostaje w dłoniach świata i rozumków człowieczych, nie jej. W jej planie miało być tak, że ona nie ma już okazji do mówienia o tym. Los jednak chciał to musiał mieć. Teraz nie było miejsca na kłamstwa. Nie mogła uciec, milczeć, czy też po prostu zmienić temat. Teraz każdy będzie mógł mieć do niej pretensje, że nie powiedziała tego wszystkiego wcześniej. I to prawda, była samolubna jeśli o to chodzi. Nie chciała narażać ludzi, których zna ani siebie. Przez co zginęli ludzie.
Zawsze wszystkie błędy kończą się na tym, że nie zrobiła nic. A teraz? Teraz już jest za późno. Żadne słowa tego nie zmienią.
- Od czytania prywatnej korespondencji, przez uznawanie ludzi za zabawki, a innych za swoją własnością oraz znęcanie się nad nimi, aż po jawne przyznanie się do sprawowania opieki nad istotą zwaną Bazyliszkiem i wykorzystywaniem go do swojej własnej rozrywki w postaci siania chaosu i cierpienia na terenie Hogwart'u - Żadnych szczegółów. Konkrety i w miarę bez emocji, a raczej na tyle, ile się dało to w ten sposób przedstawić. Jej odczucia nie są aż tak istotne. Chodziło przecież o łamanie prawa. Ustaliła w swojej czapie, że odpowiada się na zadane pytanie i nic więcej. W ten sposób umiała jeszcze zachować spokój.
Jeszcze, ale na jak długo?
Strach zawsze jest irracjonalny. Strach zawsze się pogłębia. Strach przyćmiewa myśli.
Strach zabija.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Pią Cze 05, 2015 1:50 pm
Zeznania uczennicy potwierdzały, iż Vincent Nightray mógł być wspomnianym Władcą Nocy, który dał o sobie znać na Balu Bożonarodzeniowym, posiłkując się krwią jednego z uczniów, jak i samym uczniem. Dodatkowo już znaczna część słów Panny Grace pokrywała się z zeznaniami wcześniej przesłuchiwanego Pana Nailah'a, ale nie była to jeszcze tak znaczna część, aby usatysfakcjonować sąd.
- Czy była Pani świadkiem znęcania się oskarżonego nad konkretnymi uczniami Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie? - dopytała rzeczowo. Chciała nazwisk i miała nadzieje, że młodzutka Gryfonka będzie potrafiła wymienić chociaż jedno.
Była jeszcze jedna sprawa, jaka była w tym momencie bardzo istotna, ale do której dotarcie znacznie utrudniały aż zbyt mocno rzeczowe odpowiedzi świadka. Sędzina nie mogła naprowadzać swojego rozmówcy, chciała okrężną droga sprawdzić, czy wszystko o czym mówi oboje uczniów jest prawdą i czy dostanie właśnie na tej rozprawie ostateczny, ogromny dowód, jaki na zawsze pogrzebie starego wampira w dole wraz ze wszystkimi jego grzechami. Sprawa wreszcie zostanie zamknięta, winni i niewinni dostaną to na co zasłużyli, a ofiary tego potwora zyskają wreszcie spokój i już nikt nie będzie ich niepokoił.
Jeszcze tylko dzisiaj. Dziewczyna musiała być dzielna.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Pią Cze 05, 2015 4:13 pm
Nigdy nie nakarmione ramie sprawiedliwości... ach! Na co ty się porwałaś dziewczyno, że teraz znowu wracasz do tego wszystkiego z czym małym krokami nauczyłaś się żyć? Spokoju już nigdy nie będzie. Może być tylko ukojenie, ale i ono nie przyjdzie zbyt szybko. Martwym żadne śledztwo życia nie zwróci. Skrzywdzonym na nic sprawiedliwość, bo blizny na duszy, czy też ciele pozostaną. To tak jakby było to tylko formalnością, która co gorsza, może nie mieć miejsca, bo przecież nikt nie musi ufać w niczyje słowa do końca.
- Nade mną i wiem o tym, że skrzywdzonym jest jeszcze inny uczeń - Sahir... praktycznie niósł ją przez las. A potem na miejscu padł. Bądź, co bądź ona nie waży tonę i to nie dlatego. Do tego ten człowiek mówił o jego cierpieniu. Że nie warto go zabijać, bo tak ładnie cierpi... Chory psychol. Jak miała niby czuć się lepiej mówiąc to wszystko? Karanie martwych daje nam znać tylko o tym, że wcześniej coś zostało przegapione. Nic już nie zmieni tego, co się wydarzyło.
Sponsored content

Stara sala rozpraw - Page 2 Empty Re: Stara sala rozpraw

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach