Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 3 Empty Re: Stara sala rozpraw

Pią Cze 05, 2015 4:56 pm
To fakt martwemu niż życia nie zwróci i stanowczo nie ukarze, ale wszystko do czego doszło nie było winą sądu: bądź co bądź to dzieci same wymierzyły karę i ciężko roztrząsać to czy było to wyjście lepsze czy gorsze. Ukróciły swoje cierpienia w jeden z najbardziej okrutnych i zostawiających na psychice ślad, sposobów z palety wszystkich dostępnych. Ale prawo rządziło się innymi zasadami – usilnie chciało sprawiedliwości i nie chodziło tu tylko o formalne rozdrapywanie pokrzywdzonym ran i trzymanie rodzin w niepewności, ale pełne poparcia i dowodów stwierdzenie, że wszelkie zarzucane winnemu czyny leżały na sumieniu tylko jemu. Czy nikt inny nie starał się zrzucić na niego winy.
- Jaki to uczeń? - Septima nie dawała za wygraną, choć rozmowa z ta uczennicą przypominała teraz wyciskanie cytryny: szło opornie i gęsto, a na dodatek na dłuższa metę szczypało palce; ale trzeba było to doprowadzić do końca.
- Czy poza znęcaniem się psychicznym, oskarżony, dopuścił się naruszenia Pani fizyczności albo zdrowia?
Magiczna maszyna do pisania stuknęła ostatni raz, wybijając na dokumencie znak zapytania i zatrzymała się, czekając na odpowiedź.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stara sala rozpraw - Page 3 Empty Re: Stara sala rozpraw

Pią Cze 05, 2015 8:25 pm
Nawet jeśli winnemu zarzucą coś, czego nie uczynił to czy będzie to znowu takie złe? Czy nie zasłużył sobie na to, by gnić? To pytanie, choć brutalne, żyje w ludzkich podświadomościach. I wcale nie jest proste, bo między tym, co słuszne, a tym, co czujemy, jest wielka przepaść. Tak naprawdę zawinili wszyscy i nikt. Losu nie da się po prostu przewidzieć w sposób, którego byśmy pragnęli. Zmienienie tego, co było jest niemożliwe. Pozostawało wierzyć w to, że coś się zmieni. Że to, iż sprawiedliwość przyjdzie późno jest lepsze niż gdyby nie było jej wcale. Tyle że to wcale nie daje takiego pocieszenia. Alexandra nie czuła się dobrze, gdy ten człowiek żył, ale mimo wszystko wcale nie czuje się jakoś wspaniale po jego śmierci. To, co zrobił będzie miało skutki w przyszłości. I nikt i nic tego nie zmieni. Jego życie było dla niej nic niewarte wtedy, a teraz... teraz jest takim tym bardziej. Ale każdy chciałby być po prostu wolny. Czy można karać ofiarę za to, że chce się bronić przed drapieżnikiem?
- Sahir Nailah - Sahir... Sahir... ile rzeczy musiał robić? Co by z nim było gdyby nie tamten człowiek? Jak wiele rzeczy mogłoby się potoczyć inaczej? Kim byłby, gdyby nie Vincent? Alexandra nie wiedziała dokładnie, co się działo między nimi. Miała jednak pewność, że nie pijali raczej popołudniowych herbatek przy ciasteczkach i nie rozmawiali o ćwierkających ptaszętach w gniazdach.
- Tak - Tyle? Nic więcej nie powiesz? Ha! Moja droga, nie chcesz, prawda? Chciałabyś pomilczeć, nie pamiętać tego. Coś ostatnio często myślisz o tym, by pozbyć się swoich wspomnień. A przecież tak je cenisz! Kochasz i nienawidzisz równocześnie... Ciężko zdecydować, co gorsze, prawda? Życie bez przeszłości, czy z jej bagażem.
Nie mogłaś jednak czekać. Nie chciałaś już tam stać. Nie możesz tak w nieskończoność. Przecież umiesz mówić. Ba! Mówisz długo i bezustannie. Może teraz coś jednak z siebie wyrzucisz, jak już masz okazję?
- Oskarżony prawie pozbawił mnie życia i rzucił klątwę, której skutki będę odczuwała do końca swoich dni - U normalnego człowieka zaczęłyby się pewnie zbierać łzy.
Ale ona nie miała już siły na płacz. Jej gałki oczne były wyschnięte, podobnie jak jej serce. W środku obecnie było tylko błaganie o to, by mogła już sobie pójść i nie mówić dokładniej. Wystarczy na jej twarzy ten smutny uśmiech, który powrócił właśnie na jej twarz, by po prostu czuć to, co ona.
Bo nie mogła się z nim żegnać. Uśmiech zawsze na twarzy, choćby świat się walił. Nawet gdy mówi o czymś, co zniszczyło jej plany i marzenia. Łatwiej wyczytać coś z twarzy człowieka niż z jego słów.
Przynajmniej jej ciało teraz krzyczało o wiele więcej niż jakiekolwiek słowo, które tego dnia wypowiedziała.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stara sala rozpraw - Page 3 Empty xxx

Pią Cze 05, 2015 9:19 pm
Bingo, dokładnie na to sędzina Septima Nott czekała. Nawet jeśli przez jej twarz nie przewinęła się żadna emocja, odetchnęła w duchu i cofnęła delikatnie plecy, żeby oprzeć je o wysokie krzesło, po czym łagodnie otworzyła dokumenty i zaczęła odpisywać kolejno trzy kartki, zamaszystym potwierdzeniem.
- To wszystko, Panno Grace. - odparła stara czarownica, najpewniej w czterech słowach zamykając pragnienia osowiałej uczennicy co do rychłego opuszczenia tego miejsca. - Sąd dziękuje za to, że stawiła się Pani przed jego obliczem i podzieliła zeznaniami. Jest Pani w ostatnim przesłuchiwanym w tej sprawie i Pani cenne słowa uratowały wspomnianego wcześniej ucznia od ogromnych konsekwencji.
Zadowolona, Grace? Spłaciłaś dług. Uratowałaś chłopca od wiezienia.
Sędzina zatrzasnęła dokumenty z cichym plaśnięciem, a maszyna notowała ostatnie linijki w dokumentacji.
- Aurorzy, którzy dziś odebrali Panią ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, teraz odprowadza Panią z powrotem do placówki. Ze swojej strony mogę jedynie życzyć Pani udanej reszty dnia i bezpiecznej podróży. - podniosła się i jako pierwsza opuściła salę.

Dwójka Aurorów uśmiechnęła się do Alexandry nikle i z taką samą delikatnością i wyczuciem nakłonili ją do opuszczenia sali, a następnie, posiłkując się teleportacją, przetransportowali ją na miejsce przed Wielkiej Sali. Tam pożegnali się życząc mniej więcej tego samego, co Panna Grace usłyszała w sali sądowej i zostawili ją samą.
To już był koniec. Nadszedł wreszcie moment na to, by Nightray'a przysypał piasek czasu.


Z/t wszyscy

Alexandra Grace: +8PD
Sponsored content

Stara sala rozpraw - Page 3 Empty Re: Stara sala rozpraw

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach