Miodowe Królestwo

Dorcas nie tyle wyszła, co wybiegła z zamku. Drogę do wioski pokonała szalonym sprintem, który chyba nie całkiem przystawał dziewczynie w jej wieku, ale kto by się tam tym przejmował? Założyła się z Marleną, że pierwsza dotrze do Miodowego królestwa i oczywiście wygrała! To, że przez chwilę po przekroczeniu progu sklepu nie mogła złapać oddechu, to całkiem inna historia. Szczerzyła się radośnie do sprzedawców, jednocześnie opierając dłonie na biodrach i oddychając ciężko. Kilka chwil po niej do sklepu zaczęli wchodzić inni uczniowie, których w tym szalonym pędzie wyprzedziła po drodze i zostawiła spory kawałek z tyłu.
Z przyjemnością utonęła w rozgadanym tłumie. Zdjęła z głowy czapkę, poluzowała szalik i zaczęła rozglądać się po sklepie. Na co miała ochotę? Głupie pytanie, na wszystko! Na co ją było stać? To zdecydowanie lepsze kryterium. Ostatnio nie powodziło im się tak dobrze jak kiedyś, bo renta po ojcu to trochę za mało na utrzymanie domu, opłacenie opieki dla pani Meadowes i jeszcze zadbanie o potrzebny Dory. Byłoby gorzej, gdyby nie oszczędności i pomoc przyjaciół rodziców. Gdyby nie oni to kto wie? Może Dorcas nie wróciłaby w tym roku do szkoły tylko od razu zaczęła szukać pracy? Rozważała to w czasie wakacji, gdy przeglądała rachunki. Złota w skrytce ubywało w zastraszającym tempie. Teraz jednak nie zaprzątała sobie tym głowy. Była w wiosce. Wciąż była gryfonką, uczennicą  Hogwartu. Wciąż mogła być głupia, nieodpowiedzialna i infantylna. Jeszcze do końca tego roku.
Po chwili wahania zdecydowała się na paczkę lukrecjowych pałeczek. Zapłaciła za nie, korzystając z tego, że kolejka nie była jeszcze zbyt długa. Schowała zakupy do kieszeni, a wcześniej jedną z czarnych pałeczek wcisnęła w kącik ust. Rozkoszowała się gorzkim smakiem lukrecji, jednocześnie obserwując liczne czekolady wystawiane na sprzedaż i zastanawiając się, która wygląda najbardziej kusząco.

Kiedy już wyszła z Trzech Mioteł stwierdziła, że warto byłoby się przejść do Miodowego Królestwa i uzupełnić zapas łakoci, oraz sprawić kilka niespodzianek rodzicom i znajomym na święta. Galeonów na szczęście jej jeszcze nie brakowało - a jak coś zawsze będzie mogła jakoś je zdobyć, czy to poprzez udzielanie korepetycji, czy też innego rodzaju zajęcia. Owinęła się szczelniej swoim gryfońskim szalem, poprawiła rude kosmyki wchodzące jej do oczu i weszła do środka. Powitał ją zapach różnego rodzaju łakoci, które wywoływały u niej ślinotok. Jabłecznik poszedł już w zapomnienie - teraz liczyły się te stosy kolorowych i niezwykłych słodyczy. Mieli tu naprawdę wszystko! Począwszy od pieprznych diabełków, ślimaków-gumiaków, ciastek z owocami, faszerowanymi musem smokami, a skończywszy na pałeczkach, gałkach lodowych, wielkich czekoladach i innych niezwykłych smakowitościach. Lily była tym tak wszystkim pochłonięta, że nie zauważyła Dorcas. Ale cóż się dziwić! Wszak w Miodowych Królestwie panował spory tłok.

Z racji tego, że wypad do Hogsmeade został zakończony dziewczyny wróciły do Hogwartu.


Rachunek:

Lily Evans:
2x mega duża czekolada (2x 7 sykli i 11 knutów)
4x czekoladowa żaba (2x 2 sykle)
5x piszczące myszki (5x 2 sykle i 21 knutów)

Razem: 1 galeon, 15 sykli i 15 knutów

Dorcas Meadowes:  
1x paczka lukrecjowych pałeczek (9 sykli i 25 knutów)


Razem: 9 sykli i 25 knutów

A więc oboje wybrały się do miodowego Królestwa, gdzie mają najlepsze słodycze. Uśmiechnęła się lekko pod nosem wchodząc do pomieszczenia, który uderzył w jej nos od razu zapach przeróżnych słodyczy. Sama ne planowała nic kupować, choć trochę się jej udało zaoszczędzić co prawda była to niewielka sumka, ale zawsze to coś.
-Planujesz kupić co konkretnego? - Spytała koleżanki po chwili, kiedy obie były już w środku. Podeszła do jednej półki z czekoladami i zaczęła przyglądać się kilkunastu nazwom słodyczy. W między czasie oczekiwała odpowiedź Kim.

Szła wesoło podskakując w stronę Miodowego Królestwa. Szczerzyła się jak małe dziecko, ale w duchu się martwiła, bo w końcu umówiła się z Greyem, a on się nie zjawił. Weszła do środka ciągnąc ze sobą Lizzy. Zaczęła patrzeć na czekoladowe żaby, potem na jakieś dziwne żelko podobne coś, ale jeszcze nic nie wybrała. Na pytanie dziewczyny wzruszyła tylko ramionami.
- Nie wiem. Zobaczę co mi się spodoba - uśmiechnęła się szeroko.
- Swoją drogą, mówiłaś, że się z kimś umówiłaś. Kto to taki?- jak zwykle nie owijała w bawełnę, tylko waliła prosto z mostu.

Chodząc i patrząc na te wszystkie czekolady aż ja trochę zemdliło i oparła się o ścianę która była wolna chyba jedyna w całym sklepie.
-Miałam się spotkać z Kyo, ale nie przyszedł. - Była szczęśliwa, bo mogła wyjść w końcu z Hogwartu, ale teraz jednocześnie czula się smutna, bo chłopak umówił się z nią i nie przyszedł w umówione miejsce.
-A ty z kim byłaś umówiona? - Spytała po chwili waląc prosto z mostu, tak jak ona ma to w zwyczaju.

Uśmiechnęła się szeroko słysząc z kim miała się spotkać brunetka. Pamiętała jak Kyo i Lizzy dogadywali się na imprezie, gdzie Azjata ją trochę wkurzył. Przestała grzebać w słodyczach i spojrzała na dziewczynę.
- To miała być randka?- nachyliła się do niej.- Ja się nie umiem z nim dogadać. Wkurza go to, że się cały czas uśmiecham, ale co ja za to mogę, kiedy to lubię?- nadal się uśmiechała.
- Ja miałam się spotkać z Greyem. kolega z mojego rocznika, ale jest kruczkiem - zaśmiała się.- Niestety wystawił mnie - posmutniała lekko, ale nikt nie miał prawa tego zauważyć, bo znowu się uśmiechała, więc nie było to dostrzegalne.
Spojrzała na fasolki wszystkich smaków.
- O, to sobie kupię - zawołała i wzięła jedną paczkę.

Spojrzała na Kim unosząc brew do góry, kiedy zaczęła się uśmiechać, nie rozumiała czemu się uśmiecha Fakt Kyo ma trudny charakter i trudno się z nim dogadać, ale ona nie widziała w tym nic trudnego. Może dlatego, że sama ma podobny charakter. Słowo na R zarumieniła się bardzo delikatnie lecz od razu pokiwała przecząco głową.
-Zwykłe koleżeńskie spotkanie, on ma dziewczynę. - Mruknęła cicho opuszczając głowę lekko, chciała żeby ich relacje się jakoś układały, ale szło tylko coraz gorzej w jej mniemaniu. Zauważyła, że wszystko ostatnio tylko psuje, a naprawić nie umiała totalnie nic. Pewnie taki był jej los czy coś.
-Też się lubię uśmiechać, ale mu to nie przeszkadza. - Nie wiedziała w jakim stopniu, albo po prostu tego nie mówił. Westchnęła cicho pocierając lekko swój policzek na której została niewielka cienka blizna po tm jak porysowała się piórem. Ona to ma szczęście w nieszczęściu.
-Mnie też wystawił jak widać. - Wzruszyła, a kiedy puchonka powiedziała, że sobie coś kupi mruknęła cicho "yhym". Nie chciała nic kupować, nie miała na nic ochoty, a kiedy patrzyła na rzeczy na wystawie dostawała oczopląsu.
-Wypiłabym gorącą czekoladę. - Dodała po chwili sama do siebie splatając palce na wysokości swoich ud.

Słuchała uważnie co mówi Lizzy. Uśmiechnęła się. Jak się cieszyła, że Lizzy nie pytała o jej relacje z Greyem, bo w końcu ona sama nie wie jakie one są. Dziwnie się czuła nawet myśląc o tym, a co dopiero komuś mówić. Grey był dziwnie pewny, ale zarazem nie pewny siebie. Nie potrafiła określić jego charakteru. W jednej chwili całuje ją bez żadnej krępacji, a w następnej chwili zachowuje się jak spłoszony zwierzaczek. To ją momentami irytowało, a najgorsze jest to, że dopiero teraz zaczęła go zauważać. Przecież chodzą na te same przedmioty.
Podeszła do lady i kupiła sobie fasolki. Będzie zabawnie jak w nocy nie będzie mogła zasnąć to sobie będzie podjadać.
- To nie wiem, nigdy go nie zrozumiem - zaśmiała się.- Ale może to dobrze, w końcu nie trzeba każdego lubić, a że wy się dogadujecie to znaczy, że tak ma być - mrugnęła do niej.- Będziecie jeszcze mieli okazję się spotkać - podeszła do drzwi.
- To chodźmy do jakiegoś baru - powiedziała i wyszła z pomieszczenia.
- A fasolki odkupie od kogoś - uśmiechnęła.- Będzie taniej - wyszczerzyła się.

[z/t] x2

Rachunek:

Kim Miracle:
1x Paczka fasolek wszystkich smaków

Razem: 10 sykli i 2 knuty.

Chodziła tam i tu, a konkretnie w pobliżu Miodowego królestwa. Nie była pewna czy chce tam wejść czy też nie. Jakże ona była niezdecydowana. Po chwili namysłu weszła do środka pomieszczenia i tak jak wcześniej od razu poczuła zapach słodyczy jakie są w tym sklepie. Jak była z Kim w sklepie jakoś nie mogła się zdecydować na nic konkretnego, bo myślała, że jeszcze spotka go gdzieś po drodze, ale myliła się. Więc nic jej nie zostało jak te ostatnie chwile spędzić w krainie słodyczy w którym jest od wyboru do koloru. Chodziła powoli między regałami spoglądając na słodycze. Kiedy była sama w sklepie nagle miała ochotę na prawie wszystkie słodycze z tego sklepu, ale wiedziała, że nie może wykpić całego sklepu, bo jej pieniędzy nie starczy, choć na cząstkę tego wszystkiego co się tutaj znajduję.
Po chwili chodzenia znalazła czekoladowe żaby! Wzięła sobie z trzy opakowania i wsadziła sobie do niewielkiego koszyczka jaki miała. Nie było tam wiele takich koszyczków, więc mała szczęście, że akurat się załapała na ten jeden. Uśmiechnęła się pod nosem chodząc między kolejnymi regałami ze słodyczami. Po chwili zapakowała sobie dwie mleczne czekolady oraz dwie białe. Następnie do jej łapek trafiły ciasteczka miętowe i o smaku dyni. Chodziła jeszcze między półkami w poszukiwaniu czegoś dobrego, albo ciekawego. W sumie ostatnio nudziła się na lekcjach więc udawałaby, że coś robi na lekcjach. A tu bam! Jak na zawołanie przed jej oczami pojawiły się cukrowe pióra. Będą idealne na jakieś nudne lekcje z eliksirów. Poudaje się, że nic nie będzie wiedzieć, a tu cap lizak do ust. Uśmiechnęła się od ucha do ucha. Przeszła się jeszcze kilka razy po sklepie sprawdzając czy czegoś by sobie jeszcze nie kupiła. Ostatecznie wrzuciła sobie jeszcze paczkę fasolek wszystkich smaków. Teraz już była pewna, że ma wszystko tego co potrzebuje na kryzys własnej osoby. Kiedy podeszła do kasy zapłaciła, zaś swoje rzeczy rzuciła do woreczka. Chowając ręce do płaszcza wyszła na zimne powietrze. To chyba był najwyższy czas by wracać do Hogwartu, bo nic tu po niej. Westchnęła cicho pod nosem. Zaczęła iść przed siebie by jak najbliżej znaleźć się jej ukochanego Hogwartu.

z.t

Kim też lubiła obserwować ludzi, poznawać ich przyzwyczajenia, ich zachowanie w danej sytuacji. uwielbiała to, dzięki temu poznawała i osobowość i sposób reakcji na różne sytuacje. Było to bardzo przydatne, a zwłaszcza w momencie, gdy dostanie się do wymarzonej pracy. Jeśli dostanie... Gdy chłopak wziął ją pod ramie i ruszył w ten sposób do Miodowego Królestwa dziewczyna zaśmiała się wesoło i od razu polubiła chłopaka. Lubiła takich ludzi. Też szła w ten sam sposób, a zważając, że Kimi była drobna i niska źle to nie wyglądało.
- Co masz zamiar kupić? Ja chyba wezmę czekoladę i żabę - zastanowiła się chwilę i weszła do Królestwa.
Od razu jej uśmiech się poszerzył. Uwielbiała to miejsce, było takie... superaśne. Od razu zaczęła oglądać różne słodycze.
- Hmm... może jakieś żelki się przydadzą - zamruczała do siebie, a potem spojrzała z uśmiechem na swojego towarzysza.- Więc co kupujesz?- zapytała.

Oczywiście, że się bardzo ucieszył, kiedy dziewuszka razem z nim zaczęła wesoło podskakiwać w stronę Miodowego Królestwa. Trochę optymizmu w tym nieco ponurym dniu nie zaszkodzi, a on się doskonale bawił, gdy choć na chwilę zapomniał o tym cholernie bolącym go policzku.
Gdy tylko zjawił się w środku Królestwa, w jego oczach rozbłysły małe iskierki, zaś usta szeroko się otworzyły - tyle słodyczy! Uwielbiał słodycze, kochał, ubóstwiał, no mógłby jeść tylko i wyłącznie je. Na początku nawet nie usłyszał tego, co mówi do niego Kim, ponieważ od razu rzucił się w stronę cukierków i zaczął porywać przeróżne rzeczy. Zgarnął do siebie między innymi trzy czekoladowe żabki, paczkę lukrecjowych pałeczek, musy-świstusy, gumy balonowe Drooblego i... no gdzie to?
- Co? Ja? Widziałaś może fasolki wszystkich smaków?
Wyszczerzył się w jej stronę i wyciągnął swój czerwony nosek zza szalika.