Go down
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Czw Lut 18, 2016 5:06 am
Dzisiaj był już poniedziałek, a kalendarz idealnie wskazywał 11 maja 1978 roku. Charles sam nie wiedział, kiedy dokładnie to zleciało. Wkrótce miały minąć dwa miesiące od tej rzeźni, która miała miejsce na błoniach. Analizował wszystkie szczegóły, zeznania i raporty dokładnie, próbując sporządzić odpowiednią listę na której będzie mógł oprzeć swoje wnioski, które miały trafić w ręce dyrektora, a następnie Ministerstwa, które trzymało rękę na pulsie. A skoro już o nim mowa... Po przygotowaniu herbaty dla siebie, panny Rhee i pana Ollivandera zajął krzesło na którym zazwyczaj siedziała aurorka, a ta zaś usiadła w jego fotelu, przeglądając kilka pergaminów, które akurat spoczywały na jego biurku. Myrninowi przez pięć sekund nerwowo drgała prawa powieka, aż w końcu zdołał się uspokoić, wszakże powinien być jej wdzięczny. To był koniec, została ostatnia osoba, a on sam był cholernie zmęczony i zaczynało się to odbijać na jego jeszcze bardziej zarośniętej niż zazwyczaj twarzy, co również nie umknęło jej czujnym oczom. Pozwolił więc jej na przejęcie steru przy ostatnim kawałku drogi, a sam przyjął zadanie spisania zeznań Caroline Rockers. Jeszcze trochę i będą mogli przekazać sprawę dalej.
Jeszcze trochę.
List do uczennicy został wysłany i podczas oczekiwania na jej przyjście mógł sobie pozwolić na zamknięcie oczu. Przynajmniej na chwilę. Widok kogokolwiek przy jego stanowisku pracy średnio mu się podobał. Wszak każdy miał jakieś dziwactwa. Dobrze, że miał herbatę.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Czw Lut 18, 2016 10:48 pm
Po otrzymaniu sowy, schowała swój amulet i dziennik pod łóżko, biorąc ze sobą jedynie różdżkę, która była koniecznym wymogiem na przesłuchaniu. Przyglądała się przez chwilę cienkiej, niemalże niewidocznej rysie, która biegła przez całą długość magicznego patyka. Pamiątka po niedawnym spotkaniu budziła w niej nieprzyjemne uczucie, które wręcz chciało rozerwać jej wnętrze na pół. Opanowała się niemniej, chowając różdżkę do kieszeni szaty. Wyprostowała się, strzelając palcami i obiecując sobie, że kwestią przebiegłego wilka zajmie się później jak już będzie po wszystkim. Westchnęła, poprawiła jeszcze rozpuszczone ciemne włosy i opuściła dormitorium, przechodząc przez cały Pokój Wspólny Slytherinu i kierując się w stronę wyjścia. Starała się opanować swoje myśli, skupić się na bezsensownych rzeczach w stylu odrabianych przez nią prac domowych, czy też porządkowaniu ciuchów w szafie. Zamknęła na chwilę oczy, starając się całkowicie odsunąć od siebie niepotrzebne emocje, które na spotkaniu z nauczycielem OPCM, aurorką i wytwórcą różdżek byłyby z całą pewnością problematyczne. Przywdziała maskę chłodnego spokoju i w końcu dotarła na I piętro. Przystanęła przy drzwiach gabinetu profesora Hucksberry'ego, zapukała w nie i gdy tylko usłyszała odpowiedź, nacisnęła klamkę i weszła do środka.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie z trójką dorosłych, zamykając za sobą drzwi i niemalże natychmiastowo kierując się w stronę pana Ollivandera ze swoją różdżką, którą wyciągnęła z kieszeni i która teraz spoczywała w jej zimnych, białych dłoniach.


[Różdżka niedawno wróciła z naprawy, bowiem została potraktowana zaklęciem Reducto. Co prawda działa, ale może sprawiać drobne problemy]
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Sob Lut 20, 2016 3:19 pm
Cała trójka dorosłych widocznie była już u kresu sił, przy czym w odróżnieniu od męskiej części loży szyderców, damska miała na podorędziu podkład i inne narzędzia do makijażu, którymi zasłoniła dziś rano cienie pod oczami i nadała twarzy złudnie świeżego wyglądu. Nie niwelowały one jednak zmarszczek, które czasem rodziły się tuż nad smukłym nosem kobiety, kiedy Panna Rhee, pochylona nad spisanymi wcześniej zeznaniami, zatrzymywała się wzrokiem dłużej na kawałkach wypowiedzi, w których była mowa o Pannie Rockers i robiła wtedy piórem szybkie notatki na osobnej kartce. Trwała więc cisza przerwana delikatnym podzwanianiem filiżanek, lekkimi chrząknięciami cierpiącego nadal na drapanie w gardle Ollivandera i skrobaniem pióra Pani Auror.
Cisza, którą przerwało pukanie, po którym Cara podniosła głowę i zerknęła na Pana Hucksberry'ego znacząco – niezależnie kto by nie siedział przy biurku, to był nadal jego gabinet i to od niego zależało, czy zezwalał na wejście czy nie. Zaproszenie prócz listu, przybrało jeszcze formę głośniejszego słowa i do sali zawitała kolejna i zarazem ostatnia uczennica. Wytwórca różdżek oderwał się od krzesła, stanął przy biurku na powitanie i uśmiechnął się całkiem ciepło, po czym z cichym, odrobinę ochrypłym „dziękuję”, przyjął różdżkę i zasiadł z powrotem na miejscu. Oglądał magiczny artefakt z niezwykłą, nawet jak na niego, ostrożnością. Cień bólu i konsternacji rozlał się na jego wciąż chorobliwie bladej jak papier twarzy.
- A cóż jej się najlepszego stało...? - przesunął łagodnie opuszkiem palca po bruździe na drewnie. - Dzień dobry, Panno Rockers.. – odparła w międzyczasie Panna Rhee, przymykając z lekkim stuknięciem plik spiętych dokumentów i przybierając na twarz oficjalny, przydatny w takich sytuacjach uśmiech, po czym spojrzała na Pana Ollivandera.
Mężczyzna znowu chrząknął i przyspieszył oględziny.
- Khym, tak, tak... Cis, to z pewnością cis. Wydaje się być cięższa, niż wtedy, kiedy ją robiłem, ale przy okazji lekko się wygięła przy rączce, by lepiej dopasowywać się do dłoni. Nie dzieje się to często, najwyraźniej u Pani nawet to drewno nie długo stawia opór. A w środku... - urwał i sięgnął po własną, rzucając na własność Caroline odpowiedni urok uwidaczniający historię jej przeglądarki zaklęć. Widma przesuwały się przed jego czujnymi, szarymi oczami i na moment drewno pokryło się jasną, niespecjalnie oślepiającą łuną. Bardzo krótki moment. - Widzę tu nagromadzenie naprawdę dużej ilości zaklęć, ból tego narzędzia, kiedy ktoś je krzywdził, konkretnie dwa razy, przy okazji nosi na sobie nieco zatarty ślad czegoś... Nie jestem pewien czego, ale wygląda mi to na zaklęcie czyszczące, ale nie potrafię stwierdzić kiedy go użyto - to mogło się odbyć zarówno dzisiaj rano, jak i dziesięć lat temu. Nie ma tu jednak jednoznacznych śladów Czarnej Magii, niektóre zaklęcia pojedynkowe są silniejsze, ale nie wychodzą poza najprawdopodobniej nawet te nauczane w szkolnym klubie. – skwitował mężczyzna i subtelnym zatoczeniem kółka w powietrzu odwołał widma, ostrożnie odkładając narzędzie na swoim biurku. Nadal zachowując się tak, jakby różdżka miała mu się posypać w rękach. Albo wręcz odwrotnie – jakby miała go ukąsić. Nie mógł oderwać wzroku od bruzdy.
Panna Rhee w tym czasie zdążyła przemieścić się nieznacznie na krześle, czyli przestać odgniatać sobie łokci na blacie potężnego biurka, na rzecz wygodniejszego oparcia się o fotel i wtopienia w niego zmarzniętych pleców. Ubrała dzisiaj stanowczo za cienką szatę, ciągle zapominała, że nawet mimo wspaniałej i ciepłej pogody na zewnątrz, Hogwart bardzo długo rozstaje się wewnątrz zimnych murów ze skostniałymi od chłodu paluchami zimy. Kobieta potarła swoje ramiona, wysłuchując uwag Pana Ollivandera i odprowadziła uczennicę wzrokiem do przeznaczonego dla niej siedziska, zapraszając ją do krzesłoprzysiąścia subtelnym ruchem dłoni.
- Nadal niesamowicie w tych murach chłodno, choć Pani, z dormitorium w lochach, pewnie i tak ma ciało zdecydowanie mocniej zahartowane. Mimo wszystko jednak, herbaty? - zagaiła sięgając do własnej filiżanki, która zdążyła już lekko ostygnąć, na tyle by nadal ogrzewać przyjemnie palce, ale przy okazji nie palić języka. Upiła dwa mniejsze łyki i objęła naczynie oburącz.
- Mamy w końcu co świętować, bo jest Pani ostatnią osobą na pochodzie przesłuchań i postanowiłam na tej ostatniej prostej wyręczyć Pana Hucksberry'ego w zadawaniu pytań. Niech się Pani tylko nie czuje pokrzywdzona, zasady przebiegu się nie zmieniają, tak samo jak osądy i podejście. A sądzę, że sama osoba, która je wykonuje jest już pomniejszym narzędziem. Jeśli jednak czuje się Pani z tym faktem niekomfortowo, proszę mówić śmiało. – kobieta zaplotła nogi w kostkach pod biurkiem i popukała cichutko palcami w ciepłe naczynie. - Jak Pani zapewne mogła się dowiedzieć od reszty uczniów, są to przesłuchania odnoszące się do incydentu, który miał miejsce na szkolnych błoniach 28 Marca. Może więc zaczniemy od ogółu do szczegółu: proszę mi opowiedzieć, możliwie jak najdokładniej, co robiła Pani tamtego dnia, jak i dzień po.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Sob Lut 20, 2016 4:23 pm
Na jej twarzy nie było ani grama makijażu, ale ona w przeciwieństwie do aurorki nie zajmowała się przesłuchaniami, dlatego łatwiej było jej się bez tego obejść. Czy zdawała sobie sprawę z tego, że kilka razy pojawiła się w wypowiedziach innych? Nie. Nigdy nie przywiązywała do takich rzeczy szczególnej uwagi, ale zapewne uczynienie z niej domniemanej podejrzanej byłoby bardzo wygodne co dla niektórych person, które przebywały w zamku. Była ostatnią, która miała jakże wielką przyjemność przekroczyć próg gabinetu profesora Hucksberry'ego, który przywitał się z nią od razu tak samo jak pan Ollivander i panna Rhee. Starała się odwzajemnić uśmiech różdkarza, ale wyszedł on dość niemrawo. W końcu odpuściła i przez chwilę biernie przyglądała się jak ogląda jej różdżkę. Intrygowały ją te drobne czy też większe zmiany na jego twarzy.
- Pan Louvel przez przypadek trafił ją zaklęciem Reducto. Musiałam ją oddać do naprawy - odpowiedziała cichym i pewnym głosem w stronę mężczyzny. Na chwilę tylko zwróciła swoją ciemną głowę w stronę aurorki. Skinęła uprzejmie głową, wiedząc, że w takich momentach uprzejmości nigdy nie za wiele. Słuchanie o swojej różdżce wzbudzało w niej coś na kształt... melancholii, dziwnej tęsknoty za tym, co było gdy miała 11 lat.
- Odkąd ją pierwszy raz dotknęłam, wiedziałam, że jest przeznaczona dla mnie - dodała nagle, przymykając na chwilę oczy i uśmiechnęła się szczerze. Chwilę później jednak uśmiech zniknął, a ciemnoniebieskie tęczówki ponownie utkwiły w mężczyźnie. Jego wypowiedź skomentowała jedynie skinięciem głowy, po czym posłusznie zajęła miejsce naprzeciwko Cary Rhee. Ułożyła dłonie na kolanach i utkwiła w kobiecie beznamiętne, pozbawione emocji spojrzenie.
- Do chłodu da się przyzwyczaić, gorzej jest z gorącem, proszę pani. Bardzo chętnie - odpowiedziała, nie czując o dziwo zdenerwowania. Powoli sięgnęła po swoją filiżankę i po chwili upiła z niej trochę herbaty, stawiając ją z powrotem na biurku.
- Nie czuję się pokrzywdzona, wszakże to są całkiem zrozumiałe procedury w obliczu takiej tragedii. Wydaje mi się zresztą, że pani spisze się równie dobrze, co profesor Hucksberry - odparła dziewczyna spokojnie, a chmury w jej oczach powoli przesunęły się dalej. Na wzmiankę o dowiedzeniu się od reszty uczniów, drgnął delikatnie jej prawy policzek, ale skinęła głową na znak, że rozumie. Sięgnęła ponownie po herbatę i przekrzywiając nieco głowę, skupiła się na opisaniu tego, co robiła tamtego dnia. Gdzieś w głowie zamajaczyła jej twarz Shane'a, która się do niej śmiała.
- 28 marca wstałam tak jak zawsze. Byłam jedną z osób, które darowały sobie wycieczkę do Hogsmeade, bowiem byłam zbyt zmęczona po magicznej wycieczce w świat bajek. Po porannych czynnościach poszłam czytać książkę do jednej z opuszczonych sal, nie chcąc by ktokolwiek mi przeszkadzał. Później minęłam się z Sahirem Nailahem, który wyglądał bardzo nieswojo tamtego dnia, a następnie udałam się na błonia, gdzie znajdował się Shane i jego dwie siostry. Chwilę z nim porozmawiałam, a następnie wróciłam do zamku. Resztę dnia spędziłam w pustym wówczas dormitorium dziewcząt VII roku. Później dowiedziałam się o tym, że miała miejsce walka i kilkanaście osób zginęło na błoniach, a wśród nich Shane, Juliet i Aida. Dowiedziałam się tego od Lyrae Fletcher, która od razu po powrocie z wycieczki usłyszała wszystko od spekulujących uczniów i nauczycieli, którzy byli za nich odpowiedzialni. 29 marca spędziłam głównie w dormitorium, wychodząc jeszcze na wieżę astronomiczną by w spokoju pomyśleć o wszystkim, co się stało... - jej wypowiedź była długa i miała nadzieję, że wystarczająco szczegółowa. Na wspomnienie o Shane'ie na chwilę zadrżała jej dolna warga, a oczy skierowały się w stronę okna. Pod koniec odłożyła pustą już filiżankę na biurko i oparła blade dłonie o jego brzeg, wbijając lodowate spojrzenie w Carę Rhee. Czekała na to, co będzie następne.
Tęsknie za Tobą, wiesz?
Musiało Cię jednak porwać Niebo.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Pon Lut 29, 2016 11:41 am
Po twarzy Pana Ollivandera przeszedł w końcu cień zrozumienia, kiedy usłyszał o użyciu zaklęcia Reducto, w tym czasie Panna Rhee zanotowała coś na marginesie kartki – o tym, by wyjaśnić na wszelki wypadek okoliczności zniszczenia różdżki z samym winowajcą.
- Tak, idealnie pasuje. - zapewnił wymęczony, ale w jakiś sposób ujęty tym zapewnieniem wytwórca różdżek.
Pierwsze herbaty poszły za płoty i można już było zaczynać. Ciepły wywar zagościł w obu filiżankach, rozgrzał gardła i pobudził myśli, zwłaszcza te Pani Auror.
- Też tak sądzę, ale dziękuję za tę cenną uwagę. - odparła kobieta pewnie, tym razem nie kontrolując już spojrzeń reszty dorosłych, tylko zamykając się sam na sam w mentalnej klatce z siedzącą naprzeciwko niej Panną Rockers.
Takie tam, dziewczęce pogaduchy o śmierci i rzeźni w ogrodzie.
Cara co jakiś czas delikatnie kiwała głową, by upewnić, że rozumie.
- Co Pani rozumie poprzez „nieswój wygląd” Pana Nailah'a? Może Pani dokładnie opisać, co Panią zaniepokoiło? - zagaiła, po odczekaniu, aż dziewczyna dojdzie do końca opisywania, jak spędziła dwa dni kawał czasu temu. Upiła kolejny łyk herbaty. - Oraz mam kilka pytań odnośnie Pani spotkania z rodzeństwem Collins, czy w ich przypadku również zauważyła Pani coś odbiegającego od normy? Czy planowali się z kimś spotkać? Mówili czemu spotkali się całą, uczącą się tu, rodziną, akurat tego dnia i akurat na błoniach? Kogo jeszcze widziała Pani na błoniach?
Pracowniczka Ministerstwa Magii póki co nie robiła notatek, w pełni zaufała raportowi Pana Hucksberry'ego, a sama póki co nie wtrącała jeszcze swoich uwag odnośnie tej ładnej i spójnej historii.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Sro Mar 02, 2016 12:35 am
Zapewne pan Louvel nie będzie miał nic przeciwko by udzielić istotnych informacji odnośnie tego, jakże przykrego wypadku. Sam zresztą zgodził się pokryć koszty naprawy. Nie żeby miał wybór. Kątem oka widziała, że również profesor Hucksberry coś notuje na pergaminie, co jakiś czas rzucając spojrzenie w jej stronę i aurorki. Po chwili całkowicie skoncentrowała się na Carze Rhee, biorąc kolejnego łyka rozgrzewającego napoju. Nie zamierzała odwracać już spojrzenia, nadając większego znaczenia słowom, które padają z jej ust. W końcu to nie był dla niej obcy temat i nie zamierzała udawać, że nie zna osób o których mówi. Rozprostowała ostrożnie długie nogi pod biurkiem byleby tylko nie przekroczyć niewidzialnej granicy. Na wzmiankę o Sahirze, Caroline nawet nie mrugnęła.
- Był bledszy niż zwykle i wydawało mi się, że jest nieco... zdenerwowany? Ciężko mi to stwierdzić. Najbardziej zaniepokoiła mnie przerażająca pustka w jego oczach, kiedy w nie spojrzałam.
Przy pytaniu o rodzeństwo Collinsów, oparła blade dłonie o kolana i wystukała bardzo cichy rytm butem, nie przerywając z kobietą kontaktu wzrokowego.
- Tak. Shane był dziwnie spokojny, natomiast jego dwie siostry... wydawało mi się, ale były czymś przyjęte. Ciężko było to stwierdzić. Nie wiem czy mieli się z kimś spotkać, ale od jakiegoś czasu, wyznam szczerze, wiedziałam o tajemniczych spotkaniach Shane'a z Sahirem. Co prawda, nie mam pojęcia czy pomoże to sprawie, ale może akurat okaże się ważne. Słyszałam też o problemach jakie mieli z racji tego, że byli dość... nietypowi. Shane ponoć, wie pani, syczał, Juliet interesowała się niebezpiecznymi rzeczami, chociaż nie była osamotniona, bo również Natalie Dark do tego ciągnęło. Trzeciej ze sióstr nie znałam, z tego co pamiętam miała imię zaczynające się na L i była z Ravenclawu. Co prawda chodziła z nami na zajęcia, ale jakoś nie wgłębiałam się w to zbytnio. Na błoniach kręciło się jeszcze kilka osób. Nie pamiętam ich dokładnie. Shane nie chciał mi powiedzieć na kogo czekają, a ja nie naciskałam. Nie interesowało mnie to zbytnio. Ale... - i zatrzymała się, po czym poprawiła dłonią swoje ciemne włosy. - O ile się nie mylę, minęłam się z Natalie. Nie wiem czy akurat zmierzała na błonia, ale z całą pewnością nie widziałam ją później w naszym dormitorium.



Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Pon Mar 14, 2016 10:29 pm
Panna Rhee pokiwała głową, zaciągając rękawy szaty po kostki palców dłoni, żeby zwiększyć powierzchnie ich grzania przez materiał, po czym powróciła nimi do rytuału wysysania ciepła z porcelany filiżanki.
- Czy rozmawiała Pani tego dnia z Panem Nailah'em? Poza tymi zauważonymi anomaliami mówił coś jeszcze? - dopytała, początkowo ze znużeniem, przymykając oczy do połowy i przekręcając głowę tak, że jej prawy policzek znalazł się bliżej ramienia i trwał tam krotką chwile nim dyskomfort w karku nie ustąpił. Zerknęła mimowolnie na podłogę, słysząc w tej uporczywej, ciężkiej jak stary kurz, ciszy stukanie, ale prędko powróciła spojrzeniem na twarz uczennicy. Słuchała o rodzeństwie Collinsów, póki co samej nic nie notując i nie przerywając.
- Skąd wiedziała Pani, że się spotykają? Pan Collins i Pan Sahir. - sprostowała. Brew jej drgnęła, kiedy kolejne nazwisko (poza martwymi i jednym z podejrzanych) przewinęło się w odpowiedzi. - Zdaje sobie pewnie Pani pewnie sprawę, że to przesłuchanie, więc każde Pani słowo nie będzie brane jako wyciągnięta z obiegu plotka, ale stwierdzenie poparte dowodami albo domniemaniami o mocnej postawie. Wspomina więc tu Pani o Natalie Dark, proszę rozwinąć ten temat. Jej zainteresowań.
Cara poprawiła się na wygodnym, wysokim i niemal przypominającym tron fotelu, pochylając się lekko nad swoimi dokumentami.
- Mam też jeszcze jedno pytanie. Podczas przesłuchań również Pani nazwisko przewinęło się w wypowiedzi i dotarła do nas informacja, że tego samego dnia, przypuszczalnie przed tym upiornym zdarzeniem, robiła Pani jakiś szum naokoło swojej osoby. Ponoć krzycząc. - kobieta podniosła wzrok znad kartek i cofnęła się znów, by zbliżyć plecy do oparcia fotela. Upiła łyk herbaty.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Pon Mar 14, 2016 11:07 pm
Po raz któryś filiżanka została uniesiona do suchych warg Ślizgonki, której myśli zdawały się płynąć bardzo mętnym, ale przy tym konkretnym nurtem. Nie zamierzała utonąć w tej brudnej rzece słów, które nie miały żadnego potwierdzenia. Słów osób trzecich, które głównie kierowały się swoimi domysłami.
- Rozmawiałam, chociaż ciężko było to nazwać rozmową. Rozeszliśmy się w dość ciężkiej atmosferze. Nie mówił nic istotnego, był nieco drażliwy, ale to pewnie było spowodowane tym, że niczego nie jadł.
Nie spuściła z oczu kobiety, nawet gdy ta zaczęła się przyglądać podłodze. Przykryła jedną dłoń drugą.
- Dowiedziałam się o tym przypadkiem. Najpierw widziałam ich jak wchodzą do jakieś sali, a potem usłyszałam, że Aida ich spotkała podczas spaceru. Stąd domyśliłam się, że muszą regularnie się spotykać. Ale w jakim celu? Tego nie było mi dane poznać. Wcześniej nie spędzali ze sobą zbytnio czasu, ale być może coś się zmieniło i się zaprzyjaźnili - oparła się wygodnie o fotel, patrząc pewnie w miodowe tęczówki Cary Rhee. - Zdaję sobie z tego sprawę. Ale jako że dzielę z Natalie siedem lat jedno dormitorium, zdążyłam sporo zauważyć. Oczywiście nie mam żadnych materialnych dowodów by to potwierdzić, ale nie wiedziałam, że do tego dojdzie. Nie jestem osobą, która przeszukuje czyjeś kufry i sprawdza książki czy też dzienniki. Ja zwyczajnie obserwuję. Co do Natalie... - zrobiła tu krótką pauzę, by przełknąć bez pośpiechu ślinę i oprzeć dłonie o krawędź biurka. - Interesowała się tym, co pisała Juliet. Często rozmawiały o czarnej magii, Natalie zdawała się być tym szczerze zainteresowana. Być może robiła coś w tym roku, a być może nie. Nie mam pojęcia, ponieważ Natalie często znika. Ja zresztą mam swoje zajęcia, powtórki i treningi Quidditcha, sama pani rozumie.
Sięgnęła po raz ostatni po filiżankę i upiła z niej ostatniego łyka w spokoju słuchając ostatniego pytania.
- Pewnie dlatego, że często widywało mnie z Shanem Collinsem. Shane był moim dobrym kolegą, rozmawialiśmy dużo o muzyce i o tym, co będziemy robić po Hogwarcie. Ten szum to pewnie z powodu mojej rozmowy z Sahirem. Trochę poniosły mnie emocje i podniosłam głos na niego, dlatego, że był w stosunku do mnie nieco uszczypliwy, a ja jestem dość wrażliwą osobą. Nie czułam się też najlepiej z powodu kobiecych dolegliwości. Myślę, że wie pani, co mam na myśli. Ale że od razu szum...? To dziwnie... - zmarszczyła czoło z zastanowieniem i spojrzała gdzieś w stronę okna. - Chyba, że ktoś pomylił kogoś ze mną. Czasem zdarza się, że z powodu ciemnych włosów i podobnej figury ktoś bierze mnie za Natalie, a Natalie za mnie. Więc może i tym razem wystąpiła pomyłka...?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Czw Kwi 07, 2016 11:41 pm
Kobieta słuchała uważnie słów dziewczyny, żeby wyciągnąć z nich jak najwięcej informacji. Kiedy Caroline odpowiadała na pytania złapała wreszcie za pióro i zaczęła notować sobie tylko znane uwagi. Co chwila zerkała na przesłuchiwaną, kiedy ta robiła krótkie przerwy w wypowiedzi, czy to na oddech, czy na upicie łyka herbaty. Kiedy Rockers w swojej opowieści doszła do momentu, w którym wyjaśniała skąd wie o spotkaniach Shane'a z Sahirem zawiesiła na niej wzrok nieco dłużej.
- Rozumiem. - Powiedziała i wróciła do robienia swoich notatek. Po tym krótkim słowie już więcej nie przerywała wypowiedzi dziewczyny. Zdawało się, że bardziej skupia się na pergaminie przed sobą, niż na jej osobie. Kiedy Ślizgonka skończyła mówić, Cara ciągle pisała, zmuszając ją tym samym do odczekania, aż przejdzie do podsumowania spotkania.
- Dobrze. Bardzo dziękuję panno Rockers za pojawienie się na przesłuchaniu na czas i podzielenie się z nami tymi wszystkimi informacjami. - Zwinęła pergamin i położyła przed sobą dłonie. - Jest pani już wolna. Do widzenia.
Czekała, aż dziewczyna wyjdzie. Swoje przemyślenia zachowała dla siebie, najwyraźniej nie chcąc dzielić się nimi z przesłuchiwaną uczennicą. Notatki, w których zaznaczyła swoje wszystkie uwagi, zamierzała zostawić do wglądu profesorowi Hucksberry'emu, tak samo jak podjęcie ostatecznej decyzji w badanej właśnie sprawie.

[z/t x2]


Caroline Rockers: +5 PD
Bertram Smith
Gryffindor
Bertram Smith

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Czw Lut 09, 2017 3:38 pm
Gdy dziewczyna wyszła z łazienki, wyszły obie z dormitorium i pokoju wspólnego, chwilę czasu zajęło im znalezienie dobrej pary schodów, która szybko by doprowadziła je do celu. Przez okna zamku przebijały się słoneczne promienie, zbliżającego się coraz szybciej południa.
W drodze na pierwsze piętro, dziewczyny rozmawiały ze sobą, zastanawiały się obie jak powinna wyglądać ich rozmowa z profesorem. W międzyczasie Bertina przypomniała sobie o pytaniu zadanym przez Riley jeszcze w dormitorium.
- Szczerze, nie poczułam żadnej różnicy od wczoraj. Myślę, że chwilowo przywyknęło do tej formy, którą przyjęło moje ciało. - Ściszyła swój głos do szeptu i wymówiła te słowa do ucha Gryfonki.
Po jakimś czasie znalazły się na pierwszym pietrze, rozglądały się za drzwiami z opisem "Gabinet prof. Hucksberry'ego". Gdy już je odnalazły, Bertina wzięła głęboki oddech, zwinęła dłoń w pięść i kostkami palców zapukała w drzwi.
- Riley, myślisz, że to dobry pomysł, bo ja już sama nie wiem. - Odezwała się do koleżanki i nieświadomie chwyciła ją za rękę.
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Czw Lut 09, 2017 4:51 pm

Im bardziej zbliżały się do gabinetu profesora Hucksberry’ego, tym mocniej brunetka odczuwała napięcie jakie narastało w jej sercu. To nie tak że Riley bała się rozmowy z nauczycielem od obrony przed czarną magią... wręcz przeciwnie, bardzo go lubiła. Miała jednak złe wspomnienia z ów gabinetem. Wciąż pamiętała przesłuchanie w sprawie skradzionych ksiąg o nekromancji z działu ksiąg zakazanych oraz przesłuchanie dotyczące masakry na błoniach. Bycie podejrzaną nie było zbyt miłym doświadczeniem dla nastolatki. Ten gabinet chyba na zawsze będzie się jej kojarzył ze śledztwem i kłopotliwymi pytaniami. Na szczęście dziś nie będzie przesłuchiwana... była tutaj by pomóc Bertramowi odzyskać utraconą płeć. W końcu mogła zrobić jakiś dobry uczynek, a nie tylko psocić i wpadać w kłopoty.
- To bardzo dobry pomysł – wyszeptała tuż pod drzwiami nauczyciela – jeżeli ktoś ma nam pomóc, to tylko profesor Hucksberry. Przecież to specjalista. Wciąż obstawiam, że to co ci się przytrafiło, to klątwa... więc jesteśmy we właściwym miejscy. Tylko nasz kochany profesor obroni cię przed czarną magią, która tobą zawładnęła.
Po tych słowach nastolatka również zapukała do drzwi. Miała cichą nadzieję, że zastaną profesora w swoim gabinecie, bo szukanie pomocy u innych dorosłych mogłoby być kłopotliwe. Nagle Bertina wsunęła swą dłoń w dłoń koleżanki. Riley ścisnęła ją mocno, by dać poszkodowanej odrobinę otuch. Wsparcie jest bowiem najważniejsze.
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Pią Lut 10, 2017 3:55 am
Charles miał to szczęście, że jego serce najprawdopodobniej w końcu się uspokoiło. W końcu nagłe dostarczenie sobie takich... bodźców niekoniecznie mogło być zdrowe. Po wczorajszych sprawach, dzisiaj już nie był zaskoczony widząc siebie jako kobietę. Do profesora Slughorna ani też do dyrektora na razie nie zawędrował, zważywszy, że wolał na razie sam to sprawdzić na własną rękę. Musiał przyznać, że było to szalenie fascynujące, zwłaszcza jak jego, lekko pozmieniane, ubrania się na nim układały. Niezaprzeczalnie intrygujące. Te szybsze zmiany nastroju także, jak i cudaczniejsze niż zazwyczaj odruchy. Wolał jednak wewnętrznie określać siebie jako mężczyznę, na zewnątrz zaś, ku niesianiu większego zamieszania w głowach innych, jako kobietę. Tak było łatwiej. Jasne, dobrze było sobie to wmawiać. Właśnie zajmował się zapiskami - dość skąpymi warto dodać - swoich poprzedników, poprawiając okulary, które ułatwiały mu czytanie, nawet w tej formie, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Mruknął do siebie coś pod nosem swoim wyższym głosem i schował pergaminy do szuflady, prostując się i kładąc dłonie przed sobą na biurku.
- Drzwi są otwarte. Proszę wejść - powiedział głośno i wyraźnie, poniekąd zapominając, że nie jest do końca sobą.
Na ten moment to jednak nie było aż takie istotne, nieprawdaż?


Bertram Smith
Gryffindor
Bertram Smith

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Sob Lut 11, 2017 7:45 pm

Gdy usłyszała głos z środka, przez chwilę zawahała się. Poczuła mocny uścisk Riley, co ukoiło jej skołatane nerwy. Nie chciała jej puścić, więc przez drzwi weszły razem. Po czym dokładnie je zamknęła.
- Dzień dobry panie profesorze - przyjrzała się nauczycielowi dokładnie. - Czy raczej może pani profesor? - pozwoliła sobie na nicponiowy uśmiech.
Nagle wszystkie plany zaczęły się walić jak domek z kart, jedna z jej nadziei właśnie umarła. Profesor od walki z czarną magią przemieniony w kobietę, na prawdę można doznać poważnego szoku.

Eh, ale chyba spróbować nie zaszkodzi.

- Czyżby pana również dopadło to samo co zdarzyło się mnie? No wie pan.. pani, nagle tak zmienić płeć, czyżby to nie było coś czarno-magicznego? - Spytała się go/ją.

W ich oczach zatliła się iskierka strachu, znowu miała ochotę usiąść, zamknąć się w sobie i cichutko łkać.
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Nie Lut 12, 2017 9:25 am

Z początku zaskoczył ją głos zza drzwi gabinetu, który zaprosił dziewczyny do środka. Kobiecy głos. Wówczas jeszcze nastolatka nie podejrzewała niespodzianki jaka czekała na nich po przekroczeniu progu. Była pewna, że profesor Hucksberry jest w towarzystwie jakiejś kobiety... może narzeczonej, albo kochanki. Riley była nawet bardzo ciekawa tej osoby, więc kiedy koleżanka otworzyła drzwi i pociągnęła ją za rękę do środka, nie protestowała.
- Dzień dobry – odparła mechanicznie, ale niezwykle grzecznie i przyjrzała się kobiecie siedzącej za biurkiem. Jeżeli ów osoba miałaby być dziewczyną naszego nauczyciela, to bez wątpienia pan Charles miał dobry gust. Riley jednak zaczęła rozglądać się po gabinecie szukając swojego profesora od obrony przed czarną magią. Dopiero słowa koleżanki uzmysłowiły jej, że profesor właśnie na nich patrzy zza biurka i że on również padł ofiarą klątwy. To właśnie po niespotykanych miodowych oczach dało się rozpoznać pana Charlesa.
Przez jakiś czas brunetkę zatkało. Z niedowierzaniem otworzyła usta, lecz nie wydobyła z siebie głosu. W myślach zastanawiała się jak to w ogóle jest możliwe, by specjalista od obrony przed czarną magią padł ofiarą uroku. Chyba, że zmiana płci nie jest wynikiem klątwy... Dziadek Riley często powtarzał, że dzięki magii świat stanie się piękniejszy. I stał się. A gdyby tak wszyscy mężczyźni zmienili płeć... od samych rozmyśleń na twarzy Gryfonki ukazał się rumieniec. Na szczęście szybko się opamiętała i przestała marzyć.
- Przyszliśmy do profesora z pewnym problemem i chcieliśmy uzyskać pomocy – nastolatka starała się na spokojnie wyjaśnić cel tej wizyty – Bertram od wczorajszego ranka w niewyjaśnionych okolicznościach zmienił płeć i jest teraz dziewczyną. Myślałam że to klątwa, dlatego tu przyszliśmy. Ale teraz sama nie wiem...
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Pon Lut 13, 2017 4:17 pm
Zamrugał oczami nieco zaskoczony tym uśmiechem i stwierdzeniem, po czym dotarło do niego, że przecież, w istocie, był obecnie kobietą.
- Wystarczy panie profesorze, pani... - nie dokończył, bo nie był w stanie rozpoznać dziewczyny. Możliwe, że nie uczęszczała na jego zajęcia, nie miał pewności. Dla Hucksberry'ego nie był to aż duży szok, może dlatego, że wczorajszego dnia zdołał się przyzwyczaić do siebie samego. Zabębnił swoimi smuklejszymi palcami, nieznacznie przekrzywiając głowę na bok. Zwrócił uwagę na Riley, którą bez większych problemów rozpoznał.
- Ach, dzień dobry, panno Acquart - wyższy niż zazwyczaj głos ponownie opuścił jego nowe, pełniejsze wargi. A jednak nie była to ani narzeczona ani też żadna kochanka, choć zapewne Charlesa, obecnie Chelsę - imię, które przybrał wczoraj dla ułatwienia sobie życia - niezwykle by to stwierdzenie rozbawiło. Poprawił swoje okulary ostrożnie, czując jak rzęsy delikatnie uderzają o jego policzki przy mrugnięciu. Magia nie wybiera czy jak szło to słynne porzekadło. Dokładnie, wnioskowanie Gryfonki było odpowiednie - żadne wszak zaklęcie nie umknęłoby tak po prostu jego uwadze. Na słowa nieznanego dziewczęcia, zmarszczył w typowy dla siebie sposób czoło i przyjrzał się jej z dziwnie beznamiętną miną.
- Wystarczy panie profesorze. Nie musi pani rozróżniać mojej płci, gdyż to zajęłoby za dużo czasu - uspokoił zagmatwaną w tym wszystkim niewiastę. Dziwnie rozbawiło go to stwierdzenie o czarnej magii, która potencjalnie miałaby wpływać na płeć kogokolwiek. Kaszlnął krótko, próbując zamaskować chęć wybuchnięcia śmiechem. Dobrze, że przynajmniej to się nie zmieniło. Nawet nie wiedział jak bardzo odpowiednio się zachował, zważywszy, że w głowie Bertiny pojawiła się chęć rozpłakania się, a nie było nic bardziej niezręcznego niż widok płaczącej kobiety. Hucksberry zresztą czuł w sobie dziwnie niepokojące, typowo kobiece odruchy. Z pomocą jednakże przyszła Riley.
- Rozumiem. A więc ta panna to nikt inny jak pan Smith. Jako że prezentuje się pan naprawdę przekonująco, pozostanę przy formie żeńskiej. Także panno Smith, nie musi się panna obawiać, to nie ma nic wspólnego z czarną magią. W ogóle nie ma nic wspólnego z zaklęciami i klątwami - zerknął najpierw na Bertinę, następnie ponownie na Riley. Wyprostował się na swoim fotelu. Prezentując koszulę w morskim kolorze. - Po pierwsze, dobór "ofiar". Jest to zupełnie przypadkowe, na dodatek żadne z nas nie było tego "świadome". Po drugie skutki nie były od razu odczuwalne, a po trzecie nie ma żadnych... jakby to nazwać... symboli. Prędzej uznałbym, że jest to powiązane z eliksirami.


Sponsored content

Gabinet profesora Hucksberry'ego - Page 5 Empty Re: Gabinet profesora Hucksberry'ego

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach