Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Nie Kwi 26, 2015 7:56 pm
The member 'Lyrae Fletcher' has done the following action : Rzuć kością

#1 'Pojedynek' :
Ziemia niczyja - Page 2 Dice-icon
#1 Result : 3, 3

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Ziemia niczyja - Page 2 Dice-icon
#2 Result : 5, 1
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Pią Maj 01, 2015 3:52 am
Duro zadziałało odpowiednio i trwało na tyle długo byś prędko mogła ruszyć do przodu i wspiąć się na górę. Zajęło Ci to trochę czasu, a niebo nieubłaganie ciemniało, niemniej miałaś jeszcze trochę czasu by przejść całe wyzwanie! Kiedy już znalazłaś się poziom wyżej, do Twoich uszu dobiegł przeraźliwy pisk szczurów, które wściekle miotały się wokoło. Jeden nieostrożny ruch i mogłabyś tam spaść..! Szłaś więc dalej, uderzając przypadkowo głową w sufit, który nagle zaczął schodzić niżej. Im bliżej byłaś wyjścia tym było gorzej. Kiedy już jakoś wydostałaś się z tego dziwacznego tunelu, Twoim oczom ukazała się grupa trutniowców, które bzyczenie mogłoby doprowadzić do szaleństwa. Na dodatek jakieś dziwne rośliny, które rosły bo bokach przejścia wydawały z siebie zawodzące jęki...

Lyrae Fletcher: -4 PŻ
avatar
Oczekujący
Lyrae Fletcher

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Pią Maj 01, 2015 4:40 pm
Niemal ucieszyła się z widoku słońca ponieważ przez chwilę przez jej głowę przeszła myśl, że może go więcej nie zobaczyć i utknąć w tym tunelu. Właśnie, niemal. Dobry humor szybko minął, kiedy usłyszała głośne bzyczenie, które wydawać mogły tylko jedne istoty. Poczuła jak dreszcze przechodzą jej po plecach.
To nie tak, że bała się robactwa, nie... Bardziej obawiała się tego wielkiego żądła. Ich odgłosy nieprzyjemnie rozchodziły się echem w jej głowie, nie mogła przez nie skupić się nawet na chwilę na jednej myśli. Przynajmniej wiedziała tyle, że musi użyć zaklęcia transmutacyjnego, aby się ich pozbyć. Zapewne będzie działać podobnie jak ze szczurami. Tym razem jednak niepokoiły ją jeszcze te rośliny. Wprawdzie lubiła zielarstwo i zazwyczaj z roślinami dogadywała się lepiej niż z ludźmi, ale te specjalnie przyjaźnie nie wyglądały.
Wyciągnęła przed siebie różdżkę i w końcu wypowiedziała zaklęcie.
- Duro!
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Pią Maj 01, 2015 4:40 pm
The member 'Lyrae Fletcher' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Ziemia niczyja - Page 2 Dice-icon
Result : 1, 1
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Pon Maj 04, 2015 3:26 am
Niestety! Twoje zaklęcie nie zadziałało! Rośliny wydały z siebie głośniejszy odgłos, który nieco przypominał Ci mandragory, choć przecież wiedziałaś, że żeby usłyszeć ich krzyk trzeba je wyciągnąć, a te zdawały się reagować tylko na Twój głos...i przyciągnęły uwagę trutniowców, które natychmiast ruszyły w Twoją stronę, próbując Cię dopaść i ukłuć. I jednemu z nich to się udało, ale zamiast zaatakować żądłem, wbił swoje zęby w Twoją skórę, zostawiając po sobie obrzydliwy ślad. Musiałaś zareagować i coś zrobić! I to szybko!
Przez chwilę widziałaś wyjście, które majaczyło gdzieś z tyłu za tymi wielkimi owadami...


Lyrae Fletcher: -15 PŻ
avatar
Oczekujący
Lyrae Fletcher

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Wto Maj 05, 2015 11:17 pm
To się zdecydowanie zbyt mocno dłużyło. Jednak ona nie czuła tego zupełnie! Jak miałaby wyczuwać uciekający upływ czasu, kiedy otoczona została przez małe, latające potwory. Słyszała jak szkodliwe były ich ukąszenia, dlaczego syknęła od razu, kiedy poczuła na skórze mocne pieczenie i zaraz odgoniła jednego z nich... Nie, to jednak było mało, zaraz pojawiło się ich więcej i musiała cokolwiek zrobić. Niestety, jedyna droga ucieczki prowadziła nie ku wyjściu, a ku tunelowi pełnemu szczurów. Do tego te dźwieki, które wwiercały się w jej głowę jak śrubki. Skrzywiła się znacznie i syknęła pod nosem.
O nie. Nie da się pokonać durnym roślinom i owadom. Jeszcze raz... Jeśli będzie trzeba, spróbuje i tysiąc razy.
Nie, to nie odwaga ani determinacja. To upór.
- DURO! - syknęła, wyciągając przed siebie różdżkę. Jeszcze raz.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Wto Maj 05, 2015 11:17 pm
The member 'Lyrae Fletcher' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Ziemia niczyja - Page 2 Dice-icon
Result : 1, 6
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Nie Maj 10, 2015 10:45 am
Ty tego nie czułaś, ale jednak czas sobie mijał i mijał, kurcząc się coraz bardziej, a szanse wygranej malały z każdą chwilą. Ugryzienia były bardzo groźne, chociaż i tak nic nie równało się ich żądłom, które nawet mogły doprowadzić do stałych uszczerbków na zdrowiu. Były wściekłe, dlatego nie zamierzały Ci odpuścić - musiałaś natychmiast coś wymyślić, cokolwiek. Zwłaszcza, że przecież wyjście było tak blisko! Jęki zdawały się być coraz głośniejsze i kiedy wymówiłaś po raz kolejny zaklęcie i Ci nie wyszło, nagle pojawiły się pnącza, które zaczęły Cię powoli oplatać, a na dodatek trutniowce szykowały się do kolejnego ataku...

Lyrae Fletcher: -10 PŻ

[Jeśli nie wymyślisz czegoś w tym poście, możesz przegrać. Czasu jeszcze masz na dwa posty, po nich, jeśli nie będziesz na mecie, tracisz wygraną]
avatar
Oczekujący
Lyrae Fletcher

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Pon Maj 11, 2015 11:26 am
Ponoć adrenalina, która wytwarza się w niebezpiecznych chwilach sprawia, że człowiek lepiej myśli. Lyrae czuła już złość z powodu faktu, że nie umie sobie poradzić z durnymi trutniowcami, a do tego miejsce ugryzienia zaczęły trochę puchnąć. Myśl, że żadne zaklęcie jej nie wychodzi sprawiała, że miała ochotę rzucic tą cholerną różdżką, jednak wtedy przypomniała sobie... O zaklęciach, które jej wychodziły.
Nie oddaliła się jeszcze zbytnio od wyjścia z tunelu. Odwróciła się na chwilę, jednak zaraz poczuła, że te pnącza zaczynają ją oplatać. Ponieważ zauważyła to dość szybko, na razie wystarczyło poradzić sobie mechanicznie - przesunęła po nodze, od której zaczęły butem, aby zwyczajnie je porwać i podeptać. Następnie gwizdnęła i machnęła różdżką, aby przywołać stworzenie, które wcześniej stworzyła z pomocą zaklęcia Draconifors. Zapewne po jeszcze jednym ugryzieniu nie czułaby się już dość silna, aby je utrzymać, ale nie minęło dużo czasu od jego użycia. Smok na pewno poradzi sobie z szybkim przelotem przez tunel, a szczury nie sprawią mu problemu!
Wycelowała znów różdżką w nadciągające trutniowce i krzyknęła.
- REDUCIO!
Tym razem zaklęcie zadziałało i to dość, aby mogła przejść. Jeszcze raz zdeptała napierający na nią bluszcz, choć kawałek musiała także zwyczajnie rozerwać dłonią, po czym ruszyła w stronę wyjścia, wierząc, że smok pomoże jej się pozbyć pomniejszonych trutniowców.


Ostatnio zmieniony przez Lyrae Fletcher dnia Pon Maj 11, 2015 11:32 am, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Pon Maj 11, 2015 11:26 am
The member 'Lyrae Fletcher' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Ziemia niczyja - Page 2 Dice-icon
Result : 4, 4
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Wto Maj 12, 2015 8:28 pm
Miałaś silną wolę walki i bardzo chciałaś wyjść z tej całej potyczki zwycięsko, lecz...czy było Ci to dane? Dopiero miałaś się o tym przekonać. Spróbowałaś przywołać swego smoka, ale niestety...nie pojawił się. Był gdzieś tam za Tobą; właściwie to już jego figurka. Te zaklęcie wszak nie trwało wiecznie, a jego długość zależała od umiejętności czarodzieja - Ty dopiero przecież się rozwijałaś. Niemniej już Reducio było strzałem w dziesiątkę! Kilka trutniowców, które były z przodu zmniejszyło się znacznie i teraz była Twoja szansa by przejść dalej. No ale..! Jeszcze ten nieznośny bluszcz, który nie chciał Ci dać spokoju; kilka pnączy, których udało Ci się pozbyć, zostawiło po sobie małą pamiątkę w postaci poparzeń na Twej skórze. Och, nie wyglądało to najlepiej. Miałaś coraz mniej czasu i energii, a przecież wyjście było na wyciągnięcie Twej ręki! Ruszyłaś więc szybko w stronę mety, kiedy nagle po raz kolejny zaatakowała cię roślina, a Ty wylądowałaś na ziemi..! Tuż przed samym wyjściem!
Jeszcze chwila i nastąpi koniec...albo szczęśliwy, albo też nie.


Lyrae Fletcher: -15 PŻ, osłabienie

[Masz ostatnią szansę na to by wygrać. Postaraj się]

avatar
Oczekujący
Lyrae Fletcher

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Nie Maj 17, 2015 4:32 pm
Ból w dłoni był nieznośny, palący, trochę swędziało, ale Lyrae była osobą dość odporną na ból... Odczuwała go tak jak wszyscy, choć zazwyczaj lepiej go znosiła. Niestety, do całej sytuacji dochodziły użądlenia, zmęczenie biegiem i bolące stopy. Na pewno później będzie narzekać, ale w tej chwili - nie miała zamiaru. Podjęła się tego zadania, więc nie będzie siedzieć i płakać jak dziecko, nawet kiedy nogi powoli odmawiały posłuszeństwa i nawet kiedy... o zgrozo, tuż przed metą coś złapało za jej kostkę dość mocno, aby upadła na trawę przecierając sobie zielenią luźne, jasne jeansy. Syknęła cicho. Dłonie też trochę zabolały, kiedy oparła się nimi o podłoże.
- Żarty sobie ze mnie stroisz... PIEPRZONE ZIELSKO. - syknęła pod nosem, ale wtedy cholerny bluszcz zaczął owijać się wokół jej łydki. Całe szczęście, że włożyła te spodnie, inaczej pewnie nogi miałaby całe poparzone. Kierując się doświadczeniem szybko nasunęła rękaw na dłoń i pociągnęła nią roślinę, przerywając bluszcz. Jego część została na jej nodze.
- I co, głupia roślino? - prychnęła, podnosząc się na nogi. I czym prędzej przekroczyła linię mety. Resztkę tego tajemniczego bluszczu zebrała już, kiedy miała chwilę wytchnienia. Kto wie, ta roślina mogła mieć ciekawe zastosowanie, więc zachowała ją, w kieszeni...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Pią Maj 22, 2015 6:21 pm
Roślina Ci nie odpowiedziała; zresztą nic dziwnego. Nie potrafiła przecież mówić. Jedynie jej zawodzenie było słychać nadal, gdy już przekroczyłaś linię mety. Byłaś zmęczona, cała w zadrapaniach, wszystko zdawało Cię piec i doprowadzać wręcz do szewskiej pasji. Ale wytrzymałaś i dałaś radę! Ledwo, co prawda, ale wykonałaś całe wyzwanie. No i zdobyłaś nawet fragment tego bluszczu. Po chwili pojawił się Eric, który Ci pomógł i rzucił zaklęcia by nieco załagodzić Twój ból.
- Gratulacje, Lyrae! Już myślałem, że nie wyjdziesz stamtąd na czas i będę musiał tam iść, ale jednak dałaś radę! Myślę, że przyda Ci się to przy OWUTEMACH... - i uśmiechnął się do niej. Po czym wręczył jej małą szkatułkę. Co też się w niej znajdowało?
Gdy tylko ją otworzyłaś, dostrzegłaś w niej rulonik pergaminu oraz bezoar.
- Tajemnice Hogwartu czekają, Fletcher. Uważaj na siebie - puścił jej oczko, po czym zniknął, zanim zdążyła mu cokolwiek odpowiedzieć.

[z/t, jak coś możesz coś tu odpisać]

Lyrae Fletcher: +10 PŻ (konieczna wizyta w Skrzydle Szpitalnym), +20 PD (za wyjście do Hogsmeade i wzywanie), +30 fasolek, +Pergamin prowadzący do jednego z Tajnych Przejść (możliwość zyskania karty), +bezoar
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Nie Paź 18, 2015 6:48 pm
Zawieszony pomiędzy światami zwalczał swe lęki - ten taniec na granicy między Życiem i Śmiercią, pięknym Kłamstwem i okrutną Prawdą - je obie na pewien sposób umiłował, tylko że jedna była niespełnionym snem, a druga - rzeczywistością. Jak myślicie, która z nich była którą? Niepisane pytanie i odpowiedzi na kartach umysłu Czarnego Kota - albo może zwykłego, prostego chłopaka, który zacisnął blade palce na rękojeści różdżki i chował twarz w kołnierzu płaszcza, chłopaka o mętnych oczach, w których nie było blasku życia i który dawno przekroczył granicę, na której powinien tańczyć po dziś dzień - to troszkę szalone, troszkę nieodpowiednie - zaczekajcie, przecież on miał dopiero siedemnaście lat, niech wyliczanka się zwolni - ten zwykły chłopak obejrzał się za siebie, na nauczycieli, którzy zauważyli jego zniknięcie, ale nie zatrzymał się - to był tylko chwilowy obrót głowy, nim znów skierował ją przed siebie - tam właśnie powinno się spoglądać, czyż nie? W przód - bo przecież naprawdę był za młody, by oglądać się za siebie i cofać w przeszłość - ile mogło być wszystkich wersów w poemacie istnienia tak młodego, jak on? Niewiele, prawda? Życiorys tak ubogi przy personach takich jak Dumbledore, jeśli już przychodzi nam kogokolwiek przyrównywać do innego osoby... I to nie było miłe, i to nie było fajne - lecz życie nie bywało ani miłe ani fajne, kiedy spoglądało się na nie z mojego punktu widzenia - musielibyście się zniżyć, bardziej schylić karki na swoich krzesłach... jeszcze troszkę... jeszcze odrobinkę... Widzicie? Długą drogę przed nim, która rozdzielała się na wąskie alejki prowadzące w sobie tylko wiadome miejsca - oj, z tego będzie problem, z tego wynikną konsekwencje, gdy tylko wrócisz do zamku - ale o to "potem" teraz się nie potrafiłeś martwić - w przeciągu ostatniego tygodnia pobiłeś tylko dwóch Bogu winnych młodszych uczniów, tylko przerodzono oczywistą nienawiść i niechęć w konieczność kontrataku, tylko... tylko... Znowu wyliczanka... Raz, dwa, trzy, cztery, pięć... Odliczanie kroków nie dźwięczących w odgłosach żyjącego, jedynego w swoim rodzaju miasteczka w Anglii - różdżka wciąż tańczyła między jego palcami gdy uniósł ją po raz kolejny, kreator i tkacz - tylko czego? Bo przecież nie kogo. Ta różdżka zatańczyła - skrzyła się w dłoni i zrastała w nią, zapuszczając swe korzenie wyryte w pustych żyłach - i słuchając - w swej zwodniczości będąc bardzo ułudną, nietrwałą i zakłamaną - zupełnie jak jej właściciel, czyż nie? Cóż, może to właśnie dlatego tak dobrze się rozumieli - Zaklęcie Kameleona rozpłynęło się po jego skórze nieprzyjemnymi dreszczami, które wywołały ściągnięcie brwi - but who cares? Nobody - cokolwiek by się nie działo - działo się tylko w jego głowie, a to, co było na zewnątrz..? Och, słodcy ludzie - przecież nie chcecie wiedzieć, co dzieje się w Spektrum Czerni, gdzie powstawały z grobów zakopywane przez wasz koszmary - tu żadna trumna nie miała wieka i nie było księdza niosącego rozgrzeszenie - i choćbym padł na kolana, kto by mi uwierzył, gdyby już wam powiedziałem - nie ufajcie czarnym kotom.
Kotom w ogóle nie powinno się ufać.
Wzniósł różdżkę w górę po raz kolejny nim nauczyciele pojawili się w alejce, by podciągnąć się w górę Ascendio i wskoczył na piętrowy budynek - i przyznam to szczerze - znów przyszło się młodzieńcowi oglądnąć - może winieneś im chociaż powiedzieć, gdzie idziesz, co robisz - może tak, ale czy już wam nie pisałem? - to nie było miłe, to nie było fajne - i nie będzie w żadnym stopniu.
Co mogło się stać, kiedy Fatum przekraczało w poprzek całe miasto?
Tylko jeden, malutki, czarny kotek. Jeden chłopiec schowany w rogu piaskownicy, który w samotności opukiwał kolorowe wiaderko... Pamiętam ten dzień, jak dziś.
Też zbierało się na deszcz.
Ruszyłeś w poprzek ulicy - wszystko to dlatego, że ukochałeś wysokości.
Ukochałeś spoglądać na ludzi z góry.
Ilu z was pomyśli, że to dlatego, że po prostu lubił się wywyższać i uważać za lepszego, a ilu weźmie to za pewnik? Pewnie niewielu. Bo pewnie też niewielu przeczyta to całe pierdolenie.
Chłopcze, powiedz, gdzie będziesz spał tej nocy?
Gonienie za Kotem - widział ktoś kiedyś taką gonitwę?
Wsunął różdżkę za pas a swoje palce do kieszeni spodni, wystawiając tylko kciuk na zewnątrz, by wyjść tam, gdzie ludzkość się już kończyła - gdzie zaczynała się wolność i na krańcach strun tańczyła swoboda - przynajmniej tak było w tym niespełnionym śnie, gdzie Piękne Kłamstwo utulone było w szarości chmur i poruszało lekkimi powiewami kłosami traw.
Zawsze za daleko od domu - tego noszonego w sercu.
Sercu? Heh, śmieszne...
Zatrzymał się przy rozłożystym drzewie, spoglądając na zamkniętą w spokoju przestrzeń.
Więc czego pragnie strudzone serce?
Spokoju, drzew dookoła - nic więcej.
Minerwa McGonagall
Nauka
Minerwa McGonagall

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Wto Paź 20, 2015 12:41 am
Pochmurny dzień wydawał się być najgorszą z możliwych opcji na tak długo wyczekiwany przez wszystkich uczniów wypad. Słońce już od dawna gniewało się na świat i chowało za puchatymi obłokami, które zwiastowały coraz rychlejsze nadejście deszczu. Chłód, choć już zdecydowanie nie zimowy, wdzierał się pod ubrania, gdy po okolicy roznosił się jedynie dźwięk obijanych o ziemię obcasów.
Była zdenerwowana, można było to wyczuć w nerwowym biegu i napiętej postawie. Szata szeleściła na wietrze wywołanym pędem wicedyrektorki goniącej za uczniem, którego zniknięcie wywołało takie zamieszanie wśród garstki grona pedagogicznego, oddelegowanej na wycieczkę. Była za wszystko odpowiedzialna, dlatego czuła presję. Presję wywołaną tak naprawdę ostatnimi wydarzeniami i tym, jak narwany bywał ich drobny uciekinier. Mieszały się w niej najróżniejsze emocje od złości na niesubordynowanego wychowanka domu Roweny Ravenclaw, aż po strach i zaniepokojenie jego ostatnimi wybrykami.
Bo któż nie słyszał o Sahirze? Chłopcu, bo przecież nie mogła go jeszcze nazwać mężczyzną, który swoją złość i frustrację wyładowywał za pomocą przemocy. W tak brutalny i bestialski sposób, że aż nie chciała o tym myśleć. Mimo to wiedziała, że i jemu należy się pomoc. Wyciągnięcie ręki, które mogło wskazać mu nową, lepszą drogę.
O ile nie było już za późno.
Słuchy o ostatnich wybrykach Nailaha dotarły do niej bardzo szybko, jednak brak reakcji dyrektora sprawił, że postanowiła nie interweniować w zabieranie go ze sobą. Wiedziała, że system kar w takich sytuacjach działał cuda z nie jednym uczniem, ale czy podziałałby na niego? Nie miała pojęcia i choć mogła, nie spróbowała. Profesor Bułhakow mógł mieć rację zaznaczając, ile pracy by sobie zaoszczędzili zostawiając kłopotliwe jednostki w zamku. To jednak nie było tak pedagogicznie poprawne, jak mogło mu się wydawać. Uczyła dłużej od niego i to sprawiało, że miała więcej doświadczenia. Czarny Kot nie był pierwszym i zapewne nie ostatnim trudnym przypadkiem, z którym przyjdzie jej się zmierzyć. I na Merlina, nie miała zamiaru dawać za wygraną! Pamiętała, że nie robi tego dla siebie, a dla nich. Młodych, dopiero kształtujących się ludzi, którzy mieli całe życie przed sobą.
Bo nawet Sahir je miał. Jakkolwiek deszczowe nie bywałyby jego dni, jak mało słońca pojawiałoby się w życiu i jak źle by wszystko wyglądało. Miał dopiero siedemnaście lat i nie jeden dorosły mu tego zazdrościł.
Dzięki czujnemu oku Vakela i szybkiej, automatycznej reakcji nie straciła go z pola widzenia ani na chwilę. Wraz z towarzyszącym jej praktykantem deptała po piętach Krukona chcąc jak najszybciej do niego dotrzeć i zawrócić. Nie miała pojęcia, gdzie tak spieszył, ani tym bardziej po co. Martwiła się, bo wiedziała jak wiele niebezpieczeństwa czyhało poza murami Hogwartu. Ba, w samej szkole nie było już bezpiecznie. Bała się o swoich uczniów, o to, że zbłądzą. Tak bardzo starała się być nie tylko nauczycielką, ale i pedagogiem, osobą, której mogli by ufać. Czy tak trudno było się otworzyć przed kimś, kto pragnął jedynie twojego dobra?
- Panie Nailah, proszę się zatrzymać! - Krzyknęła za nim tonem nie tyle nie znoszącym sprzeciwu, co po prostu bardzo zatroskanym. Była zła, że nie wytrzymał nawet do końca ich przemówienia i wywołał taką panikę. Mimo to chciała dać mu szansę na zreflektowanie się. Dać chwilę na opanowanie tych wszystkich emocji, w których zdawał się tonąć. W końcu też była człowiekiem i wiedziała, co to znaczy błądzić.
Kiedy jednak rzucił na siebie zaklęcie kameleona wiedziała, że nie mają dużo czasu. Na szczęście, Nailah nie radził sobie z tym tak dobrze jakby chciał, a ona miała dużo większe doświadczenie od niego. Była starsza, większej ilości rzeczy zdążyła się nauczyć. Wyciągnęła swoją różdżkę, machnęła nią w odpowiedni sposób i szepnęła słowa inkantacji czaru, którego zamierzała użyć.
- Auditio. - Jednym sprawnym zaklęciem wyostrzyła sobie słuch. Miała przynajmniej jakąś nadzieję, że gdy straci go z pola widzenia, chociaż usłyszy jego kroki, szeleszczenie ubioru, czy cokolwiek, co wskaże jej kierunek, w którym będzie podążał.
- Proszę ostatni raz, żeby się pan zatrzymał, panie Nailah. - Dodała głosem stanowczym. Każdy kto znał McGonagall dłużej niż dwa tygodnie wiedział, że z tym tonem nie było dyskusji. Trafił uparty kocur na zdecydowaną kocicę i wyglądało na to, że żadne z nich nie zamierza się podporządkować.
Tylko kto wyjdzie na tym gorzej?
Gonitwa trwała dalej i choć wydawać by się mogło, iż działo się to przez bardzo długi okres czasu tak naprawdę ledwie ułamki sekund dzieliły jedne akcje od drugich. Czarownica nie miała zamiaru jednak dać za wygraną i gdy już myślała, że na stałe straciła go z radaru... Zdała sobie sprawę, że stanął. Zatrzymała się więc w pewnej odległości od niego i starała najpierw uspokoić własny oddech, dopiero potem mówić. Ach, to już zdecydowanie nie te lata, kiedy można było tak biegać i czuć się dalej wyśmienicie.
- Co się z panem ostatnio dzieje panie Nailah? Jeżeli potrzebuje pan pomocy, wystarczy o nią poprosić. - Powiedziała typowym dla siebie, lekko surowym, lekko ciepłym i odrobinę zawiedzionym głosem. Potem pokręciła jeszcze głową w ciszy i czekała na reakcję ucznia, chcąc się do niej ustosunkować. Czekała ich pogadanka, kazanie wypowiedziane z jej ust w formie typowego automatu. Na to jednak zawsze znajdzie się czas. Z pytaniami pokroju tych, które zadała bywało już różnie.
Co teraz Kocie? Spróbujesz złapać wyciągniętą do Ciebie dłoń?
Sponsored content

Ziemia niczyja - Page 2 Empty Re: Ziemia niczyja

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach