Go down
avatar
Martwy †
Draco Brown

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Pon Lut 02, 2015 7:54 pm
Sam nie wiem w jaki sposób dotarłem w to miejsce, ale stało się. Oto znajdowałem się w Zakazanym Lesie, tuż przed znajdującymi się pod skarpą kamiennymi drzwiami, prowadzącymi do jakiejś jamy. Nie miałem pojęcia, co może się za nimi kryć. Wciąż nie mogłem mieć pewności czy te wszystkie pogłoski na temat zamieszkującego ten przerażający las potwora-ludożercy są prawdziwe. Byłem przerażony, tym co właściwie robiłem. W myślach zadawałem sobie pytanie, jak moglem popełnić tak wielką i niedorzeczną głupotę i narazić własne życie, zapuszczając się w to miejsce, przed którym tak często nas ostrzegano. Wiedziałem, że jeśli opuszczę je żywy i ktoś dowie się o moim pobycie tutaj, spotka mnie poważna kara w postaci szlabanu, a kto wie czy nie zostanę nawet wyrzucony ze szkoły, ale najgorsze było to, że nie miałem pojęcia, jak tu właściwie trafiłem i w którą stronę należało się udac, by stąd wyjść, co wzbudziło we mnie jeszcze większy lęk. Najgorsze było to, że zaczął zapadać zmrok i z każdą chwilą robiło się coraz ciemniej. Wiedziałem, że niebawem przestanę cokolwiek dostrzegać w szybko pogrążającym się w nieprzeniknionej ciemności lesie. Pozbawione liści drzewa o przerażających kształtach, zdawały się wyciągać ku mnie swoje nagie gałęzie, zupełnie jakby chciały mnie porwać. Mój strach sięgał zenitu. Chciałem wołać o pomoc, ale głos uwiązł mi w gardle, a poza tym dobrze wiedziałem, że i tak nikt by mnie tu nie usłyszał, a swoim głośnym zachowaniem, mógłbym tylko ściągnąć na siebie niebezpieczeństwo. W końcu ten bór roił się od przeróżnych, śmiertelnie niebezpiecznych stworów, a jednak tu byłem i to zupełnie sam.
Żerlica
Martwy †
Żerlica

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Wto Lut 03, 2015 2:48 am
Przybyli więc goście..! Żerlica od ostatniej wizyty złożonej jej przez Krukonkę, która przyszła uratować "danie" wiedźmy nie gościła w swoim domu nikogo niespodziewanego. Czarodzieje zdawali się bowiem wiedzieć, że zapuszczanie się tak głęboko w las może grozić wielkim niebezpieczeństwem. Ale ona? Ona przecież mogła swobodnie się po nim poruszać, bo w końcu to był jej dom! Niektórzy dawali się łapać na numer ze zbieraniem jagód, a przy niektórych musiała się...bardziej postarać. Niemniej nie przeszkadzało jej to zbytnio, bo miała swoje tajemne sposoby. Dopiero problem pojawił się wtedy, kiedy jedna z jej przekąsek tajemniczo zniknęła i Żerlica musiała sobie poszukać nowych pożywnych dań. Zwierzęta przestały jej zresztą podchodzić i teraz koncentrowała się głównie na ludziach; naiwnych czarodziejach, którzy błądzili sobie na obrzeżach Zakazanego Lasu. To jednak wystarczało, żeby mogła bez przeszkód pokierować nimi dalej, a potem wcielić się w swoją zwyczajową rolę. No bo kto by posądzał zwykłą sędziwą staruszkę o takie rzeczy, prawda? Z jej chatki zresztą unosił się przyjemny zapach leśnych jagód, które tak namiętnie zbierała do swoich wywarów. Właśnie zajmowała się dzieleniem kolejnej ofiary na części, kiedy do jej wrażliwych uszu dotarły mieszaniny dźwięków i głosów.
- Wspaaaaniaaleee! Poooo prrrooostuuu cudddowwwnieee! - Odezwała się cicho sama do siebie, zmierzając w stronę gwiżdżącego imbryczka. Po chwili roześmiała się ochryple, sięgnęła po swoją sędziwą laskę i delikatnie otworzyła drzwi, przed którymi ktoś stał. Nie mógł on zbyt wiele dostrzec, bowiem kaptur miała naciągnięty starannie na głowę. Skoncentrowała się zresztą głównie na nim, nie zwracając póki co uwagi na całą resztę, która przebywała niedaleko jej chatki.
- Witaaaaj chłooopczeee w myyym dooomu. Zaaapraszam Cięęęę na herbatttkęę - odparła drżącym od szczęścia głosem i zanim Draco zdążył cokolwiek odpowiedzieć, wiedźma wciągnęła go do środka, zatrzaskując drzwi. Od czasu nieszczęsnego wydarzenia z Rose w roli głównej, Żerlica starannie zapieczętowała swoją chatkę by uniemożliwić intruzom rzucanie zaklęć na zewnątrz i wewnątrz swojego domostwa. Po chwili skierowała blondyna na jeden ze stołków i zakryła mu widok gnijących ciał. Zresztą zapachy wydobywające się z wielkiego kotła tłumiły ten obrzydliwy odór. Drżącą ręką nalała do kubka trochę wywaru i przyprawiła szczyptą jakiś liści by następnie postawić naczynie przed chłopakiem.
- Napijjjj sięęę śmiaaałooo. Mammm naadzieeejęęę, że luuuubiszz jaaagooodowąąą herbaaatę.
Ciril Hootcher
Oczekujący
Ciril Hootcher

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Wto Lut 03, 2015 7:54 pm
Las pogrążony był w ciemności. Korony drzew skutecznie powstrzymywały światło księżyca, nei dając mu przedrzeć na niższe poziomy. Skąpany w czerni, skrywał więcej, niż mogłoby się to przyśnić największym bardom. Czy to krasnoludki, czy odrażające węże, wszystko mogło mieć tu swoje miejsce. Ale czy było to odpowiednie miejsce dla trójki uczniów, którzy pewni swojego, zupełnie oślepieni brakiem strachu, brnęli przed siebie? Nie wiadomo.
Szi za jastrzębiem. Piękne ptaszysko prowadziło ich w nieznane, aby po jakimś czasie mogli dostrzec majaczący punkt w oddali. Dom Żerlicy był coraz bliżej, a Hootcher zaczął powoli odczuwać stres. Ciekawiła go ta historia, przeżywał jedną z lepszych przygód. Ale czy zakończy się ona dobrze dla nich wszystkich? Czy wrócą cali w mury Hogwartu udając, że niczego nie widzieli? Możliwe, teraz jednak musieli obmyślić plan, który pomoże im wybrnąć z opresji, jeśli taka im się przytrafi. Coś czuję, że tak będzie.
Odwołał zaklęcie Lumos, gdy tylko znaleźli się dostatecznie blisko chatki. W okolicy unosił się zapach owoców leśnych, który zaczął powoli uspokajać młodego czarodzieja. Odwrócił się w stronę dziewczyn i dał znak, aby przestały sobie oświetlać drogę. Czuł, że wydarzy się coś niedobrego. Idąc wciąż, już teraz wolniej, starając się jak najdelikatniej stąpać po ściółce, trzymał w swej ręce różdżkę, gotów, aby w każdej chwili skorzystać z jej pomocy.
Dotarli na miejsce. Zatrzymał dziewczyny i spojrzał na nie zakłopotany. Nie wiedział co ma teraz robić. Role się zmieniły. To chyba on był teraz zwierzyną. Musiał przezwyciężyć ten stan rzeczy. Podkradł się do budyneczku i zaczął szukać jakiegoś okna, aby móc zajrzeć do środka. Wydawało się, ze coś usłyszał. Coś jakby rozmowę. Czyżby wiedźma nie była sama?
avatar
Martwy †
Draco Brown

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Wto Lut 03, 2015 10:57 pm
Wtem, zupełnie niespodziewanie, drzwi od pieczary otworzyły się z hukiem i stanęła w nich najbardziej przerażająca postać, jaką kiedykolwiek widziałem w swoim życiu. Była to straszna, obleśna wiedźma o pożółkłej, woskowatej cerze i wielkich, ostrych zębach, ubrana w długą, czarną pelerynę z naciągniętym na głowę kapturem. Zanim zdążyłem zareagować, chwyciła mnie gwałtownie za rękę i zaczęła wciągać do swej ponurej i mrocznej, podziemnej siedziby. Wrzasnąłem przeraźliwie, próbując się jej wyrwać, ale żelazny chwyt jej długich, żylastych palców mi to uniemożliwił. Następnie posadziła mnie na drewnianym stołku przy okrągłym stoliku, na którym następnie postawiła kubek z parującą herbatą. Wpatrywałem się w nią pobladły z przerażenia, zdjęty śmiertelną trwogą i strachem, jednak w pomieszczeniu, w którym się znajdowałem nie ujrzałem niczego, co mogłoby wzbudzić przerażenie. Aczkolwiek sama jej obecność i fizjonomia wystarczyły, żeby poczuć paniczny lęk. Wyglądała bowiem naprawdę strasznie i przerażająco. Przełknąłem głośno slinę, nie śmiąc się nawet poruszyć, gdyż paniczny strach uniemożliwił mi zdolność wykonania jakichkolwiek ruchów. Przez dłuższą chwilę siedziałem nieruchomo, wpatrując się szeroko rozwartymi z przerażenia oczami w jej upiorną postać. Jeszcze nigdy tak bardzo się nie bałem, jak w tej oto chwili, kiedy przyszlo mi stanąć twarzą w twarz z ta straszliwą osobniczką. Nie miałem pojęcia kim ona jest ani co zamierzala ze mną zrobić, choć byłem pewien, że nie miała wobec mnie dobrych zamiarów. A co jeśli naprawdę była ludożerczynią gotową mnie pożreć?
- Ja bardzo dziękuję za gościnę, ale nie mogę zostać.-wyjąkałem drżącym z przerażenia głosem, kiedy odzyskałem zdolność mówienia i poruszania się, po czym podniosłem się z wolna z miejsca, uważnie śledząc spojrzeniem jej ruchy.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Sro Lut 04, 2015 5:12 pm
Masz Ci los. Zapamiętać - jeśli idzie się po ciemnym lesie z przypadkowymi ludźmi to raczej nie czeka was nic dobrego, a raczej przypomina scenariusz horroru. Oczywiście, że tak po prostu musi być. Widząc minę tego chłopaka ciężko było powiedzieć, że jest tak samo pewny siebie jak wcześniej. Alexandra stanęła obok niego i zaczęła mówić.
- Powiedz wszystko, co wiesz to może coś wymyślimy - Nie trzeba było długo rozmyślać, by domyślić się iż coś się dzieje. Sprzedawała to jego mina. Do tego trzymał różdżkę w gotowości. No właśnie, różdżka.
- Uważasz, że ktoś żyłby tutaj nie biorąc pod uwagę możliwości magicznych sposobów? - prychnęła nie wierząc w to. Głupotą byłoby tak przypuszczać. W końcu byłby to cel zbyt prosty. Tutaj różdżka na nic się nie zda, a przynajmniej byłoby to zbyt proste, jeśli rzeczywiście ma się do czynienia z wiedźmą. Gryfonka nie ufała prostym rozwiązaniom, bo doceniała inteligencję innych. Nikt nie byłby tak głupi, żeby żyć sobie w takim miejscu i się nie ubezpieczać.
- Trzeba szybko dowiedzieć się, co się tam dzieje i co da się poradzić - Ciężka sprawa, ale raczej teraz sobie od tak po prostu nie wrócą?
Chociaż czemu nie? Alexandro, przecież tyle ciekawych rzeczy Ci się przydarzyło. Po co jeszcze się wkopywać w kolejne? Wystarczyłoby zwiać.
Ach, no tak. Nie zrobisz tego, bo masz jakieś chore poczucie, że ratowanie innych jest równie ważne, a to pech. Czy ktoś inny spróbuje zrezygnować? Odejdzie i tyle?
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Czw Lut 05, 2015 6:05 pm
Steven Fluffy był przerażony.
Na nowo pojawiły się wątpliwości, strach, nieopanowanie. Podążał jednak za dziewczyną aż to tego tajemniczego miejsca. Już samo otoczenie chaty nie wyglądało zbyt zachęcająco. Zresztą! Steve nawet nie wiedział, że gdzieś tam znajduje się chata. Zwyczajnie to wszystko zignorował.
Dostrzegł trójkę uczniów, kiedy zaczął się zbliżać do tajemniczego miejsca. Wszyscy wyglądali na przerażonych… Albo to jego wyobraźnia tak mu podpowiadała, że byli przerażeni. I zaraz, zaraz… Dlaczego wśród nich wszystkich znajdowała się Ana? Co ona miała z tą całą sprawą wspólnego?
- White? – zapytał cicho z nadzieją, że Krukonka gdzieś się jeszcze tutaj znajduje. Dlaczego przyprowadziła go aż tutaj? I dlaczego była tutaj taka schadzka? Uniósł swoją rękę do góry i zaczął się mocno szczypać. Wierzył, że był to zwyczajny sen. Musiał się obudzić. Czar musiał prysnąć. Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone. To co, że stał obok trójki uczniów i zachowywał się dziwnie? Tak bardzo chciał wrócić do domu!
Tylko, że koszmar Fluffy’ego miał dopiero się rozpocząć. Stąd już nie było powrotu. Przestał się szczypać, kiedy wreszcie zrozumiał, że to wszystko dzieje się naprawdę. Spojrzał na Gryfonów, spojrzał na swoją dziewczynę. Miał ochotę wrzeszczeć w niebogłosy, ale jego głos nie mógł się z niego wydobyć… Może podświadomość nie pozwoliła mu wrzeszczeć, bo byłoby to bardzo głupie, w szczególności w takim miejscu. Oddychał ciężko, zapomniał o różdżce, zaklęcie Lumos już dawno przestało działać.
- Przyszliśmy po śmierć.
Florence Frederica Floyd
Oczekujący
Florence Frederica Floyd

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Pią Lut 06, 2015 9:04 pm
Florence czuła się trochę zagubiona - w końcu, jakby nie było, znajdowała się w Zakazanym Lesie, miejscu, o którym wszyscy mówili z niepokojem w oczach. Nikt tak naprawdę nie wiedział co się w nim kryje. Cieszyła się, że nie jest sama...
-Ja i dyskusja? No co Ty, Nick, przecież jestem bardzo potulną osobą... - zaśmiała się cicho, owijając się jego szalikiem jeszcze ciaśniej. Mmmm, przyjemne ciepło. I jak ładnie pachniał! Tak...męsko. - Dziękuję za szalik.
Gest Puchona sprawił, że i Flo poczuła nowy przypływ sił. Przecież nie mogło być źle, gdy miała obok siebie tego odważnego chłopaka, prawda? Cóż, może i nie znali się zbyt długo, ale jakoś podświadomie czuła się przy nim bezpiecznie. Chociaż w takich okolicznościach pewnie przy każdym czułaby się bezpieczniej. Nawet przy tym Brownie ze Slytherinu, którego nie znosiła od czasu małego starcia przed wyjściem do Hogsmeade ( niech Piekło pochłonie tego zakochanego w swojej czystej krwi Ślizgona! ).
-Może i żaden nauczyciel nas nie złapie, ale co z potworami...? - mruknęła cicho pod nosem, tak cicho, że Puchon nie miał prawa jej usłyszeć. Znowu zaczęła wpadać w otchłań strachu, ale chłopak nagle ją przytulił, co było całkowitym zaskoczeniem dla Krukonki. Ale miłym!
-D-dobrze. - powiedziała całkowicie zaskoczona, po czym zaczęła biec razem z nim. Zarumieniła się lekko i wdzięczna była Bogu ( Losowi? Śmierci? Czemukolwiek? ) za to, że Nick nie widzi teraz jej twarzy. Tak się spoufalać po tak krótkim czasie znajomości? Cóż, co prawda było to miłe, ale przecież... Nie znali się długo... I na dodatek...
Rozbiegane myśli Flo nagle całkowicie straciły zainteresowanie Puchonem, gdy nagle na kogoś wpadła. Odbiła się od czyiś pleców, potknęła się o korzeń i upadła, lądując boleśnie na jakiejś stercie kamieni.
Witajcie, siniaki!
-Nie strzelać! - powiedziała głupio, lekko spanikowana. To było pierwsze, co jej przyszło do głowy - była nieźle wystraszona, nie spodziewała się, że nagle na drodze jej biegu pojawi się jakaś osoba. Cóż, co prawda jej trasa cała usłana była krzakami i wystającymi z ziemi korzeniami, więc ciężko jej było patrzeć jej jednocześnie przed siebie i pod siebie ( i jeszcze rozmyślać o Nickolasie ) i w efekcie nagle wyskoczyła z krzaków i próbowała kogoś staranować. Bezskutecznie, ale to było z góry wiadome - w końcu taki karzełek jak ona nie miał szans z większością osób. Ale kto to był? Przyjaciel, wróg? Zaraz się okaże...
Uniosła głowę i spojrzała na swoją (nie do końca) ofiarę.
-Ciril? - zdziwiła się, mrugając oczyma ze zdumienia. Co on tu robił? Nie znała go zbyt dobrze, ale był na tym samym roku co ona, dzięki czemu kojarzyła go z widzenia. No i grał w Quidditcha, przez co kojarzyła go jeszcze bardziej.
Wokół siebie zauważyła jeszcze więcej osób, więc wstała i przyjrzała się pozostałym.
-Steve, cześć! - powiedziała z ulgą na widok swojego kolegi z drużyny. Dostrzegła jeszcze dwie dziewczyny - rok starszą Krukonkę, której imienia nie pamiętała oraz dziewczynę, która chyba była Gryfonką, ale Flo nie była tego do końca pewna. Posłała im niepewny uśmiech, rozglądając się wokół. Na widok drzwi zmarszczyła brwi, ale ich nie skomentowała, przeczesywała dalej otoczenie spojrzeniem, po czym znów spojrzała na grupę uczniów Hogwartu.
-Co to za zgromadzenie? - zapytała niepewnie, przyglądając im się podejrzliwie. To nie było normalne, by grupa uczniów chodziła sobie po Zakazanym Lesie. Odruchowo cofnęła się o krok i zacisnęła dłoń na różdżce, czekając na wyjaśnienia. I wsparcie Nickolasa.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Pią Lut 06, 2015 10:12 pm
Niestety Alex White nigdzie nie było. Kto wie, czy kiedykolwiek była na tych obrzeżach, a potem na polanie? Zagadki. Ciągle zagadki. Wiedziałeś jednak, że to prawda! Że widziałeś ją i skierowała Cię właśnie w te miejsce! Nie było więc mowy o przypadku...
Co jednak się stało, że dziewczyna tak nagle zniknęła? Nie wiesz. Starałeś się, jak mogłeś by spróbować ją dostrzec wśród tych ciemnych drzew. I coś usłyszałeś. Jej śmiech. Beztroski, niewinny śmiech, który nagle zamienił się w melancholijny lament.
- Musisz wejść do środka, Steve. Wraz z resztą...musisz...wejść...do środka - jej gorączkowy szept dotarł do Twoich uszu. I chyba tylko do Twoich, bo reszta zdawała się nic nie słyszeć. Zupełnie, jakby Alex nie było. Jakby nie istniała. Ale przecież..! Przecież ona istniała! Znałeś ją. Byłeś z nią w jednym domu i na jednym roku! Poza tym to nie mogły być halucynacje. To wszystko było za prawdziwe! I potem wszystko ucichło. I znowu słyszałeś jedynie głosy reszty, która była razem z Tobą w tym straszliwym miejscu.
~
Ruszyłaś więc za chłopakiem, próbując go dogonić. I w końcu Ci się udało! Oboje kroczyliście ramię w ramię, nie obawiając się tego, co ma nastąpić. Szkoda tylko, że było to złudne uczucie. Dotarliście się w końcu na miejsce, gdzie przywitał Was zapach leśnych owoców i grupka uczniów, których nie powinno tutaj być. Was zresztą również. Byłaś pewna, że Nickolas cały czas idzie za Tobą, aż do momentu, kiedy się odezwałaś i oczekiwałaś na jego wsparcie, którego nie otrzymałaś. Odwróciłaś się więc z zamiarem spytania, dlaczego się nie odzywa, kiedy zauważyłaś, że...Puchona nie ma. Jakby rozpłynął się w powietrzu! A przecież szedł tuż obok! Zaczęłaś się rozglądać w celu namierzenia go, ale niestety nie mogłaś go nigdzie dostrzec. Na dodatek miałaś wrażenie, że zapach jagód zrobił się intensywniejszy i jeszcze bardziej zaczął uderzać w Twoje nozdrza...
~
Wy zaś, dzielnie staliście, próbując obmyślić jakiś plan. Jednak czy Wam się uda? Czy nawet jeśli połączycie siły, Wasza magia okaże się wystarczająco silna by pokonać wiedźmę? Ciężko było to stwierdzić. Na dodatek wciąż zastanawialiście się, co dzieje się ze Ślizgonem, którego Żerlica zabrała do środka. Ochronna bariera, która otaczała chatkę była zbyt potężna. Kiedy Ty, Cirilu zacząłeś szukać okna, dostrzegłeś, jak Nickolas podszedł do domku z drugiej strony i nagle...zniknął. Nie do końca wiedziałeś, co to mogło oznaczać. Czyżby ten chłopak znalazł sposób by wejść do środka? Ale czy to aby na pewno było bezpieczne? I przede wszystkim...możliwe bez poniesienia szkód? Rozglądałeś się więc dalej, a wtedy nad głową Alexandry zauważyłeś małe okno. Pozostało więc pytanie, jak je wykorzystać...
Ciril Hootcher
Oczekujący
Ciril Hootcher

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Sob Lut 07, 2015 11:55 am
Samotna eskapada po Zakazanym Lesie okazała się czynnością niemożliwą. Aby dodać trochę komizmu do danej sytuacji, ryzykantów było coraz to więcej, aby za chwilę znikali w niewyjaśnionych okolicznościach. Czy to takie zagadki kryje sobie to miejsce, do którego wchodzić zakazał sam Dumbledore? A może to sprawka wiedźmy, która gdzieś tam, w małej chatce, czyhała na grupkę uczniów szkoły magicznej, co by zrobić sobie z nich obiad. Nie, nie na warcie Gryfona, który tak bardzo chciał ją poznać. I co? Co zrobi, gdy ten cel się spełni? O tym nie pomyślał… Może to i dobrze? Wszystkie przygody są najlepsze, kiedy niczego się nie planuje. Co ma być, to będzie… Tak mówią i to najszczersza prawda. Los płata figle wszystkim, to właśnie czyniło życie o wiele ciekawszym.
Poszukiwał jakiejkolwiek wskazówki. Chciał zajrzeć i zobaczyć co tam się dzieje. Słyszał głosy, dźwięk pękającego pod wpływem gorąca drewna w palenisku. Czuł przyjemne zapachy, które miały maskować woń rozkładających się ludzkich ciał. Ale to nie wystarczało poszukiwaczowi przygód, dziedzicowi szczęścia. On chciał zobaczyć na własne oczy, przyjrzeć się, poszukać słabych punktów. Im więcej wiesz, tym lepszy plan możesz obmyślić. Jednak czy przyjdzie im to uczynić? Pokonać Żerlicę, która w swoim fachu zaprawiona jest od lat?
Gdy wszystko szło w dobra stronę, wypatrzył okienko, przez które mógłby zajrzeć do środka, nagle znalazł się na ziemi nie do końca wiedząc co się właśnie wydarzyło. Spoglądał przez chwilę na spowite w ciemnościach korony drzew, zastanawiając się, czy to przypadkiem nie jest wina bariery, aby zaraz usłyszeć głos nowo przybyłej dziewczyny. Skierował na nią pełen niedowierzania wzrok i przyłożył palec do ust. Gestem tym chciał przekazać komunikat, żeby zachowywali się ciszej. Stara jędza na pewno ich szybko dostrzeże, o ile jeszcze nie wie o ich obecności. Coś mu się zdawało, że spodziewa się ich i czeka z cieplutką herbatką, aż sami wejdą do środka.
Jakimś dziwnym trafem, chłopak który właśnie przybył, zniknął nie zostawiając po sobie śladu. Ciril od razu począł zastanawiać się, czy nie jest to przypadkiem jakieś sekretne wejście, aby po chwili dojść do wniosku, że byłoby to bardzo łatwowierne. Tam musiała być jakaś bariera, coś co sprawiało, że znikali, a może nawet teleportowali do innego miejsca. Sprawdzą to później. Wstał, po czym pomógł zrobić to samo Florence i wskazał palcem na okienko nad głową Alexandry.
- Która chce zobaczyć, co dzieje się w środku?- zapytał cicho. Gdy tyko któraś wyrazi taką chęć, podsadzi ją do góry.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Sob Lut 07, 2015 7:01 pm
Stefek stał przerażony i patrzył w kolejne twarze uczniów, którzy się zgromadzili przed chatką. Krukon nie wiedział, że w chatce przebywał jakiś chłopak, którego chyba powinni wszyscy ratować… O ile mają jakieś ludzkie odruchy. Fluffy najchętniej przycupnąłby przy panience Nightmare, ale ta chyba wrosła w ziemię. Pewnie tak jak jej chłopak, nie wiedziała dlaczego tutaj właściwie się zjawiła. Przecież historia Stefka po prostu nie miała sensu ani nie łączyła się w jedną całość. Na przemian był szczęśliwy, przerażony, szczęśliwy, a potem zaczął twierdzić, że ma omamy. Albo Fluffy był obłąkany albo po prostu miał okres. Kto go tam zresztą wiedział, co miał w gaciach. Nawet operatorka nie sprawdzała, bo nie było żadnej ciekawej propozycji erosesji… Którą bym chętnie zagrała, ale muszę uczyć się na sesję, w dodatku jestem w tym evencie, a administracja nie lubi erotyków. Sziet. Ale się wkopałam.
Ale zaraz, zaraz… Na czym stanęłam? Ah! Na tym, że Stefek nie komunikował z nikim, tylko wpatrywał się w każdego z przerażeniem. Nawet nie zareagował, kiedy do grupki zbliżyła się kolejna osoba. Ocknął się dopiero, kiedy dziewczyna go powitała. Otrząsnął się z „letargu”.
- Flo… Flooo! – Podszedł do niej i położył dłonie na jej ramionach. – Ratuj mnie! – Zapłakał. Takie rzeczy powinien odstawiać do Anabell, z którą przecież chodził, a nie do Flo. W jednej chwili jednak młodsza od niego Krukonka wydawała mu się być bardziej odpowiednią osobą, która mogłaby wykonać misję uratowania Stefka z tego całego ambarasu…
Ale na nic jednak na to nie wskazywało…
Stefek musiał uratować najpierw Draco…
Jakkolwiek by to śmiesznie nie brzmiało…
Oh patosie, patosie, patosie!
- Widziałem Alex White – poinformował Flo. Miał nadzieję, że jakoś mu pomoże się w tym wszystkim uporać. – Czy wiesz… Czy wiesz co mogło się z nią stać? Dlaczego zniknęła? Dlaczego…? – Słyszał głos dziewczyny w swojej głowie. Ugryzł dolną wargę, zabrał swoje dłonie z ramion Krukonki. Stefek zachowywał się naprawdę dziwnie, nigdy się tak nie zachowywał. Zaczął skubać rękaw swojego swetra tudzież bluzy, nawet zapomniałam co miał na sobie (to ci psikus). Może powinien spojrzeć do okienka?
- Ja wiem tyle, że musimy tam wejść. – Ale jak? Przez okno?
Żerlica
Martwy †
Żerlica

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Sob Lut 07, 2015 8:49 pm
Udała zdziwioną, kiedy chłopak wrzasnął. Zresztą, kto go usłyszy w samym sercu Zakazanego Lasu? Ta garstka ludzi, która czaiła się gdzieś w pobliżu? Co za głupcy z nich, skoro sądzą, że tak łatwo ją pokonają! Zresztą Żerlica znała sporo skutecznych sposobów by takich intruzów się pozbywać. Jeden z nich był już w środku, a drugi...drugi też się miał zaraz pojawić, skoro natrafił na jej "małe urozmaicenie", które umieściła z tyłu chatki. I nie zamierzała go wypuścić, o nie! Skoro już się tutaj pojawił, to nie ma szans by od tak mógłby sobie zniknąć! Może i nie zachwycała swym wyglądem, ale taka już była cena za to, co potrafiła. I za te wszelkie wygody, na które mogła sobie pozwolić w tym życiu. Długowieczność miała swoją cenę. Zawsze. Na razie więc niech sobie będą na zewnątrz i tak zajmowała się teraz tym chłopakiem, który próbował właśnie się wykręcić, myśląc, że Żerlica była taka naiwna i głupia. Jakże się mylił..!
- Och, móóóójjjj droooogi! Juuuż chccceeesz wraaaaaacaćć? Naweet się nieeee napiłeeeś! Nooo weeeź chooociażż łykaaa i Cię zaaaprowadzę dooo zamkuu. W leeesieee nieee jessstt bezzzpiecznieee - grała wyśmienicie, udając troskę. Tak naprawdę ostrzyła sobie na blondyna zęby; nie miał zresztą zbytnio wyboru. Chatki nie dało się teraz opuścić! W żadnym przypadku! A intensywny zapach ziół i jagód uderzał w nozdrza, sprawiając, że jej ofiary powoli poddawały się temu urokowi. Zwłaszcza, że otaczała ich piękna iluzja. Iluzja, która w każdej chwili mogła zniknąć, ukazując prawdziwe oblicze paskudnego wnętrza domu. Draco zaczął się podnosić, a wtedy ona zrobiła kilka kroków w jego stronę, nadal nie ściągając z głowy kaptura.
Mieli przecież jeszcze czas. Sporo czasu! I albo chłopak napije się po dobroci, albo już ona postara się, żeby wypił herbatkę. A wtedy nie będzie to przyjemne doznanie.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Sob Lut 07, 2015 9:08 pm
Co tutaj się do cholery dzieje? Wybitnie dobre pytanie. Pomieszana i szalona sytuacja. To wszystko było takie irracjonalne. I ta chęć by wejść do środka również, a to przez zapach, jak i zwyczajną ciekawość i chęć uratowania tamtego (tamtych!) biedaków. Coś trzeba było ruszyć. Cokolwiek, byleby nie tkwić tak, jak parasole w środku jakiegoś pieprzonego lasu. Bo ile tak można? Wytrzymają raczej krótko w takich warunkach. Ewentualnie za nim zdążą się namyśleć ktoś już będzie martwy. Chociaż co można poradzić, obecnie wydawało się, że są w patowej sytuacji.
- Na pewno nikt tam nie wejdzie chyba, że jest samobójcą. A przynajmniej nie bez jakiegoś pomysłu innego niż poproszenie o śmierć - Nie bądźmy głupcami, kto niby mógł sobie tam wejść bez niczego i wyjść w całości? Docenimy przeciwnika kochani, bo inaczej to wszyscy zostaną truchłami!
- Ja bym zniszczyła to całe od razu. Jak posypie się ten dom to będzie większa szansa, że wybawimy na zewnątrz ich. A lepiej walczyć na terenie neutralnym. Nie wiem albo zniszczmy ściany albo spalmy wszystko dookoła. Ogień zwróci uwagę na siebie i może pofatyguje się dzięki temu tu jakiś dorosły. Będziemy mieli przerąbane, ale lepsze to niż nic. A nawet jeśli nie to i tak będą musieli wyjść. Chyba, że będzie wolała spłonąć. Bo niestety, ale zachowujemy się tak głośno, że pewnie większość zwierzyny włącznie z tymi w środku zdążyli usłyszeć, że sobie tutaj spacerujemy. Martwych byśmy pobudzili, wiecie? Teraz lepiej żebyśmy do nich nie dołączyli - kombinowała w każdą stronę, byleby cokolwiek ruszyć. Jeden pomysł wywołuje przypływ kolejnego. Przecież nie mogą sobie od tak tam włazić. W takim stanie na pewno. Nie są jakimiś bohaterami, żeby takie rzeczy robić. Potrzebują pomysłu, który zadziałała. Natychmiast, bo czas goni, a co więcej... zapach kusi.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Nie Lut 08, 2015 6:34 pm
Post za Anabell Nightmare!
Od tej pory Ana będzie prowadzona przeze mnie w evencie i jej reakcje będą opisywane w moich postach. Będę pogrubiać która postać, co mówi (czy to Ana czy to Stefek).

- Ja? Wiedźmą? – prychnęła Ana słysząc słowa Cirila. Doszli wreszcie do tajemniczego miejsca. Panienka Nightmare zaczęła się rozglądać ciekawsko po miejscu, w którym się znaleźli. Pomimo trwogi, którą kryła w swoim sercu, nie chciała zbyt szybko odchodzić z tego miejsca. Była Krukonką, a jak każda czarownica oraz czarodziej z domu Roveny, kochała zagadki. Być może głupotą było zapuszczać się aż tutaj, ale… Spojrzała na dwójkę Gryfonów. Miała przecież ich przy sobie. Nie było aż tak źle. Nie działała w pojedynkę.
- Nie mam nawet motywu, aby być wiedźmą. – Podrapała się w okolicy skroni. Skoro wszyscy się przedstawiali, ona również postanowiła powiedzieć jak się nazywa:
- Anabell Nightmare. – Swoją drogą, skoro oboje byli Gryfonami, to nie znali jej siostry bliźniaczki Phoebe? Była przecież identyczna, z wyglądu rzecz jasna. Jak widać bliźniaczki chyba nie były zbyt popularne w szkole, jak myślała Ana, że są… Trudno, pomyłka, życie.
Krukonka nie odzywała się przez jakiś czas. Spojrzała tylko wyczekująco na Cirila, aby zaczął udzielać im informacji. Zanim to jednak zrobił, z lasu wyłoniła się kolejna osoba. Ana wyciągnęła różdżkę w jej stronę, chciała strzelić zaklęciem, ale…
- Steve? – Spojrzała na niego i pokręciła głową. To wszystko nie trzymało się kupy. Jej chłopak wyglądał tak, jakby zobaczył ducha. W Zakazanym Lesie zaczynały dziać się naprawdę posrane rzeczy. Krukonka chciała podejść do Fluffy’ego, położyć dłoń na jego policzku, spróbować jakoś mu pomóc, ale tego nie zrobiła. Dlaczego? Z powodu Florence, która pojawiła się na polanie. Za dużo zbiegów okoliczności.
- Ona… Ona chciała nas tutaj wszystkich zgromadzić – odezwała się wreszcie. Spojrzała znowu na Cirila. Dlaczego ten milczał, kiedy Alex poprosiła go, aby opowiedział im wszystkim wie?
- Hej Ty! – zawołała do chłopaka. Być może i dostrzegł okienko i chciał którąś z dziewczyn podsadzić, ale… Nie do końca był ze wszystkimi szczery. – Ty coś wiesz. Nie odpowiedziałeś nadal na pytanie Alex. Czekam na wyjaśnienia. Niech żadna z Was nie podchodzi do okna. To może być podstęp.   - Spojrzała na Alex, która zaczęła rzucać propozycje.
- A co z tym, co jest w środku? Jego też chcesz zabić? - Nie podobało się jej to. Wszystko się jej nie podobało.
Florence Frederica Floyd
Oczekujący
Florence Frederica Floyd

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Pon Lut 09, 2015 12:30 am
Kichnęła.
Zapach jagód wokół sprawiał, że kręciło jej się w głowie i szczypało w nozdrzach. Czemu aż tak intensywnie? Co za dużo to niezdrowo, a tego było zdecydowanie zbyt wiele. Florence uniosła rękę i pomachała dłonią przed twarzą, chociaż to oczywiście nie rozwiało zapachu. Naiwna, gdyby to było takie proste...
Rozglądała się wokół, próbując zrozumieć co tu się, do cholery, dzieje, gdy nagle poczuła dłonie Stefka na ramionach. Zamrugała zadziwiona, coraz bardziej gubiąc się w sytuacji. Czy wszyscy dzisiaj mają jakiś dzień spoufalania się ze mną? Co tu się dzieje? Czemu Steve płacze, czemu się boi?
-Przed czym mam Cię ratować? - zapytała zdumiona. Niezdarnie przytuliła chłopaka i poklepała go po plecach, jednocześnie utrzymując lekki dystans, bo przecież tuż obok stała jego dziewczyna. A Florence na pewno nie chciała się wpakować w jakąś wojnę między parą.
Klepała Krukona po plecach i przyglądała się pozostałym uczniom Hogwartu. Czego oni się boją? Przecież to niemożliwe, żeby wszyscy ruszyli na poszukiwanie czarownicy...
-Kto to Alex White? - zapytała, teraz już kompletnie zaskoczona. O kim on mówił? Nie kojarzyła żadnej Alex White, a cała ta sprawa podobała jej się coraz mniej. Zachowanie jej kolegi z drużyny wpływało na nią negatywnie i strachliwy nastrój udzielał się także i jej. - Nie kojarzę żadnej Alex White, Steve, kto to?
Poklepała go znowu po pleckach, po czym dalej przysłuchiwała się rozmowie. I rozglądała się nerwowo w poszukiwaniu Nickolasa. Gdzie on jest?!
Ktoś był w środku domu, ktoś, kogo musieli uratować. Flo nie była do końca pewna, co mocno ją irytowało. Nie lubiła być niepoinformowana, a zwłaszcza nie lubiła tego, gdy była w Zakazanym Lesie ,otoczona tą pełną zdenerwowania i napięcia ciszą.
-Kto jest w środku? Widzieliście Nicka? Znaczy, tego Puchona, który przyszedł ze mną przyszedł? Czy wy wszyscy przyszliście tu na poszukiwania wiedźmy z opowieści Ann, tej Puchonki bez dłoni?
Planowali się gdzieś dostać, ale Flo nie miała zamiaru nigdzie się ruszać, dopóki nie ostanie odpowiedzi.Była bardzo zdezorientowana, rozglądała się na boki, a serce walło jej jak oszalałe. Steve to umiał wprowadzić straszny nastrój...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Pon Lut 16, 2015 6:19 am
Podejrzewałeś sporo rzeczy, trafnie wyciągałeś wnioski i dość szybko, jednak czy były one na pewno...dobre? A może to było jedno z tych kłamstw, które kryło się w zapachu, który tak przyjemnie otulał Twoje ciało? Wydawałeś się dość rozsądny i pomimo szaleństwa i odwagi, które w sobie miałeś, potrafiłeś zatrzymać się i próbować obmyślić jakiś sensowny plan. W końcu była Was tutaj dość spora grupka, nie? I złożona głównie z wychowanków Roweny Ravenclaw, którzy przecież zazwyczaj nie oddawali się tak chętnie żądzy przygód. Czy mogłeś im ufać? Czy byłeś w stanie ich uspokoić i nimi pokierować? No śmiało, Cirilu! Albo usuń się w cień, drżąc przed nieznanym. Przez małe okienko padł nagle mały strumień światła, oświetlając dziwnie błyszczącą trawę, która była jednak zgniła. Jakby wszystko wokół tej chatki zaczynało umierać. To nie był dobry znak. Poza tym czułeś, że jeśli nadal będziesz stał w miejscu i oddawał się temu zapachowi w końcu zaśniesz na stojąco.
~
Widziałeś pannę White, czy nie widziałeś, jedno było pewne. Florence nie potrafiła Cię zrozumieć, ani uwierzyć. Nikt zresztą zdawał się nie przejmować niewiastą, która Cię tutaj sprowadziła. Ale znałeś ją, mogłeś być tego w stu procentach pewien. I mimo przerażenia, które ogarnęło Twoje ciało, chciałeś spełnić prośbę Alex. Ale jak? Nie potrafiłeś znaleźć rozwiązania; jedynie te okno zdawało się być obiecującym rozwiązaniem. Ale było takie malutkie..! Może należało zrobić obchód wokół chatki? Może komin byłby odpowiedzią? A może...może najpierw należało się wymienić wszystkimi informacjami by rozwiązać wreszcie całą sprawę?
~
Uważałaś to za świetny plan. Podpalić chatkę i po krzyku! Z pewnością jakoś się to samo rozwiąże, a Wy mimo że ponieślibyście konsekwencje udania się nielegalnie do Zakazanego Lasu to byście przeżyli..! Problem polegał jednak na tym, że byliście tak głęboko w lesie, że ledwo mogliście dostrzec nocne niebo, bo drzewa niemalże całkowicie je przesłaniało. Całe te niby światło wokoło to była iluzja roślin i efekt zaklęć. Reszta niezbyt popierała Twój pomysł, poza tym, czy rzeczywiście byłabyś w stanie poświęcić kogoś? Zwłaszcza, że w środku może znajdować się więcej, niż jedna osoba...
~
Nie ufaliście sobie nawzajem. Wciąż było w Was te wahanie, a czasu było coraz mniej i jeśli tak dalej pójdzie, to tej nocy zginie więcej, niż jedna osoba. I całkiem możliwe, że i Was dosięgnie śmierć. Śmierć doprawdy okrutna. Musieliście więc w końcu coś postanowić, bo jak tak dalej pójdzie to zostaniecie z niczym i okaże się, że te wszystkie ofiary Żerlicy zginęły na próżno. Decydujcie i spieszcie się. Zaczynamy odliczanie.
~
Bałeś się Draco, czyż nie tak? Najgorsze jest jednak to, że znalazłeś się w sytuacji bez wyjścia. Jakiegokolwiek. Wiedźma nie zamierzała Ci odpuścić, dopóki nie napijesz się tej jagodowej herbaty. Ale to wszystko zdawało się być zbyt podejrzane. Obrzuciłeś wnętrze gorączkowym wzrokiem, zastanawiając się, co by tu zrobić. Nie mogłeś niczego wymyślić. Nic nie wpadło Ci do głowy, a zamiast tego zapach uderzył Cię nagle z całą siłą, sprawiając że w końcu uwierzyłeś w słowa Żerlicy. Posłałeś jej rozkojarzone spojrzenie i pomyślałeś, że przecież weźmiesz tylko łyczka i nic się nie stanie. Jeden łyczek i ona zaprowadzi Cię do zamku. I nic więcej Ci już nie zagrozi. Upiłeś więc trochę herbaty z kubka, a potem nim się spostrzegłeś, Twoim ciałem zaczęły targać dziwne drgawki i miałeś wrażenie, jakby zaraz Twoja skóra miała eksplodować. Kiedy jednak spróbowałeś się poruszyć, okazało się że nie masz kontroli nad sobą. Upadłeś na ziemię, nie mogąc kiwnąć ani jednym palcem, jakby ogarnął Cię jeden wielki paraliż. A ból? Ból był nie do wytrzymania....


Draco Brown: -10 PŻ
Sponsored content

Dom Żerlicy - Page 2 Empty Re: Dom Żerlicy

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach